Niektórzy mali przedsiębiorcy mają płacić znacznie niższe składki. Tylko co będzie później z ich emeryturami?
Jak podała „Rzeczpospolita”, ZUS-owi zabraknie nawet 63 mld zł na emerytury dla Polaków. Ale rząd PiS wciąż utrzymuje, że wszystko będzie dobrze.
W starym roku był prezent – niższy wiek emerytalny. W nowym roku trzeba będzie na ten prezent znaleźć pieniądze.
Zmiany emerytalne PiS zaczęło od najłatwiejszej, czyli od obniżenia wieku emerytalnego. Ale to tylko część wielkiej machiny systemu emerytalnego, którą musimy wyremontować i znaleźć do jej obsługi dobrego fachowca.
Osoby, które płacą składkę emerytalną krócej niż 15 lub 20 lat, zamiast emerytury otrzymają jednorazową wpłatę na konto.
Kolejne rządy mają pomysły, jak zachęcić do oszczędzania na starość. A przy okazji coraz bardziej podważają zaufanie Polaków do ZUS.
Andrzej Duda w kampanii wyborczej zapewniał, żeby nie wierzyć, że brakuje pieniędzy na powrót do krótszego wieku emerytalnego. A Beata Szydło, kandydatka na premiera, dodawała – „wystarczy tylko dobrze rządzić”.
Wiele osób obawia się o swoje przyszłe emerytury. Lęk ten potęgują nieprawdziwe informacje o nieuchronnym bankructwie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który w opinii publicznej jawi się jako instytucja odpowiadająca za wszystko, co jest związane z systemem emerytalnym. Tymczasem Zakład jedynie obsługuje ten system. Nie decyduje o wysokości świadczeń. Ustala wyłącznie prawo do nich, wylicza kwotę i ją wypłaca. Czyni to, stosując i wykonując obowiązujące przepisy.
Przeciętna długość życia Polaków wydłuża się. Za 20 lat – według prognoz GUS – osoby w wieku 65 lat i starsze będą stanowiły 23 proc. całej populacji. Będą potrzebowały od państwa wsparcia. Gwarantem są ubezpieczenia społeczne.
Konkurs na stanowisko prezesa ZUS bardziej przypomina randkę w ciemno niż poszukiwanie kompetentnego fachowca do kierowania największą instytucją finansową w Polsce.