Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Tygrysice i dziewice

Dzielne, waleczne, niepokorne: kobiety, które zawojowały świat

Flickr CC by 2.0
„Słaba płeć” – tak mówiło się dawniej o białogłowach. Nie zawsze słusznie, jak dowodzą liczne przykłady pań niewpisujących się zupełnie w stereotyp „damy w opałach”.
Kadr z filmu o Joannie d'Arcmateriały prasowe Kadr z filmu o Joannie d'Arc

Ginajkokracja

To greckie słowo oznaczające „rządy kobiet” Helleni wypowiadali z przerażeniem wymieszanym z niedowierzaniem. Lęk przed matriarchatem jako nienaturalnym stanem politycznym był zapewne echem zapamiętanego w mitach poprzedniego ustroju społecznego, a jego najbardziej rozpowszechniony przejaw to mit o Amazonkach, wojowniczych mieszkankach położonej na dzikiej północy (względem Grecji) Tracji lub jeszcze dzikszych scytyjskich stepach. Wedle mitu, traktowanego jednak w starożytności jako część historii, Grecy mieli toczyć w przeszłości liczne i ciężkie boje z Amazonkami.

Bitne plemię składało się z samych kobiet – mężczyzn tolerowano tam jedynie w dwóch rolach: jako reproduktorów lub niewolników; noworodki płci męskiej zabijano lub okaleczano, wziętych do niewoli mordowano z wyjątkowym okrucieństwem. Stawić im czoła mogli jedynie herosi – Herakles zdobywający pas Hippolity (według różnych wersji mitu posłużył się miłością lub przemocą), Tezeusz odpierający napaść Amazonek na Ateny (tę Amazonomachię uwieczniono na fryzie Partenonu, gdzie Amazonki są utożsamione z Persami, czyli barbarzyńskim Wschodem), Bellerofont dosiadający skrzydlatego Pegaza czy Achilles, zabijający Pentesileję, sojuszniczkę Trojan. Dodajmy, że piękna Pentesileja również zdołała zadać cios herosowi – otóż gdy „Achilles o piersi kudłatej” zdjął hełm królowej, zakochał się w umierającej Amazonce i gorzko zapłakał nad jej ciałem.

Wojownicze i władcze kobiety nie stanowiły jednak wyłącznie tematu mitycznych opowieści. Ku  zgrozie Greków przychodziło im się mierzyć z wojowniczkami i królowymi w czasach jak najbardziej historycznych. Wśród wielu przykładów można wymienić Artemizję, królową Halikarnasu, sojuszniczkę Kserksesa podczas wielkiej wyprawy przeciw Helladzie, walczącą w bitwie pod Salaminą. Jak pisał Herodot, nie wahała się ona w krytycznym momencie zatopić stojącego jej na drodze sojuszniczego okrętu. Artemizja miała posługiwać się w starciu  zamiennie greckimi i perskimi znakami, by zaskakiwać przeciwnika, a greccy kapitanowie mieli obiecaną nagrodę wysokości dziesięciu tysięcy drachm za schwytanie królowej – „tak bardzo byli oburzeni, że kobieta wyruszyła przeciw Atenom”. Kserkses, oglądając jej wyczyny z ustawionego na brzegu tronu, miał wykrzyknąć: „Zeusie, mężów uczyniłeś kobietami, kobiety zaś mężczyznami!”.

Z kolei jej imienniczka, Artemizja II (IV w. p.n.e.), siostra i żona Mauzolosa, choć pogrążona w żałobie po śmierci ukochanego męża, potrafiła dzięki wybornej strategii pokonać Rodyjczyków, liczących na łatwe zwycięstwo nad państwem rządzonym przez kobietę. Artemizja pozwoliła najeźdźcom wylądować, po czym przejęła ich okręty, na nich przeprawiła się na Rodos wraz z armią i zdobyła wrogie miasto. Następnie kazała wznieść tropajon (pomnik zwycięstwa) i „dwa posągi z brązu, z których jeden wyobrażał państwo rodyjskie, drugi samą Artemizję wypalającą stygmat na czole posągu rodyjskiego”. Ponieważ tropajon uznawano za święty i nie wolno było go zburzyć, Rodyjczycy – by ukryć pamiątkę ich haniebnej klęski – otoczyli posągi wysokim murem i ustawili przy nim zbrojną straż, nie dopuszczając nikogo do wnętrza.

Ciekawy przegląd walecznych kobiet przedstawił nam Poliajnos w „Podstępach wojennych”, rozpoczynając od Semiramidy (tej od wiszących ogrodów). Królowa, zwyciężczyni wielu wojen, kazała sobie wyryć na grobie napis: „Natura uczyniła mnie kobietą, ja sama zaś dzięki moim czynom okazałam się nie gorsza od któregokolwiek z dzielnych mężczyzn”.

