Atak nastąpił w nocy 13 stycznia 1991 r., a ciemność rozpraszały jedynie wąskie snopy światła z czołgowych reflektorów. Kamery zachodnich stacji zarejestrowały głównie szamoczące się i uciekające sylwetki, w tle słychać było strzały z broni automatycznej i przeraźliwe krzyki. Radzieccy komandosi nie oszczędzali zachodnich reporterów, bijąc ich i wyrywając im sprzęt. Jak twierdziła część świadków, to właśnie z dziennikarzami starano się rozprawić w pierwszej kolejności. Szturm oddziałów specjalnych na wieżę telewizyjną w Wilnie, połączony z otwarciem ognia do manifestantów, miał pogrzebać nadzieje Litwinów na niepodległość. Najwyraźniej Michaił Gorbaczow postanowił sprzymierzyć się z frakcją twardogłowych – generałami KGB i armii, których wpływy na Kremlu gwałtownie rosły w ostatnich miesiącach. Koniec pierestrojki wydawał się przesądzony, a powrót zimnej wojny więcej niż prawdopodobny.
Niepodległościowe aspiracje obywatele państw bałtyckich zademonstrowali już w 1989 r. 23 sierpnia 1989 r., w 50 rocznicę paktu Ribbentrop-Mołotow, blisko 2 mln Litwinów, Łotyszy i Estończyków wzięło się za ręce i utworzyło 600-kilometrowy żywy łańcuch, łączący Wilno, Rygę i Tallin. Litwa jako pierwsza zdecydowała się uczynić następny krok: 11 marca 1990 r. Rada Najwyższa Litewskiej SRR (po lutowych wyborach zdominowana przez opozycyjny Sajudis) proklamowała niepodległość i wybrała na swojego przewodniczącego Vytautasa Landsbergisa. W najbliższych tygodniach podobne rezolucje przyjęły parlamenty Łotwy i Estonii.
Moskwa odpowiedziała sankcjami gospodarczymi. Była to wyjątkowo dotkliwa broń: całkowicie odcięto dostawy ropy i gazu, surowców stanowiących podstawę litewskiego systemu energetycznego. W lipcu rząd w Wilnie zaproponował wznowienie rozmów na temat warunków wystąpienia Litwy z ZSRR i ogłosił czasowe zawieszenie deklaracji niepodległości.