Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Niemieccy żołnierze i amfa

Wehrmacht na dopalaczach

1941 rok, niemieccy żołnierze na froncie wschodnim, jeszcze mają powody do radości. 1941 rok, niemieccy żołnierze na froncie wschodnim, jeszcze mają powody do radości. Narodowe Archiwum Cyfrowe
W bitwach kampanii wrześniowej polska armia stanęła do walki z agresorem o wyraźnej przewadze liczebnej, technicznej, a do tego na dopingu.
Ju 87 zimą na froncie wschodnim. Piloci Luftwaffe również używali pervitinu.Narodowe Archiwum Cyfrowe Ju 87 zimą na froncie wschodnim. Piloci Luftwaffe również używali pervitinu.

- Drodzy rodzice – pisał do rodziny w Kolonii w początkach listopada 1939 roku 22-letni żołnierz Wehrmachtu z okupowanej Polski. Służba jest uciążliwa, stąd będę pisał najwyżej co drugi-czwarty dzień. Dzisiaj proszę przede wszystkim o pervitin... Wasz Hein. W maju 1940 roku dopytywał: Czy moglibyście zorganizować mi trochę pervitinu na zapas? Dwa miesiące później poczta polowa przesłała do Kolonii natarczywą prośbę, tym razem z Bydgoszczy: Przyślijcie szybko jeśli tylko możecie trochę pervitinu. Nadawca tych listów zyska po latach międzynarodową sławę – to Heinrich Böll, który w 1972 roku otrzyma jako pierwszy Niemiec po wojnie, literacką nagrodę Nobla.

Pervitin był odmianą amfetaminy - cudowną pigułką Wehrmachtu, środkiem odurzającym znanym dzisiaj pod nazwą speed. Odkrył go pod koniec XIX wieku Lazar Edeleanu, chemik z Rumunii, pracujący na berlińskim uniwersytecie. Ale jeszcze w latach dwudziestych ubiegłego wieku amerykańscy i japońscy chemicy biedzili się nad otrzymaniem lepszej formuły tego specyfiku. Konkurencja wyrosła im w Trzeciej Rzeszy. Zatrudniony w laboratorium zakładów chemicznych TEMMLER-Werke Fritz Hausschild uzyskał w 1937 szczególnie efektywny rodzaj amfetaminy, który jego macierzysta firma jeszcze w tym samym roku wprowadziła na rynek pod nazwą pervitin.

Był on początkowo ogólnie dostępny w aptekach, ale szybko zwrócili na niego uwagę lekarze wojskowi. W berlińskiej akademii medycznej przeprowadzono pierwsze testy na studentach. Ich wyniki przeszły najśmielsze oczekiwania. Zastosowanie specyfiku w celach militarnych zapowiadało się nader obiecująco: amfetamina wprowadza bowiem organizm ludzki (podobnie jak adrenalina) w stan pełnej mobilizacji. Podwyższa samoocenę, zwiększa koncentrację i chęć ryzyka, redukuje wrażliwość na ból, głód i pragnienie, a jednocześnie radykalnie zmniejsza potrzebę snu.

Kryminolog z uniwersytetu w Lüneburgu, dr Wolf-Reihnard Kemper podaje, że prawdziwym polem doświadczalnym była dla Niemców agresja na Polskę. Od czerwca do grudnia 1939 roku zakłady TEMMLERa zaopatrzyły „niezwyciężoną armię niemiecką” w 29 milionów tabletek pervitinu. „Cudowne pigułki” zapewniały nadzwyczajną wytrzymałość i bojowość, umożliwiały prowadzenie błyskawicznych działań wojennych - Blitzkrieg. Żołnierze szli do boju w imię nazistowskich haseł w stanie bliskim euforii. Zadowoleniu generałów wtórowali zwykli szeregowcy: Pervitin łagodził ból, również ten, który wynikał ze straty poległych kolegów. Pozwalał szybciej zaakceptować brutalną rzeczywistość wojny. W bitwach pod Mławą, Kutnem, Kockiem, Jarosławiem i w wielu innych miejscach, polska armia stanęła zatem we wrześniu 1939 roku do walki z przeciwnikiem o wyraźnej przewadze militarnej, a do tego podkręconym działaniem amfetaminy!

Stuka-Tabletten, Panzerschodkolade

Niemieccy żołnierze wszystkich formacji sięgali chętnie po tabletki zapewniające psychiczny luz. Kupowali je również prywatnie  lub – jak młody Böll – prosili o pomoc rodzinę. Lotnicy nazywali pervitin „pigułkami Hermanna Göringa” lub „Stuka-Tabletten” (od „Stukasów”, bojowych samolotów bombowych), czołgiści – „Panzerschokolade”. Wspomagali się nimi także podczas agresji na Francję. Od kwietnia do czerwca 1940 roku do armii sił lądowych i Luftwaffe trafiło ponad 35 milionów tabletek odurzających.

„Niemcy korzystają z cudownej pigułki” pisała wówczas prasa angielska, nie kryjąc zaskoczenia szybkością wojennych działań Wehrmachtu. Ale już wówczas lekarze ostrzegali, że w miarę zażywania regeneracja organizmu będzie coraz dłuższa, zaś samo działanie specyfiku coraz słabsze, a przy okazji dadzą o sobie znać skutki uboczne – uzależnienie, problemy z krążeniem i koncentracją, w końcu ryzyko śmierci. Przypadki przedawkowania zdarzały się bowiem już we wrześniu 1939, ale były starannie tuszowane - rodziny ofiar dowiadywały się, że ich bliscy „polegli na polu chwały”.

Jeszcze większą tajemnicą okryte było prywatne życie, a zwłaszcza stan zdrowia wodza „Tysiącletniej Rzeszy”. Amerykański psychiatra, Leonard Heston przestudiował zgromadzone w amerykańskich archiwach dokumenty i na ich podstawie napisał książkę „Medical Casebook of Adolf Hitler”. Przekonuje w niej, że führer uzależniony był najprawdopodobniej właśnie od pervitinu. Heston opisuje praktyki osobistego lekarza führera Theodora Morella, który każdego poranka wstrzykiwał swojemu podopiecznemu ampułkę „Vitamultin A” - wielowitaminowego preparatu przyrządzanego wyłącznie dla wodza przez zakłady farmaceutyczne HAMMA-Werke. Amerykanin powątpiewa jednak, by witaminowy koktail mógł błyskawicznie, „gdy igła tkwiła jeszcze w ciele pacjenta”, zmieniać ospałego, depresyjnego mężczyznę w wulkan energii, chętny do rozmów i czynu. Argmunetuje „Tak silne energetyczne działanie miały w ówczesnych Niemczech tylko dwa preparaty: pervitin i kokaina”.

Przywołał też kolejny argument. Otóż nie dowierzając terapii Morella, jeden z pretorianów wodza, prof. Ernest-Günther Schenck, postanowił zbadać zawartość podawanego Hitlerowi preparatu. Badanie laboratoryjne potwierdziło co prawda zestaw witamin, ale również obecność pervitinu i kofeiny, która w tym zestawie stymulowała działanie amfy. Heston wylicza inne, charakterystyczne symptomy wskazujące na uzależnienie: jednostronny sposób myślenia, upór, obgryzanie paznokci, uciążliwe swędzenie skóry, ale przede wszystkim chorobliwą podejrzliwość wodza i jego zmienne nastroje - od depresji po euforię. Heston przypuszcza, że uzależnienie Hitlera od pervitinu było w 1942 roku już tak duże, że musiał otrzymywać go w formie zastrzyku, w miarę upływu czasu coraz częściej.

Zwycięstwo kontra zdrowe geny

W lipcu 1941 roku pervitin znalazł się na liście specyfików poddanych rygorom tzw. ustawy opiumowej (obowiązywała do 1972 roku, regulując korzystanie ze środków znieczulających). Zadbał o to lekarz Leonardo Conti, dygnitarz odpowiedzialny za stan zdrowia obywateli Trzeciej Rzeszy a jednocześnie fanatyczny nazista. W tym samym roku armia mogła liczyć na dostawę już tylko 10 milionów tabletek: okazywały się jednak niezbędne we frontowych plecakach żołnierzy.

Zachowała się instrukcja z czerwca 1942 roku, sporządzona przez lekarzy, którzy skupili swój wysiłek na kontroli dystrybucji. Przestrzegali przed nadużywaniem pervitinu i zalecali: „ Jednorazowe zażycie dwóch tabletek likwiduje senność na trzy do ośmiu godzin, dwukrotne zażycie tej dawki wystarcza zwykle na całą dobę bez snu”. Nie mniej w końcowej fazie wojny w torbach sanitariuszy nie mogło zabraknąć pervitinu. Miał stawiać na nogi zmęczonych wojowników, podkreśla Kemper, który współpracował z Wernerem Piperem przy zbieraniu materiałów do jego książki „Nazis on Speed. Narkotyki w III Rzeszy”.

