Gdyby szkoły i przedszkola przestrzegały prawa, prawdziwy poziom zainteresowania religią okazałby się niski – mówią rodzice walczący o to, by ich dzieci nie były dyskryminowane ze względu na to, że nie chodzą na katechezę.
Codziennie ktoś się wypisuje z religii, czasem grupowo. Uczniowie nie chcą też wycieczek patriotycznych, w ramach buntu wolą pizzerię zamiast katedry. I to wcale nie są złe dzieci.
Dotacje do podyplomowych studiów etycznych dostanie dziewięć uczelni katolickich i trzy świeckie. Ci, którzy westchnęli już z ulgą, że „dobrze, że chociaż trzy”, muszą wiedzieć, że na filozofii we Wrocławiu dominuje prawica, a kursami etyki w Szczecinie zajmie się Wydział Teologiczny.
Minister Przemysław Czarnek zapowiedział w sposób jednoznaczny, że alternatywa „religia albo etyka” zostanie wprowadzona, a uczeniem etyki zajmie się armia nauczycieli wyszkolonych przez cztery uczelnie katolickie i dwie świeckie (aczkolwiek solidnie prawicowe).
Lekarze zaniepokojeni, socjologowie zaciekawieni, a dzieci zastanawiają się, czy prezentowych pieniędzy starczy na konsolę. W Polsce zaczął się pandemiczny sezon komunijny.
Nasza młodzież odkryła, że na religii jest prymitywnie (opinia jednych), fanatycznie (opinia drugich), nudno (opinia trzecich), bez sensu (kolejne głosy). W efekcie chodzi na nią 17 osób.
Słupsk wydaje na religię w szkole 3,5 mln zł rocznie, a Kosakowo, wiejska gmina, 630 tys. zł. „To kolosalne pieniądze, których w budżetach wielu miejsc brakuje” – mówi Agnieszka Klikowicz-Kosior ze Świeckiej Szkoły Pomorze.
Masowe protesty w obronie praw kobiet dały nowy impuls ucieczkom z lekcji religii. Trwającym od lat, bo szkolna katecheza to często antyreklama wiedzy, wiary i wartości.
To jest dla polskiego Kościoła moment przełomowy. Właśnie dostał rachunek za wieloletnie związki z władzą. I to wystawiony przez pokolenie młodych.
Rodzice dzieci, które nie chodzą na religię, co roku we wrześniu przechodzą przez tę samą batalię ze szkołami, w których katecheza jest domyślnie dla wszystkich uczniów.