W pierwszej turze Andrzej Duda wciąż mocno prowadzi. W drugiej ta przewaga się zmniejsza, a dwójka kandydatów zbliża się do prezydenta – pisze brytyjski politolog.
TVP kontra chorzy na raka, palec Lichockiej, przeszukania u Banasia, aresztowanie „agenta Tomka”. Pierwsze tygodnie kampanii prezydenckiej przyniosły przyspieszenie w polskiej polityce.
Mimo okazałej weekendowej konwencji kampania rozpoczyna się niekorzystnie dla urzędującego prezydenta. Andrzej Duda musi się zmagać z balastem, którym obciążył go PiS.
W Warszawie kandydat Nowej Lewicy wciąż powtarzał nazwisko Kwaśniewskiego. Pamięć o byłym prezydencie ma przekonać do Biedronia elektorat SLD, który w pierwszej turze mógłby poprzeć Małgorzatę Kidawę-Błońską.
Gdyby Robert Biedroń został prezydentem, to Krzysztof Śmiszek stałby się dla dyplomacji i prasy po prostu „partnerem prezydenta” i tyle. Nic w tym nie byłoby śmiesznego ani kłopotliwego.
Nadchodzące wybory nie będą co prawda przypominać koronacji, ale najbardziej prawdopodobnym wynikiem jest ponowne zwycięstwo Andrzeja Dudy – wynika z wyliczeń brytyjskiego politologa na podstawie sondaży.
Prezydencki bój Roberta Biedronia to kolejna próba dla lewicy, którą w najbliższych latach czeka wielki polityczny sprawdzian. Nic jeszcze nie jest przesądzone: ani sukces, ani klęska. To dopiero początek drogi.
Lider Wiosny zacznie kampanię w niedzielę w Słupsku, którym rządził przez cztery lata. Lewica chce pokazywać Biedronia jako dobrego gospodarza, który pamięta o małych i średnich miastach.
Szef Wiosny stracił dawną świeżość i nie sprawdził się jako lider. Lewica nie ma jednak nikogo, kto dawałby jej szanse na lepszy wynik.
O Robercie Biedroniu, który ma być kandydatem Nowej Lewicy w tegorocznych wyborach prezydenckich, Włodzimierz Czarzasty powiedział w niedzielę w programie „Śniadanie w Polsat News”.