Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Z żyletkami na sztorc

Antyżydowskich pogromów było w Polsce lat 30. co najmniej kilkadziesiąt

Demonstracja antyżydowska na Uniwersytecie Warszawskim, listopad 1936 r. Demonstracja antyżydowska na Uniwersytecie Warszawskim, listopad 1936 r. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Pogrom w Przytyku, w marcu 1936 r., przeszedł do historii jako jeden z najkrwawszych. Jednak podobnych antyżydowskich rozruchów wydarzyło się w Polsce lat 30. co najmniej kilkadziesiąt.
Rynek w Przytyku, lata 30.Narodowe Archiwum Cyfrowe Rynek w Przytyku, lata 30.

Napięta atmosfera utrzymywała się w Przytyku już od połowy 1935 r. Trzytysięczne miasteczko niedaleko Radomia znalazło się w centrum antyżydowskiej akcji bojkotowej, zorganizowanej w powiecie przez Stronnictwo Narodowe. Endeckie bojówki odganiały kupujących od żydowskich straganów i wyrzucały żydowskich sprzedawców z rynku. Kilkakrotnie doszło do pobicia handlarzy. „Podkreślić należy wyraźnie, że rzucone przez Stronnictwo hasło bojkotu ekonomicznego Żydów podjęte zostało w sposób żywiołowy przez całe miejscowe chłopstwo, atawistycznie wrogo ustosunkowane do Żydów” – pisał w urzędowym sprawozdaniu wojewoda kielecki, dodając, że istniejący stan rzeczy „doprowadza do rozpaczy handlarzy zagrożonych u podstaw swego bytu”.

Doroczny jarmark wiosenny miał się stać dla Żydów z Przytyka – stanowiących 90 proc. jego mieszkańców – szansą na odrobienie strat. 9 marca 1936 r. do miasteczka zjechało kilkaset furmanek i prawie 4 tys. chłopów, głównie mężczyzn. Również miejscowa policja przygotowała się na ten dzień, zwiększając obsadę posterunku z 5 do 16 funkcjonariuszy. Do drugiej po południu panował spokój. Obok kilkudziesięciu chłopskich kramów rozstawiło swoje stragany kilkunastu Żydów. W pewnym momencie do żydowskich straganów podszedł młody chłopak i zaczął wykrzykiwać: „swój do swego, nie kupuj u Żyda!”, a następnie uderzył protestującego sprzedawcę.

Na miejscu szybko pojawiła się policja. Dwóch posterunkowych usiłowało wylegitymować agitatora, a kiedy odmówił, postanowili odprowadzić go na posterunek. W obronie zatrzymanego wystąpili jednak chłopi, uzbrojeni w kamienie i orczyki. Funkcjonariusze zaczęli się wycofywać w stronę posterunku, a agresywny i miotający obelgi tłum ruszył za nimi. Zatrzymał się dopiero, gdy drogę zagrodził mu szpaler policjantów z karabinami.

Polityka 13.2011 (2800) z dnia 25.03.2011; Historia; s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "Z żyletkami na sztorc"
Reklama