Jak przywrócić praworządność, jak rozliczyć tych, którzy ją niszczyli? Czy da się ominąć spodziewane weta prezydenta?
Na takie ruchy potrzeba jednak trochę czasu, co może wyjaśniać dyskutowaną od kilku dni dziwną niemoc rachunkową prezydenta Andrzeja Dudy: wychodzi mu, że PiS ze swoimi 194 głosami może znaleźć większość w Sejmie, w którym jest 460 posłów, a opozycja ma ich 248.
Postępujący paraliż sądów i TK, całkowite ubezwłasnowolnienie i upolitycznienie prokuratury, brak pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy z powodu braku praworządności – to efekty ośmioletnich rządów PiS i przystawek w wymiarze sprawiedliwości.
Mamy tu akademicki rozbój w biały dzień. I to na terenie sądu. A chodzi wyłącznie o to, aby „pisowscy” prawnicy mogli sobie publikować apologie „pisowskiej” praworządności i dostawali za to sute nagrody w punktach, z czasem dające się w taki czy inny sposób „zmonetyzować”.
Rozprawa się nie odbyła, marszałek Sejmu zignorował Trybunał niegdyś Konstytucyjny i nie wytłumaczył się dlaczego. Nawet sama władza PiS nie ma szacunku do tworu, który dotąd wiernie jej służył. Teraz się zaciął. Całe państwo PiS zacina się coraz bardziej.
Sądy nie muszą czekać, aż władza dostosuje przepisy do wyroków TSUE, bo te wyroki obowiązują bezpośrednio. Nie muszą się też słuchać wyroków Trybunału Julii Przyłębskiej sprzecznych z prawem Unii – wynika z wyroku, jaki wydał w czwartek Trybunał Sprawiedliwości UE.
W jakim stanie jest wymiar sprawiedliwości po ośmiu latach „dobrej zmiany”? Jak podnieść go ze zgliszczy? W Gdańsku przedstawiono konkretne projekty, obywatelskie, a nie polityczne. Tylko jak je wprowadzić w życie?
„Martwe rodzić nie będziemy”, „Przestańcie nas zabijać”, „Chcemy lekarzy, nie policjantów”, „Wasze sumienia czarne jak sutanna” – takie m.in. transparenty nieśli protestujący w wielu miastach w Polsce w ramach manifestacji „Ani jednej więcej” po śmierci Doroty w Nowym Targu. Tymczasem w Sejmie prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił o „wielkim oszustwie”.
W Trybunale Julii Przyłębskiej od kilku miesięcy trwa klincz spowodowany sporem o prezesurę Przyłębskiej. W środę premier Mateusz Morawiecki zapowiedział złożenie wniosku do Trybunału o organizacji jego pracy.
To była próba przejęcia władzy sądowniczej za pomocą Trybunału Julii Przyłębskiej. Sąd Najwyższy władzy nie oddał. Pozostaje kwestia rozliczenia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika z nadużycia władzy. Ciąg dalszy zależy od wyniku wyborów.