Rząd Nicolasa Maduro traci jeden z gwarantów utrzymania się przy władzy. Bez poparcia armii szybki upadek reżimu wydaje się nieunikniony.
Coraz więcej krajów zajmuje stanowisko w sprawie obalenia reżimu Nicolása Maduro. Sam prezydent ma wciąż kilku bardzo znaczących zwolenników.
W grę wchodzą duże pieniądze i interesy, jakie Rosja ma w Wenezueli. W Moskwie nie brak głosów, że z wenezuelskimi pieniędzmi już się można zacząć żegnać.
Przewodniczący parlamentu Juan Guaidó ogłosił się wczoraj tymczasowym prezydentem Wenezueli. Poparcia natychmiast udzielił mu Donald Trump. Reżim odpowiedział starciami z protestującymi i wydaleniem amerykańskich dyplomatów.
Wielotysięczne demonstracje przeciwników reżimu i pierwsze dezercje w siłach zbrojnych zaczynają chwiać rządem Nicolasa Maduro.
Parlament Wenezueli uznał, że rozpoczynający drugą kadencję prezydent Nicolas Maduro objął urząd niezgodnie z planem. Opozycja wzywa do stworzenia alternatywnego rządu i szuka poparcia w wojsku.
Nicolas Maduro spotkał się z Władimirem Putinem w czasie trzydniowej wizyty w Rosji. Efekt? Obietnica inwestycji Kremla na kwotę 6 mld dol. i rosyjskie bombowce nuklearne lądujące pod Caracas.
Już ponad 40 krajów rozważa zerwanie stosunków bilateralnych z Caracas, uznając rząd Nicolása Maduro za bezprawny. Wśród nich jest najważniejszy sąsiad – Kolumbia.
Sześć krajów złożyło wspólną petycję do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze o zbadanie możliwych zbrodni przeciwko ludzkości w Wenezueli.
To nie z powodu wyborów prezydenckich świat patrzy dziś na Wenezuelę. Takiego exodusu ludności Ameryka Łacińska nie widziała co najmniej od czasów zimnej wojny.