Przemiana dokonuje się podczas pełni Księżyca. Wilkołak już pod wieczór jest nerwowy i szuka odosobnienia. Wraz z pojawieniem się Księżyca jego ciało zaczyna się zmieniać – wydłużają się kości rąk i nóg, a w szczęce rosną wilcze kły. Proces to bolesny, więc cierpiący stwór wyje.
Tak zwykle wygląda filmowa scena metamorfozy człowieka w bestię. Wilkołak to wcielenie zła, ale bywa też herosem. Kultura w zależności od potrzeb wybiera, który ze scenariuszy bardziej jej pasuje. Ostatnio wilkołak ma swoje „pięć minut” – pojawił się w takich bestsellerach, jak „Harry Potter” czy „Zmierzch”, a jego zmagania z wampirami śledzimy w kolejnych filmach i serialach. Atrakcyjność mitu wilkołaka wynika z jego zawieszenia między światem ludzi i zwierząt, między dobrem a złem, porządkiem i chaosem.
Psycholodzy w wilku dopatrzyli się jungowskiego archetypu; etnografowie i religioznawcy widzieli w wilkołactwie efekt ekstaz mistycznych i wpływu używek, a psychiatrzy łączyli je z halucynacjami u chorych na padaczkę, lunatyzm, schizofrenię czy paranoję. Co prawda, mędrcy starożytni nie wierzyli w możliwość przemiany człowieka w zwierzę, ale lud wierzył na tyle, że między XV a XVII w. doszło w Europie Zachodniej do procesów „wilkołaków”.
Badacze przeszłości na podstawie analizy mitów i legend doszli do wniosku, że mit wilkołaka to pozostałość prastarych rytów szamańskich albo obrzędów myśliwych i pasterzy, podczas których zakładano zwierzęce skóry, by stać się lampartem, krokodylem czy wilkiem. Prób wytłumaczenia korzeni zjawiska było mnóstwo, najnowszą z nich zaproponowali archeolodzy David Anthony i jego żona Dorcas Brown z Hartwick College w Nowym Jorku.
Szturm z Eurazji
We wrześniowym numerze „Archaeology” Amerykanie przekonują, że mit wilkołaka do Europy sprowadzili Indoeuropejczycy.