Lech Kaczyński będzie prezydentem Rzeczypospolitej, ale najpotężniejszym człowiekiem w państwie staje się jego brat Jarosław Kaczyński, architekt, strateg i taktyk tego zwycięstwa. Jednocześnie architekt i strateg zwycięstwa swojej partii – Prawa i Sprawiedliwości. To on trzyma dziś w rękach wszystkie sznurki władzy.
Miał być pokaz sprawności, przełom, moralna odnowa, słowem – IV Rzeczpospolita. Jest ciąg dalszy kampanii, coraz bardziej zacięta walka, koalicja w zawieszeniu, a rząd – najpewniej po wyborach prezydenckich. I pytanie – czyj to będzie rząd? Możliwych jest wiele scenariuszy.
„Premier z Krakowa” nie będzie jednak premierem. Premier będzie z Warszawy. W pojedynku dwóch największych dziś graczy polskiej polityki Jarosław Kaczyński pokonał Jana Rokitę i powinien szybko wziąć odpowiedzialność za stworzenie gabinetu.
Pozbawić abonamentu, wpływów z reklam, sprywatyzować, rozbić, a może po prostu zaorać i budować od nowa – na brak pomysłów, co zrobić z telewizją publiczną, nie możemy ostatnio narzekać.
Donald Tusk buduje partię, która utożsamia się z całym państwem, społeczeństwem i demokracją. Każdy może się przyłączyć, co ma być ostatecznym końcem ideologii.
Nowy program Platformy Obywatelskiej nie przypomina w niczym długiego exposé premiera Tuska z 2007 r. Tam był romantyzm i entuzjazm, teraz jest mały realizm w cieniu długów. Taki minimalizm jest znamienny dla dzisiejszych demokracji.