Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Losy Fundacji Smoguleckiej

Jesienią 1939 r. dobra Fundacji hr. Huttena-Czapskiego przejął Uniwersytet Rzeszy. W 1945 r. smogulecki dwór spalili czerwonoarmiści. W uratowanej z pożaru oficynie zamieszkały rodziny pracowników PGR, który utworzono z dóbr Fundacji. Ją samą, choć po wojnie Rada Fundacji pracę wznowiła, zlikwidowano. W 1993 r. rektorzy UW i PW wystąpili do premier Hanny Suchockiej o reaktywowanie Fundacji. Odpisano im, że jest to niemożliwe z uwagi na brak podstawy prawnej. W ub.r. rektor PW oraz Izabella Godlewska de Aranda (malarka i rzeźbiarka) spadkobierczyni hrabiego, ponownie podjęli starania o odtworzenie fundacji, której znaczna część gruntów jeszcze dziś jest w dyspozycji Agencji Nieruchomości Rolnych. Wizyty i pisma składano m.in. posłance PO Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, minister nauki Barbarze Kudryckiej i prezydenckiemu ministrowi Olgierdowi Dziekońskiemu. Odzewu dotąd brak.

Po co dziś uczelni taka fundacja? Rektor PW prof. Włodzimierz Kurnik mówi, że nawet te wielkie, utrzymywane z budżetu, muszą się liczyć z tym, że pieniędzy będzie coraz mniej. Politechnika może mieć w Smogulcu pola doświadczalne dla biotechnologów i poligon dla konstruktorów maszyn rolniczych. – Byłaby to też kontynuacja pięknego gestu hrabiego Hutten-Czapskiego i wzór postępowania dla coraz większej liczby bogatych Polaków – uważa rektor.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną