Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Kobiety w mieście umarłych

Jak warszawianki grzebały powstańców

Stanisław Urbanowicz/CAF / PAP
1 listopada 1944 r. wysiedlona po powstaniu lewobrzeżna Warszawa była wielkim cmentarzem. Pierwsze zaczęły wracać kobiety, które tuż po wojnie stanowiły ponad 60 proc. mieszkańców miasta. To one pochowały tysiące wydobytych spod gruzów ciał.

Kiedy ustały mrozy, pod koniec lutego 1945 r., nad ruinami lewobrzeżnej Warszawy zaczął unosić się mdły, słodkawy odór rozkładających się zwłok. Trupy były wszędzie: w ulicznych mogiłach, ruinach domów i kanałach. Widok zwłok był wówczas codziennością.

„Teren ogrodu uniwersytetu, na lewo od bramy, leżą zwłoki kobiety w pełnym rozkładzie”; „W mieszkaniu dozorcy na parterze zwęglone zwłoki noworodka”; „W sieni klatki od podwórza zwęglone kości oraz zwłoki jednej osoby”; „W narożnym sklepie, przysypane gruzem, widoczne zwłoki NN” – to cytaty z kilku lustracji przeprowadzonych na początku 1945 r. przez pracownice Polskiego Czerwonego Krzyża.

Referat Ekshumacyjny przy Zarządzie Miejskim oszacował liczbę znajdujących się na terenie miasta zwłok na 200 tys.; w lewobrzeżnej części trupów było 10-krotnie więcej niż żywych. Jednak Warszawa zaludniała się szybko i do marca liczba jej mieszkańców wzrosła o ponad 100 tys. Ludzie wracali czasem wyłącznie po to, by odnaleźć i pogrzebać ciała swoich bliskich.

Wśród nich było wiele kobiet żołnierek AK, którym udało się uniknąć wywózki do Niemiec. Często tylko one wiedziały, gdzie zostali pochowani towarzysze broni.

20-letnia Urszula Katarzyńska, w powstaniu łączniczka w Brygadzie Dywersji Broda 53, po przyjeździe z Kielc odnowiła konspiracyjne znajomości: „Nawiązałam z powrotem kontakt z zośkowcami, z Hanką Borkiewicz. Ponieważ przy mnie zginął Szczerba (Jerzy Berowski, oficer sztabu Brygady – przyp. aut.), to uważałam, że trzeba... Ekshumowaliśmy Szczerbę z podwórka przy Okrąg 2. Dostałam dwóch zośkowców. Chłopcy mieli tylko krótką saperkę, a wózek był na dwóch kółkach, z dyszlem. Wykopaliśmy zwłoki, bo na szczęście krzyżyk, który postawiliśmy – porucznik Szczerba – tam był. We trójkę, przez Żoliborz, usiłowaliśmy jechać na Powązki…

Cały artykuł Andrzeja Fedorowicza mogą Państwo przeczytać w specjalnym numerze POLITYKI na Zaduszki – dostępnym w kioskach, w wydaniach na iPadzie, Kindle i w Polityce Cyfrowej!

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną