W wydawanym przez Polską Partię Socjalistyczną łódzkim „Kurierze Popularnym” 2 sierpnia 1946 r. ukazał się reportaż pod tytułem „Odmieniły się role, ale tylko częściowo. Odwiedzamy obóz pracy dla »foksów« w Jaworznie” (foksami nazywano volksdeutschów). Chociaż tekst opisywał życie w obozie jako sielankę, jego ukazanie się było dużą sensacją: tworzenie w Polsce sieci łagrów podlegających Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego należało do tematów tabu. Dlaczego więc cenzura puściła reportaż w „Kurierze”?
Jedną z przyczyn była zapowiedziana na jesień wizyta szwajcarskiej delegacji Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, która miała sprawdzić warunki życia w obozie. A były one tragiczne. Codziennie rano wywożono stamtąd kilkadziesiąt trupów ludzi zmarłych w powodu chorób, głodu, wypadków przy pracy i prześladowań. Grzebano je potajemnie w pobliskim lesie. Informacje o obozie śmierci szybko rozniosły się po okolicy, trafiając też do zagranicznej prasy i stacji radiowych. Komunistyczne władze w Warszawie musiały więc szybko zareagować i zrobiły to w typowy wówczas sposób.
„Z baraków wypędzono brud, ciasnotę i chorobę. Strażnik nie trzyma w ręku pałki czy rewolweru. Z pracy zaś uczyniono zamiast trudu krwawego ponad siły, jarzma łamiącego najsilniejszych, zajęcie starannie dobrane dla każdego według jego sił i umiejętności. Naczelnik obozu pokazuje z dumą dużą i pustą zupełnie salę szpitalną. Sala czeka na chorych zakaźnie, jak dotychczas – dzięki Bogu – bezskutecznie. Dalej mijamy wielkie obozowe kuchnie oraz pełne żywności magazyny” – donosił niepodpisany pod tekstem dziennikarz „Kuriera”.
Nocny rytuał mordowania
W Jaworznie już w kwietniu 1945 r. zaczęto zamykać śląskie rodziny, które w czasie okupacji podpisały volkslistę, podejrzanych politycznie Polaków, a także Cyganów, Łemków i Ukraińców.