„Pomyślę o tym jutro” – te słowa Scarlett O’Hary z „Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell dla miłośników powieści były symbolem nadziei i przetrwania. Wielu z nich dozna więc szoku dowiadując się o losie, jaki zgotowała heroinie literacka debiutantka Alice Randall w „The Wind Done Gone”(Powiało, przeminęło). Autorka uśmierca słynną piękność z Południa i brutalnie rozprawia się z innymi bohaterami. Oburzeni są spadkobiercy Mitchell, którzy pozwali Randall do sądu, oskarżając ją o popełnienie plagiatu i domagając się wstrzymania druku książki.
Na co dzień lubił chodzić w sportowej wiatrówce. Na rozmowy z najtęższymi umysłami Europy w letniej rezydencji papieskiej zakładał czarną marynarkę. Adam Michnik nazwał go „sumieniem polskiej demokracji”. Plotkowano, że będzie następcą kardynała Wojtyły i prymasa Wyszyńskiego. Sam ksiądz Tischner uważał się za chrześcijańskiego filozofa dialogu. Na intelektualne motto wybrał sobie słowa: Trzeba mieć miłość w myśleniu.
Wbrew potocznym wyobrażeniom i legendzie „Król Lear” był w dziejach teatru polskiego jedną z rzadziej wystawianych tragedii Szekspira. Grano ją od wielkiego dzwonu. A dziś, proszę, po naszych scenach chodzą już cztery Leary; następne inscenizacje w drodze. Jakie nastroje wywołały tak żywe zainteresowanie tą dziwną, nie do końca jasną, opowieścią o władcy, co skrzywdził dobrą córkę, a obdarował złe; te zaś w nagrodę strąciły go na samo dno losu?
Niecodziennie zdarza się, by w Polsce czytać południowoafrykański bestseller. To rzadkość, by u nas w ogóle coś o RPA przeczytać. No cóż – finis orbis – trudno tam dotrzeć, jeszcze trudniej zrozumieć. Chyba że za przewodnika weźmie się, tak jak ja podczas niedawnej podróży do RPA – najnowszą książkę J.M. Coetzee’go.
Ten spektakl opowiada o tym, że stosunki dzieci i rodziców są splotem miłości i rywalizacji, że świat gruboskórnieje, a subtelność prowadzi wprost do klęski. Szczęściem mówi to wszystko bez zrzędliwości – raczej z gorzkim uśmiechem. Mówi też, że przynoszone przez czas nowe recepty na życie, sztukę, stosunki z bliźnimi nie stanowią wartości poprzez samą swą nowość. Częściej znamionują regres niż postęp. Niemodne poglądy? Pewnie tak. Może jednak warte rozważenia, zanim miłościwie panujący kult młodości nie wykluczy ich na amen?
„Lektor” Bernharda Schlinka to światowy bestseller, w którym jest zarówno pikantna akcja jak i potężna dawka psychodramy. Uwiedzenie, miłość, ludobójstwo, zbrodnia i kara, a także klątwa dotykająca następnego pokolenia. Warto tę powieść czytać razem z „Madame” Antoniego Libery.
ONA wiesz boję się trochę
boję się że mogę to stracić
ONA co
ON no właśnie to nic
boję się o to
że mogę stracić to
coś niecoś
OBOJE naszą małą stabilizację
Tadeusz Różewicz, „Nasza mała stabilizacja”
W Polsce od kilku lat znaleźć można prawdziwe siostry Brytyjki Bridget Jones, bohaterki popularnej powieści Helen Fielding. Są to z reguły 30-letnie dobrze zarabiające nastolatki. Wciąż nie mają jednak swojej epopei. Bo wydana właśnie książka Katarzyny Grocholi „Nigdy w życiu” – wbrew zapewnieniom na reklamach – polską Bridget na pewno nie jest.
W Warszawie rozpoczęły się zdjęcia do „Pianisty”. Ten film jest dla reżysera Romana Polańskiego wielkim osobistym przeżyciem. Powraca on w nim do historii nie tylko bohatera Władysława Szpilmana, ale także swojej własnej.
Siódma powieść Doroty Terakowskiej wchodzi do naszej literatury w aurze porównań. Książka przypomina film „Rain Man” Barry’ego Levinsona oraz utwór dużo lepszy – francuski „Ósmy dzień tygodnia”. „Poczwarka” łagodzi społeczną obcość wobec choroby, przekonując – jak „Rain Man” – że w ułomności może tkwić okruch geniuszu i – jak „Ósmy dzień” – że ułomność to świat zamknięty, nieprzenikalny, nie dający nam żadnych szans na normalny kontakt.