Choć Nicolas Maduro obronił się przed ubiegłotygodniowym przewrotem, nie zneutralizował w całości swoich przeciwników. Juan Guaidó nie składa zaś broni i planuje kolejne demonstracje.
Zainicjowany przez Juana Guaidó przewrót trwa już prawie dobę. Rząd Nicolasa Maduro jeszcze funkcjonuje, choć jego sytuacja staje się coraz bardziej kryzysowa.
Lider opozycji i przewodniczący zgromadzenia parlamentarnego Juan Guaidó poinformował, że dowódcy sił zbrojnych wypowiedzieli posłuszeństwo reżimowi Nicolasa Maduro. W Caracas ludzie zaczynają gromadzić się na ulicach i przed pałacem prezydenckim Miraflores.
Kreml wysłał do Wenezueli wojskowy transportowiec i samolot pasażerski. Na pokładzie było stu rosyjskich żołnierzy i – najprawdopodobniej – szef wojsk lądowych gen. Wasilij Tonkoszkurow.
Przesada rządzi dziś kryzysem politycznym w Wenezueli. I dlatego kraj pogrąża się w ciemności – dosłownie i metaforycznie.
16 medyków przebywających na misji w Wenezueli opowiedziało dziennikarzom „New York Timesa”, jak ich przełożeni kazali im szantażować pacjentów przed ubiegłorocznymi wyborami. Ceną za brak poparcia dla Maduro miała być odmowa pomocy medycznej.
Trwające od czwartku niemal całkowite odcięcie energii elektrycznej doprowadziło kraj na granicę katastrofy humanitarnej. Nicolas Maduro obwinia Amerykanów, Juan Guaidó wzywa armię na pomoc.
Choć dwuwładza ciągnie się już od prawie dwóch miesięcy, siły antyrządowe zaczynają zdobywać wyraźną przewagę nad reżimem.
Walczący o zachowanie władzy przywódca zablokował granicę z Brazylią, zawrócił też loty pomocowe z Karaibów. Przy przejściach granicznych wybuchły zamieszki, zginęły już co najmniej dwie osoby.
W Wenezueli i kilku innych krajach Ameryki Łacińskiej wojsko znów staje się arbitrem w rozstrzyganiu konfliktów politycznych. To tradycja i zmora regionu.