Zawiera ona m.in. dokumenty z lat 1928 – 1945. Wynika z nich, że po przejęciu władzy reżim tępił nie tylko kokainowe ekscesy berlińskiej bohemy „złotych lat dwudziestych” ale rozpowszechnione po I Wojnie Swiatowej narkomaństwo. „Konsumpcja używek prowadzi do uszkodzeń niemieckich genów, a w konsekwencji do nieprzestrzegania zasad higieny rasowej” – napominała surowo propaganda. Jednak zapomniano o tych zagrożeniach, gdy okazało się, że narkotyki mogą przydać się na froncie. Nazistowskie laboratoria do końca wojny nieugięcie pracowały nad ich udoskonaleniem,. 16 marca 1944 roku odbyła się w Kilonii narada oficerów marynarki wojennej z tzw. małych oddziałów bojowych i farmakologów, którzy usłyszeli, że zdziesiątkowana flota potrzebuje pilnie „specyfiku przedłużającego możliwości bojowe żołnierzy ponad zwykłą miarę, który ponadto wpłynie korzystnie na ich samoocenę i chęć samotnego prowadzenia walki”. Już następnego dnia żywe zainteresowanie pomysłem okazał sam Otto Skorzeny, szef oddziału specjalnego SS „Friedenthal”, wsławiony uwolnieniem Mussoliniego we wrześniu 1943 roku.

Chemiczna Wunderwaffe

Skorzeny już od dłuższego czasu poszukiwał skutecznego narkotyku dla swoich pupili. Uzyskał szybko akceptację kwatery głównej führera w Berlinie. Nad wynalezieniem odpowiedniego specyfiku zaczął pracować zespół badawczy uniwersytetu w Kilonii, kierowany przez profesora chemii Gerharda Orzechowskiego. Po paru miesiącach powstała tabletka D-IX; koktail 5 miligramów kokainy, 3 miligramów pervitinu, 5 miligramów eukodalu (przeciwbólowy preparat z morfiną), a także syntetycznej kokainy firmy MERCK, znanej dobrze niemieckim pilotom z czasów I Wojny Światowej. Środek przeznaczony był dla dwuosobowych załóg miniaturowych okrętów podwodnych. Aplikowano go również – na rozkaz – młodocianym żołnierzom, którzy służyli nocami w formacjach przeciwlotniczych

Skorzeny też nie tracił czasu i zażądał przesłania tysiąca tabletek, które chciał wypróbować w swoich oddziałach Waffen-SS. Jednocześnie postanowiono przetestować działanie specyfiku podczas forsownego marszu z obciążeniem, by precyzyjniej określić sposób dawkowania. Od listopada 1944 roku eksperymentom tym poddani zostali więźniowie obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen z karnego Schuh-Kommando, którzy pod okiem kapo testowali buty dla niemieckiej armii, chodząc w kółko po placu apelowym. Zostali przemianowani na  Pillenpatrouille (Patrol Pigułka) - musieli najpierw połknąć podaną przez SS-manna pigułkę i obciążeni 20-kilogramowymi plecakami maszerować aż do wyczerpania sił – utraty przytomności.

Zachowały się fragmenty dziennika Odd Nansena (późniejszego współtwórcy UNICEFu), który  – jako więzień Sachsenchausen – obserwował ze swojego baraku ten eksperyment. Zapisał: „ Maszerujący mogli pokonać do 90 kilometrów bez odpoczynku. Są królikami doświadczalnymi, na których wypróbowuje się nowo wynalezioną pigułkę energetyczną. Na początku jeszcze pogwizdywali lub śpiewali, ale po pierwszej dobie marszu większość z nich padła”.

Eksperymentatorzy byli bardzo zadowoleni i odnotowali, że „niektórym uczestnikom wystarczyły przy całodobowym marszu zaledwie 2-3 pauzy do regeneracji sil. A ponadto „szczególne wrażenie robi brak potrzeby snu, wyłączenie wrodzonych skłonności i woli”. Po tej konstatacji uznali, że środek nadaje się do wykorzystania we wszystkich jednostkach niemieckiej armii. Na przeszkodzie stanęła bezwarunkowa kapitulacja hitlerowskich Niemiec.

 

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną