Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Strzały bez prochu

Artyleria mechaniczna

Jarosław Krysik / Polityka
Nie ma chyba w historii starożytnej efektowniejszego przejawu geniuszu greckich uczonych niż artyleria mechaniczna. Zmieniła ona sposób prowadzenia wojny i na prawie dwa tysiące lat zdominowała sztukę oblężniczą.
Jarosław Krysik/Polityka

Bez względu na to, jak wielką pogardę żywili Helleni do wszystkich, którzy, bojąc się walczyć twarzą w twarz, używali oszczepów, proc i łuków, każdy grecki strateg zdawał sobie sprawę ze znaczenia broni miotających i przewagi, jaką dawał większy zasięg strzału. Łuk kompozytowy (sklejony z kilku warstw różnych materiałów) częściowo rozwiązywał ten problem, lecz nieprzekraczalną granicę możliwości wyznaczała siła ramion strzelca. Rozwiązanie znaleźli nie wojskowi, lecz greccy uczeni.

Zróbmy od razu zastrzeżenie co do nazewnictwa: za Witruwiuszem i jego dziełem „O architekturze ksiąg dziesięć” machinę wyrzucającą strzały nazywamy katapultą, miotającą zaś kamienie – balistą.

Historycy są zgodni, że artyleria mechaniczna narodziła się na Sycylii lub gdzieś w jej pobliżu, na terenie tzw. Wielkiej Grecji. Według relacji Diodora, miała ona powstać w wyniku technicznego współzawodnictwa, do którego zachęcał greckich uczonych szykujący się do wojny z Kartagińczykami tyran Syrakuz Dionizjusz Starszy. Na przełomie V i IV w. p.n.e. w arsenałach Syrakuz powstało wiele machin, będących najpewniej rozwinięciem mechanicznej kuszy, zwanej przez Greków gastraphetes, czyli łuk brzuszny. Jego pierwotna wersja, skonstruowana najprawdopodobniej w ostatnim trzydziestoleciu V w. p.n.e., to broń ręczna, obsługiwana przez jednego strzelca, w której zastosowano genialny w swej prostocie mechanizm (patrz rys. powyżej). Gastrafetes miał nie tylko większy zasięg niż używany przez Greków łuk; jego zaletą było również to, że mógł go używać każdy – nieprzeszkolony piechur (znacznie tańszy od władającego łukiem kreteńskiego najemnika), a nawet kobieta.

Inne, cięższe wersje wyrzutni montowano na drewnianych, obrotowych podstawach, a do naciągania cięciwy używano korby. Według Bitona, autora podręcznika o budowie machin wojennych z II w. p.n.e., wynalazcą gastrafetesa (a przynajmniej jego stacjonarnej odmiany) miał być pitagorejczyk Zopyros z Tarentu. Skuteczność opracowanych przez Greków urządzeń zaskoczyła Kartagińczyków – w czasie oblężenia silnie ufortyfikowanego miasta Motye (kartagińskiej kolonii na Sycylii), dzięki artylerii rozstawionej na lądzie, Dionizjusz najpierw odpędził kartagińską flotę, następnie zaś użył katapult w trakcie szturmu na mury.

Świdrem i taranem

IV w. p.n.e. był okresem szybkiego rozwoju artylerii mechanicznej. Najpierw zwiększono wydatnie masę i zasięg wystrzeliwanego pocisku (to wtedy zapewne zaczęto używać nazwy katapulta, czyli przebijacz tarcz) oraz, wykorzystując tę samą zasadę działania, opracowano urządzenia miotające kamienie. Wydaje się, że doskonalenie techniczne machin miotających było bardziej wynikiem eksperymentów i praktycznego doświadczenia konstruktorów niż efektem zaawansowanych prac teoretycznych.

Z Sycylii artyleria dość szybko przywędrowała do Grecji właściwej, stając się w połowie IV w. p.n.e. ważnym elementem helleńskich arsenałów. Mechanizacja wojny nie każdemu się podobała – Plutarch opisuje, jak na widok pocisku wystrzelonego z katapulty spartański król Archidamos miał zakrzyknąć: „Na Heraklesa, uległa zagładzie dzielność mężów”. Ze względu na coraz większe rozmiary urządzeń stosunkowo rzadko używano ich w polu. Prawdziwym przeznaczeniem katapulty było zrewolucjonizowanie metody zdobywania fortyfikacji – jednego z najważniejszych, ale i najtrudniejszych elementów starożytnej sztuki wojennej.

W świecie greckim aż do połowy V w. p.n.e. oblegani mieli zdecydowaną przewagę nad oblegającymi – dość proste w formie, ale solidne fortyfikacje stanowiły dla agresora przeszkodę niemal nie do pokonania. Jedynym pewnym sposobem na zdobycie wrogiego miasta była długotrwała blokada, odcinająca mieszkańców od wszelkiej pomocy i dostaw żywności. Takie oblężenia ciągnęły się w nieskończoność – w czasie wojny peloponeskiej bronione przez mniej niż pięciuset ludzi niewielkie Plateje armia spartańska oblegała przez dwa lata, a próba zdobycia Syrakuz skończyła się dla Ateńczyków największą klęską w trakcie całego konfliktu.

Gdy zniecierpliwiony strateg decydował się przeprowadzić szturm, miał do dyspozycji dość skromny arsenał środków technicznych, spośród których najważniejszą rolę pełnił ruchomy taran. Głównym problemem atakujących było samo dotarcie do murów (najczęściej po wybudowanej przez saperów ziemnej rampie) oraz zapewnienie bezpieczeństwa taranowi i jego załodze. Obrońcy nie przyglądali się bezczynnie – pociski stojących na murach łuczników i procarzy miały większy zasięg niż wystrzeliwane z dołu, a drewniane machiny łatwo było podpalić lub zdruzgotać rzucając na nie ciężkie belki lub głazy. Dopiero zastosowanie artylerii mechanicznej zmieniło ten stan rzeczy.

Katapulty i balisty umożliwiały przeprowadzanie skutecznego „przygotowania ogniowego”, spędzając obrońców z murów, a względnie bezpieczne obsługi taranów pracowały szybko i efektywnie – to, co kiedyś zajmowało miesiące, można było teraz przeprowadzić w kilka tygodni. Oczywiście, niebawem pojawiły się środki zaradcze. Obrońcy również nauczyli się używać artylerii mechanicznej, zmienił się też wyraźnie kształt fortyfikacji – zaczęto budować wielokondygnacyjne wieże z platformami strzeleckimi, na których umieszczano katapulty o różnym zasięgu, a szczyty murów zabudowywano drewnianymi, krytymi gankami.

Z możliwości nowego wynalazku najefektywniej nauczyli się korzystać Macedończycy. Filip II (ojciec Aleksandra) gruntownie zreformował armię, wprowadzając do uzbrojenia wiele nowych machin oblężniczych i artyleryjskich.

Co więcej, Filip II jako pierwszy powołał przy swoim sztabie specjalny korpus inżynieryjny, w skład którego wchodzili nie tylko mechanicy, ale i uczeni prowadzący badania teoretyczne. Najwybitniejszym z nich był Tessalczyk Polyidos, sławę zyskali też jego uczniowie Charias i Diades. Ten drugi wynalazł ruchomą, składaną wieżę oblężniczą (wewnątrz znajdował się kierat napędzany siłą ludzkich mięśni) i świder do przewiercania murów. Opis obu urządzeń znajdujemy u Witruwiusza – oryginalny podręcznik autorstwa Diadesa nie zachował się do naszych czasów.

Artyleria Aleksandra

Sprawność katapult prostych szybko osiągnęła swoje maksimum. Zwiększenie zasięgu i – w przypadku miotaczy kamieni – wagi pocisków uzyskiwano dzięki wzmacnianiu sprężyny, jednak wytrzymałość kompozytowego łuczyska, składającego się przecież w większości z drewna, była ograniczona. Przełomem okazało się wynalezienie katapulty skrętnej (patrz rys.), w której łuczysko zastąpiono skręconą wiązką elastycznych lin, zrobionych najczęściej ze specjalnie preparowanych zwierzęcych ścięgien (doskonałym materiałem na struny do katapult były też kobiece włosy, których oddanie na potrzeby obronności uważano w starożytności za wyraz największego poświęcenia).

Pierwsze katapulty skrętne pojawiły się ok. 350 r. p.n.e. właśnie w armii macedońskiej. Nie wiemy, kto je wynalazł, choć kusząca wydaje się teoria, że mógł to być Menaechmus, słynny matematyk, przyjaciel Platona i jeden z nauczycieli Aleksandra. Jednak poza zbieżnością miejsca i czasu teoria ta nie ma żadnych innych podstaw.

Następca Filipa II Aleksander, słusznie uznany za najwybitniejszego wodza starożytności, dowodził zgodnie ze swym gwałtownym charakterem. Jako pierwszy uznał agresywną metodę prowadzenia oblężeń za najlepsze rozwiązanie – nie bał się wysyłać do szturmów najlepszych oddziałów ani osobiście nimi dowodzić. W 334 r. p.n.e. Macedończycy wzięli szturmem Milet oraz znacznie trudniejszy do zdobycia Halikarnas (właśnie tam po raz pierwszy użyto balist).

Jednak prawdziwym wyzwaniem dla Macedończyków okazało się oblężenie Tyru, fenickiego miasta położonego na wyspie, którego broniły nie tylko potężne fortyfikacje i flota, ale i wynoszący ponad 700 m dystans od brzegu. Mieszkańcy Tyru mogli być pewni swego – ich miasta nie zdołali podbić ani Asyryjczycy, ani Nabuchodonozor w trakcie trwającego 13 lat oblężenia. Żołnierze Aleksandra, pracując pod ostrzałem ustawionych na murach i pokładach okrętów katapult obrońców, wybudowali groblę (do dziś łączącą Tyr z lądem stałym), po której sukcesywnie podsuwali wielkie, wysokie na ponad 45 m wieże oblężnicze. Prowadzony z nich ostrzał był skuteczniejszy niż obrońców – uwidoczniła się tu technologiczna przewaga armii Aleksandra posiadającej katapulty skrętne.

Mimo ukończenia grobli obrona trwała. Dopiero okręty uzbrojone w wielkie tarany zrobiły wyłom, przez który Aleksander osobiście poprowadził, skoordynowany z atakiem floty, skuteczny szturm. Oblężenie trwało siedem miesięcy – Aleksander nigdy nie był bliżej porażki (rozwścieczony król rozkazał ukrzyżować dwa tysiące zdolnych do noszenia broni jeńców, a kobiety i dzieci sprzedano w niewolę). O kamienne mury Tyru mogła rozbić się cała kampania przeciw perskiemu imperium, jednak zwycięski Aleksander i jego żołnierze zyskali reputację niepokonanych zdobywców twierdz.

Katapulta i balista stały się, obok nowych machin (np. mającej własny napęd ruchomej wieży pomysłu Posidoniosa), podstawową bronią oblężniczą Aleksandra, wydatnie ułatwiając królowi Macedończyków szybkie podbicie Persji. Zwycięstwo rozpoczęło cały ciąg doniosłych zdarzeń, całkowicie zmieniających kształt starożytnego świata – powstania hellenistycznych monarchii, a w konsekwencji rozprzestrzenienia się greckiej kultury i nauki oraz wytworzenia nieznanego dotąd modelu sprawowania władzy. Bez nowych technologii militarnych wszystko to nie byłoby najprawdopodobniej możliwe.

Następcy Aleksandra otaczali opieką uczonych, zarówno tych zajmujących się badaniami teoretycznymi, jak i wynalazczością. Najważniejszy ośrodek nowej myśli greckiej powstał w państwie Ptolemeuszy, w Aleksandrii, z jej największą w całym starożytnym świecie biblioteką. Tam działali najsłynniejsi inżynierowie i uczeni nowego, hellenistycznego świata. Budową katapult zajmował się Ktesibios, zwany ojcem pneumatyki, wynalazca wydajnych pomp, wodnych organów i zegara. Skonstruował on dwie machiny miotające, korzystające z nowego typu napędu. W pierwszej, zamiast wiązek strun, zastosował podobne do resorów sprężyny z brązu. W drugiej, nazwanej aerotonem, siłę do wystrzelenia pocisku wytwarzało powietrze sprężone w dwóch tłokach. Inny wybitny aleksandryjski uczony Dionizjusz wynalazł katapultę powtarzalną (polybolos), której cięciwę naciągał łańcuch transmisyjny (upowszechniony dopiero w XIX w.).

Pozostał sekret

Rzymianie zetknęli się z artylerią mechaniczną podczas pierwszej wojny punickiej, zaczęli zaś ją stosować w czasie drugiej – nie umieli jednak jej budować, a używane przez nich egzemplarze pochodziły zapewne ze zdobytych lub sprzymierzonych greckich miast. Ich militarna cywilizacja szybko doceniła znaczenie katapult i balist, a dzięki poszukującym pracy greckim inżynierom (to głównie dla Rzymian pisano podręczniki mechaniki zawierające opisy machin) nauczyli się zarówno ich budowy, jak i użycia. Nowi władcy świata okazali się pojętnymi uczniami i zanim nastała Pax Romana, wiele razy okazało się, że żadne miasto nie jest przed nimi bezpieczne.

Najbardziej wyrafinowane konstrukcje nie przetrwały załamania się rzymskiej cywilizacji. Średniowiecze przyswoiło sobie tylko najprostsze z nich. Mimo to artylerii mechanicznej używano jeszcze w XV w., jej epokę zakończył czarny proch i wielkie armaty strzelające kamiennymi kulami.

Katapulty fascynują do dziś, tym bardziej że ich konstruktorzy wciąż zawstydzają współczesnych uczonych, którzy mimo dostępnych źródeł, wyczerpujących opisów i osiągnięć nowoczesnej inżynierii, rekonstruując antyczne machiny, nie potrafią osiągnąć podobnych rezultatów co ich starożytni koledzy. Zadziwiające, że mimo tak bardzo rozwiniętej techniki nie możemy wykraść sekretów ludziom, którzy rozwiązywali najtrudniejsze problemy kreśląc koła na piasku.

Polityka 14.2010 (2750) z dnia 03.04.2010; Nauka; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "Strzały bez prochu"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną