Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Szwedzki łącznik

Kto 30 lat temu zabił szwedzkie dziennikarki?

Wyłowiony z kanału Hammarby renault ze zwłokami szwedzkich dziennikarek Wyłowiony z kanału Hammarby renault ze zwłokami szwedzkich dziennikarek AN
Przez 30 lat nie udało się ustalić okoliczności śmierci Cats Falck i Leny Gräns – dziennikarek prowadzących śledztwo w sprawie tajemniczych transakcji między Szwecją, NRD a Iranem. Czy zostały zamordowane przez STASI? A może przez grupę byłych oficerów CIA?
Maureen Cathryn Falck i jej o rok starsza koleżanka Lena Grans pracowały dla śledczego programu „Rapport” szwedzkiej telewizji publicznej.AN Maureen Cathryn Falck i jej o rok starsza koleżanka Lena Grans pracowały dla śledczego programu „Rapport” szwedzkiej telewizji publicznej.
Erich Honecker i Olof Palme podczas wizyty szwedzkiego premiera w enerdowskim Peenemunde, 30 czerwca 1984 r.ddrbildarchiv.de/EAST NEWS Erich Honecker i Olof Palme podczas wizyty szwedzkiego premiera w enerdowskim Peenemunde, 30 czerwca 1984 r.

Ostatni raz widziano je żywe wieczorem 18 listopada 1984 r. w restauracji Öhrns Hörn na wyspie Södermalm w środkowej części Sztokholmu. 31-letnia Maureen Cathryn Falck, zwana zdrobniale Cats, i jej o rok starsza koleżanka Lena Gräns pracowały dla śledczego programu „Rapport” szwedzkiej telewizji publicznej. Falck pełniła funkcję sekretarza redakcji i nie zajmowała się dużymi dziennikarskimi dochodzeniami. Jednak tego dnia, kiedy wychodziła z koleżanką do restauracji, powiedziała swojemu przyjacielowi, dziennikarzowi Lassemu Strömstedtowi, że już wkrótce będzie miała „coś wielkiego”.

Kobiety przyszły do Öhrns Hörn w niedzielę ok. 18.30. W restauracji pracował brat Leny Gräns i to właśnie jemu się zwierzyły, że tego samego dnia późnym wieczorem mają jeszcze spotkanie w ekskluzywnej Cafe Opera w budynku szwedzkiej opery królewskiej. Z Öhrns Hörn jest tam nieco ponad kilometr, jednak dziennikarki miały pojechać jeszcze do mieszkania Cats Falck w północnej części Sztokholmu i przebrać się z dżinsów i kurtek w coś bardziej wyjściowego. Restaurację opuściły ok. 21.30. Przez kolejne pół roku nikt nie wiedział, co się z nimi stało.

29 maja 1985 r. z kanału Hammarby w południowej części wyspy Södermalm wyłowiono białego renaulta 12. W kabinie, przypięte pasami, znajdowały się ciała dwóch kobiet, które zidentyfikowano jako Falck i Gräns. We wnioskach z policyjnego dochodzenia napisano, że ich śmierć nastąpiła w wyniku utonięcia, a samochód spadł z nabrzeża, kiedy dachował po poślizgu na szynach służących do przemieszczania dźwigów wzdłuż kanału. W raporcie podkreślono, że tego wieczoru padał deszcz, a renault miał zużyte opony.

List z Niemiec

Wersja o wypadku kłóciła się jednak z tym, co zeznał brat Leny Gräns, a także z wynikami oględzin samochodu. Skoro dziennikarki miały jechać na północ do mieszkania Cats Falck, to czemu skręciły na południe wyspy? Dlaczego samochód wyłowiono aż 550 m od miejsca, w którym miał wpaść w poślizg na szynach, podczas gdy prądy wodne w kanale nie są silne? Droga prowadząca wzdłuż Hammarby jest od niego odgrodzona słupkami odległymi od siebie o ok. 10 m. Prawdopodobieństwo wpadnięcia auta do wody bez zahaczenia o któryś z nich jest niemal zerowe. Dlaczego więc na karoserii nie było śladów takiej kolizji?

Wątpliwości miał też prowadzący śledztwo detektyw Eric Skoglund. Z zeznań matki Falck wynikało, że kiedy weszła do mieszkania córki po jej zniknięciu, wszystkie światła były zapalone, a na podłodze leżały rozrzucone kasety magnetofonowe. Także w redakcji „Rapport” działy się dziwne rzeczy: należący do Cats Falck służbowy magnetofon zniknął i odnalazł się dopiero dwa miesiące później. Zaginęła też część kaset z nagraniami. Jak twierdziła Ami Falck, na ok. 10 dni przed zaginięciem córka skarżyła się jej, że ktoś próbuje ją zastraszyć. Przed domem, w którym mieszkała, kręciło się trzech groźnie wyglądających mężczyzn i ubrana w czarną kurtkę kobieta. To było jednak zbyt mało, by uwiarygodnić tezę o zabójstwie. Śmierć Cats Falck i Leny Gräns zakwalifikowano jako nieszczęśliwy wypadek. Na pierwszy przełom w sprawie trzeba było czekać 12 lat.

W kwietniu 1997 r. do biura SAPÖ, szwedzkiej służby odpowiadającej za bezpieczeństwo wewnętrzne i kontrwywiad, przyszedł anonimowy, napisany po angielsku list wysłany z Niemiec. Jego autor twierdził, że dziennikarki zostały zamordowane przez komando STASI – dawnej wschodnioniemieckiej policji bezpieczeństwa. Przyczyną zabójstwa miały być uzyskane przez nie informacje o handlu bronią między szwedzkimi firmami a rządem NRD.

Na początku lat 80. XX w. relacje między rządzoną przez socjaldemokratów i oficjalnie neutralną Szwecją a komunistyczną Niemiecką Republiką Demokratyczną były wyjątkowo bliskie. Oba kraje współpracowały m.in. w dziedzinie wymiany doświadczeń edukacyjnych, czego skutkiem był pozytywny obraz wschodnich Niemiec w szwedzkich podręcznikach szkolnych. Na tle ówczesnych państw Zachodu była to wyjątkowa sytuacja. W Sztokholmie działała też promująca przyjaźń pomiędzy krajami organizacja Federacja Szwecja-NRD, na której czele stał weteran socjaldemokratów, historyk i pisarz Stellan Avirdson. Na rzecz zbliżenia z enerdowskim reżimem działał emerytowany wpływowy dyplomata Sverker Astrom, a także protestancki biskup diecezji w Sztokholmie Lars Carlzon.

Dopiero po upadku muru berlińskiego na jaw wyszły ich powiązania ze STASI. Według profesor historii Birgitty Almgren wschodnioniemiecka służba bezpieczeństwa miała w Szwecji co najmniej 57 wysoko ulokowanych współpracowników. Sverker Astrom miał zostać zwerbowany jeszcze przez służby sowieckie w czasie pracy dyplomatycznej w ZSRR w latach 40. XX w. Dla NRD posiadanie sprzymierzeńców w Szwecji miało znaczenie nie tylko propagandowe. Skandynawski kraj dysponował nowoczesnym przemysłem, który mógł dostarczać zaawansowane technologicznie maszyny, a także nowoczesną broń i materiały wybuchowe. A popyt na nie był na początku lat 80. XX w. bardzo wysoki.

We wrześniu 1980 r. wybuchła trwająca przez następne osiem lat wojna iracko-irańska, jeden z najbardziej krwawych konfliktów II połowy XX w. (zginęło w nim, według różnych źródeł, od 1,1 do 1,4 mln ludzi). Dla krajów bloku wschodniego była to żyła złota. Walczące ze sobą państwa były eksporterami ropy naftowej. Za dostawy broni płaciły więc twardą walutą, co dla gospodarek ZSRR i jego satelitów – autarkicznych, ale z silnie rozwiniętym sektorem zbrojeniowym – oznaczało możliwość zdobycia bezcennych dewiz i poprawienia wciąż kulejących wskaźników gospodarczych. Zaopatrywano więc obydwie strony.

I tak Związek Radziecki dostarczył Irakowi m.in. 2650 czołgów T-62 i T-72 i 360 samolotów bojowych MiG i Su, a Iranowi – 4 tys. kierowanych pocisków przeciwpancernych Malutka i 400 ręcznych przeciwlotniczych zestawów Strzała-2. Podobnie, chociaż na znacznie mniejszą skalę, działały rządy Czechosłowacji, Polski i Rumunii. Czy właśnie z tego powodu władze NRD, w której przemysł zbrojeniowy był słabiej rozwinięty, postanowiły wykorzystać kontakty ze Szwecją do zarobienia twardej waluty?

Inspektor zbrojeniowy wpada pod pociąg metra

Krótko przed zaginięciem dziennikarek dwójka ministrów socjaldemokratycznego rządu Olofa Palmego, Thage Petterson i Birgitta Dahl, podpisała zgodę na eksport do NRD nowoczesnych pras izostatycznych. Urządzenia te umożliwiają m.in. zmniejszenie porów metali i zwiększenie gęstości materiałów ceramicznych, dzięki czemu można wytwarzać bardzo gładkie i wytrzymałe struktury. W owym czasie było to przydatne zarówno przy produkcji głowic magnetofonowych, jak i głowic nuklearnych. Dostawcą pras miała być szwedzka kompania ASEA, a odbiorcą wschodnioniemieckie państwowe przedsiębiorstwo AHB Elektronik Import Export.

Transakcja była więc legalna, mimo że obie firmy miały sporo za uszami. ASEA naraziła się wcześniej Amerykanom z powodu nielegalnego reeksportu komputerów do Związku Radzieckiego, objętego przez Zachód technologicznym embargiem COCOM. Z kolei AHB miała silne związki ze STASI: należała do kontrolowanego przez wschodnioniemieckie służby konglomeratu 150 firm, których zadaniem było pozyskiwanie w różny sposób, czasem z naruszeniem prawa międzynarodowego, dewiz dla NRD. Konglomerat ten nazywano w skrócie KoKo (od Kommerzielle Koordinierung – Koordynacja Handlowa), na jego czele stał jeden z najważniejszych funkcjonariuszy wschodnioniemieckiego reżimu Alexander Schalk-Golodkowski.

W 2004 r. dziennikarz szwedzkiego radia Christoph Andersson wpadł na trop informacji, że Cats Falck wiedziała o dostawie pras izostatycznych do NRD. Jednak to samo w sobie nie było jeszcze zagrożeniem dla interesów wschodnich Niemiec i Szwecji. Mogła być nim dopiero informacja o dalszym reeksporcie tych maszyn do państwa zaangażowanego w konflikt zbrojny i rozpoczynającego prace nad programem budowy broni nuklearnej. Krajem tym był Iran, a ASEA nie była jedyną szwedzką firmą, której sprzęt trafiał do tego kraju przez NRD.

15 stycznia 1987 r. pod kołami pociągu metra zginął w Sztokholmie Carl-Frederik Algernon, 62-letni kontradmirał i inspektor zbrojeniowy szwedzkiego ministerstwa obrony. Kilka godzin przed śmiercią spotkał się z Andersem Carlbergiem, politykiem socjaldemokracji i jednocześnie prezesem firmy Nobel Industrier, która powstała z połączenia chemicznej spółki KemaNobel i producenta broni Boforsa. Algernon prowadził właśnie dochodzenie w sprawie podejrzanych transakcji Boforsa. Po spotkaniu z Carlbergiem był bardzo zdenerwowany. 39 minut później spadł z peronu na sztokholmskim dworcu centralnym prosto pod nadjeżdżający pociąg metra.

Trzy miesiące po śmierci inspektora, którą prokuratura zakwalifikowała jako samobójstwo, indyjskie media ujawniły wielki skandal korupcyjny związany z dostawą haubic Boforsa do tego kraju. Czy nad tym właśnie pracował inspektor Algernon, czy wiedział też coś więcej? Coś, co mogło mieć bezpośredni związek z wcześniejszym dziennikarskim śledztwem Cats Falck i Leny Gräns?

Tajemniczy Jürgen G.

22 września 2003 r. do mężczyzny pracującego w marinie Wolfsbruch, 100 km na północ od Berlina, podeszła zdenerwowana kobieta. „Przepraszam, czy to pana żółte auto stoi na parkingu? Właśnie uderzyłam w nie swoim” – powiedziała. Kiedy mężczyzna poszedł za nią na miejsce rzekomej kolizji, został obezwładniony przez ubranych po cywilnemu policjantów i z opaską na oczach wsadzony do nieoznakowanego samochodu. Następnego dnia prokuratura w Karlsruhe podała informację o zatrzymaniu 53-letniego Jürgena G., byłego członka komanda śmierci enerdowskiej STASI, którego ofiarą padło w latach 1976–87 co najmniej 20 osób. Nazwiska 12 z nich zostały wymienione.