Telesilla, poetka z Argos (V w. p.n.e.), w czasie wojny ze Spartą po przegranej bitwie stanęła na czele uzbrojonych kobiet i odparła atak Lacedemończyków na miejskie mury – co prawda złośliwy historyk wojskowości mógłby zauważyć, że Spartanie nigdy nie radzili sobie zbyt dobrze ze zdobywaniem fortyfikacji, trzeba jednak przyznać, że obywatelki Argos dokonały tego, czego nie zdołali zdziałać ich mężowie.

Niepospolitą niewiastą musiała być Amaga, królowa Sarmatów (II w. p.n.e.). Przejęła ona rządy nad swoimi niepokornymi poddanymi w zastępstwie męża, nic niewartego pijaka i hulaki. Jej sława wykraczała daleko poza granice królestwa. Amaga zaimponowała starożytnym niezwykłym osiągnięciem z zakresu wojskowości – w epoce wielkich, ociężałych armii zorganizowała rajd przypominający działania współczesnych komandosów. Otóż na czele niewielkiego, wyborowego konnego oddziału (stu dwudziestu ludzi na trzystu sześćdziesięciu wierzchowcach) pokonała w przeciągu doby ponad dwieście kilometrów i w niespodziewanym ataku zdobyła pałac wrogiego władcy, wybijając straż przyboczną, dwór oraz pozbawiając życia samego króla.

Z kolei Kynane, córka Filipa Macedońskiego i przyrodnia siostra Aleksandra, była szkolona zarówno w walce wręcz, jak i w sztuce dowodzenia. Jak pisze Poliajnos: „stawała na czele wojsk i brała udział w regularnych bitwach. W starciu z Illiriami powaliła ich królową celnym ciosem w gardło i zabiła wielu uchodzących z pola walki Illirów”.

Waleczne damy 

Wbrew utartym wyobrażeniom w średniowieczu również trafiały się dzielne kobiety, potrafiące czynnie, z mieczem w ręku bronić swoich włości, rodzin, politycznych interesów czy spraw fundamentalnych.

Oczywistym przykładem jest Joanna d’Arc, święta Kościoła katolickiego oraz bohaterka wojny stuletniej. Pojawienie się tej prostej dziewczyny, traktowanej nieufnie przez otaczających ją wysoko urodzonych mężczyzn, nadało nowy impuls w długotrwałej wojnie francusko-angielskiej. Co zadziwiające, nie wystarczyła jej rola natchnionej przez Boga duchowej przewodniczki.

Joanna, nazwana później Dziewicą Orleańską, przy początkowym sprzeciwie francuskich dowódców wdziała na siebie zbroję, noszoną bynajmniej nie dla ozdoby. Z mieczem w ręku uczestniczyła w bitwach i krwawych szturmach, kilkukrotnie ranna, dowiodła swojej odwagi, zaproponowała bardziej odważną, ofensywną i, jak się okazało, skuteczną taktykę, niejednokrotnie zawstydzając doświadczonych weteranów. Wzięta do niewoli przez Burgundczyków i oddana Anglikom, stała się ofiarą zbrodni sądowej – po niesprawiedliwym i zmanipulowanym procesie skazano ją na śmierć i spalono na stosie, choć nie popełniła żadnego z zarzucanych jej czynów.

Jest też wiele mniej znanych przykładów niewieściej odwagi w wiekach średnich. Jeanne de Belleville – „Lwica z Bretanii” – również brała udział w wojnie stuletniej, choć po stronie Anglików. Jej mąż, Olivier de Clisson, został podstępnie schwytany i stracony na dworze francuskiego króla. Małżonka nie zamierzała pogrążyć się w żałobie – zebrała mały oddział i rozpoczęła ataki na francuskie garnizony. Kiedy zaś nie mogła już dłużej pozostawać na kontynencie, przeniosła się do Anglii i została... piratką. Jej trzy pomalowane na czarno okręty z czerwonymi żaglami miały według legendy przez trzynaście lat siać postrach na wodach kanału La Manche.

W tym samym XIV wieku szkocka dama, hrabina Dunbar, z racji ciemnej cery zwana Czarną Agnieszką, przetrwała ciągnące się przez sześć miesięcy oblężenie potężnej nadmorskiej warowni w Dunbar. Kiedy pod nieobecność jej męża pod zamek podeszli Anglicy, hrabina zorganizowała obronę. Do legendy przeszła scena, w której Agnieszka i jej damy dworu, odziane w najlepsze niedzielne suknie, chusteczkami odkurzały blanki, drwiąc w ten sposób z mało skutecznego ostrzału angielskich katapult; zniszczyła też wielki taran, zrzucając na niego głaz, wystrzelony uprzednio przez Anglików.

Okres renesansu, poza wzrostem kultury i większym otwarciem na świat doczesny, przyniósł również pogorszenie pozycji kobiet. Jednak i tu znajdziemy przykłady pań działających wbrew duchowi epoki. Najlepszym chyba przykładem jest złotowłosa Katarzyna Sforza, nazywana przez współczesnych „tygrysicą z Forli”, „nasieniem diabelskiego węża” lub „córą nieprawości”, co dość dobrze oddaje jej charakter.

