Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Praca magisterska Bronisława Komorowskiego

Przed 90 laty, w październiku 1920 r., doszło do tzw. buntu gen. Żeligowskiego, polegającego na zajęciu Wilna przez oddziały Wojska Polskiego. Wydarzenie to było tematem pracy magisterskiej studenta Bronisława Komorowskiego (nr indeksu 86338), przygotowanej w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego i obronionej w 1977 r. Nosiła ona tytuł „»Bunt« gen. Żeligowskiego jako koncepcja rozwiązania problemu wileńskiego”, była oparta m.in. na literaturze emigracyjnej (co wtedy nie było na porządku dziennym), powstała na seminarium doc. dr. hab. Andrzeja Garlickiego i oceniona została jako bardzo dobra.

Promotor (dziś profesor), w którego archiwum domowym przechował się jeden z maszynopisów tej pracy, wspomina, że wkrótce po jej złożeniu student Komorowski poinformował go, iż został zatrzymany przez Służbę Bezpieczeństwa, co może zakończyć się nawet rozprawą sądową. W owym czasie studentów skazanych w sprawach politycznych władze uniwersyteckie zwykłe były zawieszać. A Komorowski zaangażował się w działalność opozycyjną w ramach Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO).

W tej sytuacji – aby zdążyć przed ewentualnym zawieszeniem – zdecydowano się na przyspieszenie egzaminu magisterskiego, który odbył się 5 grudnia 1977 r. Komisji przewodniczył ówczesny dyrektor Instytutu Historycznego UW prof. dr hab. Henryk Samsonowicz, recenzentem był doc. dr hab. Jerzy Holzer (dziś profesor). Prof. Garlicki przypomina sobie, że ówczesny rektor uczelni prof. Zygmunt Rybicki miał do niego o to posunięcie pretensje.

Zamieszczony tekst to rozdział czwarty (zatytułowany „»Bunt« gen. Żeligowskiego – powstanie Litwy Środkowej”) pracy magisterskiej studenta Bronisława Komorowskiego, dziś prezydenta RP. Publikujemy go za jego zgodą; autoryzował niewielkie skróty zaproponowane przez redakcję, poprawił też kilka literówek z maszynopisu (typu Prystor, a nie Frystor w nazwisku, czy – do Kiejdan, a nie do Kiejd w nazwie miasta). Tytuł artykułu i wyróżnienia pochodzą od redakcji.

Czytelnikom mniej zorientowanym w niuansach sytuacji historycznej, w jakiej doszło do buntu Żeligowskiego, należy się słowo wprowadzenia. Państwo litewskie, ze stolicą w Wilnie, odrodziło się pod opieką Niemiec pod koniec pierwszej wojny światowej. Ale ta historyczna stolica Litwy była miastem zamieszkanym w większości przez Polaków i związanym z polską tradycją kulturową.

5 stycznia 1919 r. do Wilna wkroczyła bolszewicka Armia Czerwona. Ogłoszono powstanie Litewskiej Republiki Rad, którą już po miesiącu włączono do Białoruskiej Republiki Rad. W tym czasie rząd niepodległej Litwy urzędował w Kownie.

16 kwietnia 1919 r. Józef Piłsudski rozpoczął operację wojskową, mającą na celu zajęcie Wilna i Wileńszczyzny. Po pięciu dniach miasto było w polskich rękach. Następnego dnia Piłsudski wydał „Odezwę do mieszkańców byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego”, odwołując się w jej tytule do tradycji jagiellońskiej. Kłopot polegał na tym, że narodowy ruch litewski uważał Polskę za największe zagrożenie niepodległości Litwy i nie zamierzał wchodzić z nią w żadne układy.

Sytuacja zmieniła się w 1920 r., gdy po początkowych sukcesach wyprawy kijowskiej rozpoczął się odwrót Armii Polskiej. W pierwszych dniach lipca rząd polski zwrócił się do odbywającej się w Spa konferencji przywódców ententy o pomoc materialną i mediację pokojową. Premierowi Władysławowi Grabskiemu postawiono jednak m.in. warunek włączenia Wilna, Grodna i Lidy do Litwy. Grabski się zgodził. Wilno zostało przekazane Litwinom 26 sierpnia przez wycofującą się po przegranej bitwie warszawskiej Armię Czerwoną.

Piłsudski nie zamierzał jednak rezygnować z Wileńszczyzny, choć wiązały mu ręce podjęte w Spa zobowiązania.

Polityka 41.2010 (2777) z dnia 09.10.2010; Historia; s. 68
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną