Mikro- i mali przedsiębiorcy do dziś do północy mogą składać wnioski o prawo do zachowania niższej ceny energii w II połowie 2019 r. Chaos w przepisach sprawił, że większość uprawnionych nie zdąży o zniżkę zawnioskować.
Partia Porozumienie chce, by Polacy sami zaczęli produkować prąd. To dotąd najrozsądniejszy pomysł rządu na powstrzymanie wzrostu cen energii. Tyle że uderza w status quo.
Na kilka dni przed końcem roku nikt nie wie, ile ma kosztować energia. Który odbiorca ma płacić nową, a który starą cenę?
Rząd zapowiada, że podwyżki cen energii nie dotkną indywidualnych odbiorców. Ale cudów nie ma. Za nieracjonalną politykę energetyczną i tak z własnych kieszeni zapłacą Polacy.
Premier Morawiecki i minister energii odprawiają gusła nad cenami prądu z nadzieją, że ich zaklęcia zmienią rzeczywistość. A ta jest taka, że energia jest droga, a będzie jeszcze droższa.
Ceny prądu w hurcie rosną, ale to, czy Kowalski zapłaci wyższe rachunki w 2019 r., zależy od politycznej decyzji ministra energii. Finansowa destabilizacja spółek energetycznych może być ceną za utrzymanie poparcia wyborców dla rządu.
Upały i drożejące paliwa podniosą rachunki za energię elektryczną w 2019 r. Prawdziwe podwyżki jednak dopiero przed nami.
Przez Sejm lotem błyskawicy pędzi właśnie rządowy projekt ustawy o rynku mocy, który umożliwi dotowanie konwencjonalnych elektrowni. Utrzyma on dominację węgla w polskiej energetyce. Pytanie brzmi: po co?
Mamy 20. stopień zasilania, a przecież tylko nieliczni Polacy chłodzą mieszkania klimatyzacją. Oszczędności zacznijmy zatem od prądożernych biurowców, które i tak stoją w połowie puste w szczycie sezonu urlopowego.
Polskie Sieci Elektroenergetyczne ogłosiły 20. stopień zasilania. Młodszym Polakom to pojęcie nic nie mówi, ale starsi znają je dobrze. To sygnał, że trzeba się liczyć z wyłączeniami prądu.