Ta córka (choć z nieprawego łoża) księcia Mediolanu poślubiła, jako bardzo młoda dziewczyna, siostrzeńca i nepota papieża Sykstusa IV. Mąż, prostak i człowiek gwałtowny, zraził sobie najpotężniejszą rodzinę we Forli i został zamordowany. Uwięziona Katarzyna zdołała zbiec do cytadeli. Gdy spiskowcy usiłowali szantażować ją życiem schwytanych dzieci, odparła, że może urodzić sobie nowe, a następnie kazała bombardować własne miasto. Po odzyskaniu władzy uśmierciła wszystkich schwytanych uczestników spisku wraz z rodzinami. Gdy po kilku latach synowie zamordowali jej kochanka, ulice Forli znów spłynęły krwią – władczyni sprowadziła nawet na tę okazję wysoko wykwalifikowanego kata.

Balansując pomiędzy państwem papieskim a wrogimi mu potężnymi republikami włoskimi, zdołała dość długo zachować niezależność. Dopiero Cezar Borgia, syn niesławnego Aleksandra VI (choć ponoć człowiek jeszcze gorszy niż ojciec), zdołał zająć Forli, jednak Katarzyna znów schroniła się w cytadeli, skąd bombardowała zarówno miasto, jak i wojska najeźdźców, dopóki twierdza nie została wzięta szturmem.

Skoro o szturmach mowa, warto też przytoczyć historię dzielnej nicejskiej praczki, Katarzyny Segurane, która w czasie oblężenia miasta przez połączone floty Francji (miasto należało do księstwa Sabaudii) i Turcji, dowodzone przez słynnego Barbarossę, miała w chwili zagrożenia stanąć na murach i tłuczkiem do prania bronić miasta przed muzułmańskimi piratami, czym tak zawstydziła żołnierzy, że ci wrócili na swoje pozycje i odparli atak.

Miejscowa legenda mówi także o uniesionej spódnicy i obscenicznym geście wykonanym w stronę tureckich marynarzy. Choć część historyków powątpiewa w istnienie owej praczki, stała się ona lokalną bohaterką, napisano o niej poemat i sztukę teatralną, do dziś ma swoje święto w Nicei, a sparafrazowaną historię o oblężeniu i zadartej spódnicy przedstawił francuski noblista Romain Rolland w powieści „Colas Breugnon”.

Kresowe wilczyce

Jak na tym tle wypadają polskie białogłowy? Choć rodzima literatura przyzwyczaiła nas do bohaterek raczej eterycznych i często popadających w omdlenia (jak Helena Kurcewiczówna czy Oleńka Billewiczówna), to jednak szlachcianki, szczególnie te mieszkające w województwach wschodnich Rzeczypospolitej, potrafiły walczyć o swoje sprawy nie tylko trzepotem rzęs, ale również rusznicą, samopałem czy szablą. Termin „wilczyce kresowe” upowszechnił w XIX wieku badacz dziejów staropolskich Antoni Józef Rolle i trzeba przyznać, że dobrze opisuje on charakter części ówczesnych polskich pań, zmuszanych przez okoliczności od obrony swoich domów przed tatarskimi zagonami i bandami rabusiów.

Najsłynniejszą z nich była Teofila Chmielecka, żona słynnego zagończyka Stefana Chmieleckiego, pogromcy Tatarów, zwycięzcy spod Białej Cerkwi, gdzie rozbił trzykrotnie silniejszego przeciwnika i uwolnił 10 tys. jasyru, w tym wiele dzieci. Żona, podobno równie dzielna jak mąż, choć bardziej od niego okrutna, towarzyszyła mu w wyprawach, dzieląc wszystkie niewygody i niebezpieczeństwa, nie wahała się też walczyć z bronią w ręku.

Wielką sławę w Rzeczypospolitej zdobyła Anna Dorota Chrzanowska, żona kapitana Jana Samuela Chrzanowskiego, dowodzącego  w czasie wojny z Turcją obroną zamku w Trembowli. 10-tysięcznej armii tatarskiej czoło stawiło zaledwie osiemdziesięciu żołnierzy Chrzanowskiego i trochę okolicznej szlachty, chłopów i mieszczan. Kiedy oblężeni chcieli się poddać, pani Chrzanowska z dwoma sztyletami w ręku miała zagrozić mężowi, że w razie kapitulacji pierwszym zabije jego, drugim zaś odbierze sobie życie.

Wobec takiego ultimatum Chrzanowski zapanował nad podkomendnymi i doczekał odsieczy – Tatarzy umknęli na samą wieść o zbliżaniu się wojsk hetmana Jana Sobieskiego. Kapitana nagrodzono awansem i nobilitacją (zaś o pani Dorocie napisał przezabawny i mocno nieprzyzwoity wiersz Andrzej Waligórski, genialnie zinterpretowany w piosence „Pieśń o oblężeniu Trembowli” przez Tadeusza Chyłę).

A zatem Panowie, znane hasło „kobieta mnie bije”, jak wykazano wyżej, obowiązuje od dobrych trzech tysięcy lat, i najwyższy czas się z tym stanem pogodzić.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną