Neapol przypomina instalację szalonego artysty, który wywlókł z teatru dekoracje i obłożył je workami śmieci. Ale ten spektakl dzieje się naprawdę.
Władze Warszawy od miesięcy utrudniają życie przedsiębiorstwu, które powinny wspierać. Bo Ekon, po pierwsze – czyści stolicę z surowców wtórnych, po drugie – daje pracę niepełnosprawnym.
Polski rynek odzyskiwania odpadów to prawdziwy raj dla hochsztaplerów. Obowiązujące przepisy aż się proszą, aby je omijać. To jeden z powodów, dlaczego toniemy w śmieciach.
Wypełnione odpadami ciężarówki z Niemiec, Belgii, Holandii, Austrii, a nawet Włoch, biorą kurs na Polskę. Nielegalnie, bez zezwoleń, kpiąc z celników, straży granicznej, polskiego prawa. I kar, które nikogo nie odstraszają. Bo chociaż to wyjątkowo śmierdzący interes, można na nim dobrze zarobić.
Szwedzi zawzięcie sortują odpadki i dostarczają je do kontenerów. Powołali nawet policję śmieciową. Segregacja stała się niemal rytuałem. Wyznacza rytm dnia i pochłania całe godziny. Zyski z recyklingu przekonują nawet najbardziej opornych.
Hasiok: śmietnik, miejsce, gdzie obywatele wyrzucają niepotrzebne rzeczy. Hasioki na rejonie: osiedlowe śmietniki, miejsce pracy bezdomnego zbieracza.
Mimo zakazów prawa międzynarodowego, handel niebezpiecznymi odpadami trwa. Najwięcej tracą, jak zwykle, najbiedniejsi. Z Trzeciego Świata wywozi się surowce, a przywozi śmieci.
Zwolennicy nazywają to opłatą, przeciwnicy podatkiem. Dla jednych jest to skuteczny sposób na dzikie wysypiska. Inni ostrzegają, że wprowadzenie obowiązkowych opłat na rzecz gminy wyeliminuje tańszą konkurencję w wywożeniu śmieci. Wzrosną koszty, a śmieci nie ubędzie.
Przeciętny złomiarz nie potrafi na mapie pokazać Chin, ale wie, że to dzięki nim za 5 kilogramów żelastwa może mieć już jabola. Dlatego kradnie, co popadnie.