Według prokuratury trzyosobowe komando – dwóch mężczyzn i kobieta – dokonywało zabójstw na bezpośrednie polecenie najwyższych rangą członków kierownictwa NRD. Jego ofiarami mieli padać ludzie, którzy narazili się władzom wschodnich Niemiec lub stanowili dla nich zagrożenie. Ich zgony były zwykle upozorowane na wypadki i samobójstwa. Wśród ofiar wymieniono m.in. nazwiska: Uwe Harmsa, właściciela hamburskiej firmy transportowej świadczącej usługi dla konglomeratu KoKo, Uwe Barschela, polityka zachodnioniemieckiej chadecji, który został znaleziony martwy w wannie hotelu w Genewie, oraz Lutza Eigendorfa, jednego z najlepszych enerdowskich piłkarzy, który zginął w tajemniczym wypadku samochodowym cztery lata po tym, jak uciekł z NRD do RFN.

Najwięcej kontrowersji wzbudziła jednak sprawa domniemanego morderstwa Cats Falck i Leny Gräns. Według raportu prokuratury dziennikarki miały wpaść na trop nielegalnych dostaw Boforsa do Iranu, w których pośrednikiem była STASI i kontrolowany przez nią konglomerat KoKo. Broń oraz materiały wybuchowe były dostarczane do NRD dwiema drogami – przez Hamburg oraz bezpośrednio z Karlskoga (siedziba Boforsa) do portu w Rostocku. Dostawy były nie tylko pogwałceniem szwedzkiego prawa o obrocie bronią, ale też dowodem na pośrednie finansowanie komunistycznego reżimu przez szwedzki koncern zbrojeniowy. Co więcej, gdy trwały, premierem Szwecji był socjaldemokrata Olof Palme, wcześniej mediator ONZ ds. zakończenia wojny iracko-irańskiej.

Ujawnienie tej sprawy oznaczałoby wielkie kłopoty rządu Palmego, poważną zmianę w relacjach Szwecji z NRD i koniec dewizowych interesów, które kontrolowane przez STASI KoKo robiło ze skandynawskimi firmami. Z tego też powodu na najwyższych szczeblach kierownictwa NRD miała zapaść decyzja o zabiciu dziennikarek. Według raportu prokuratury komando śmierci dostało się do Szwecji przez Danię. Cats Falck i Lena Gräns miały zostać otrute w czasie wizyty w Öhrns Hörn. Nieprzytomne już kobiety wsadzono do samochodu, który następnie został zepchnięty do kanału Hammarby.

A może to Amerykanie?

Jürgen G. został jednak po pewnym czasie zwolniony, a w 2006 r. śledztwo umorzono: zebrane dowody nie wystarczyły do postawienia żadnej osoby w stan oskarżenia. Nie wiadomo, jakie były dalsze losy byłego kilera STASI. Ale samo ujawnienie faktu istnienia enerdowskiego komanda śmierci postawiło w nowym świetle wiele zagadkowych zgonów obywateli Szwecji, w tym inspektora Algernona. Dziennikarze, którzy na nowo zajęli się tym tematem, ustalili, że istnieją zeznania świadka twierdzącego, iż Algernon został zaatakowany przez mężczyznę o południowym typie urody, który uderzył go w żołądek i zepchnął na tory.

W Szwecji nie brakuje dziś teorii, według których śmierć Cats Falck i Leny Gräns łączy się ze zgonem Carla-Frederika Algernona oraz późniejszym o dwa lata wypadkiem drogowym, w którym zginęli Claes-Ulrik Winberg, prezes zakładów Boforsa w latach 1972–84, oraz jego żona. Wszystkie miały mieć związek z nielegalnymi dostawami broni ze Szwecji via NRD do Iranu. Jednak mieszkający obecnie w Sztokholmie były oficer wywiadu US Army Trowbridge H. Ford twierdzi, że za całą sprawą kryją się tajne działania Theodore’a Shackleya, długoletniego funkcjonariusza CIA, zwolnionego w 1979 r. z agencji za utrzymywanie podejrzanych kontaktów z handlarzami i przemytnikami broni.

Ted Shackley, który zaczynał karierę jako szef sekcji polskiej CIA (jego matka była Polką), odegrał istotną rolę w słynnej aferze Iran-Contras: Stany Zjednoczone nielegalnie dostarczały broń do Iranu w zamian za oczekiwaną pomoc w uwolnieniu Amerykanów uprowadzonych w Libanie przez islamskich terrorystów. Jednym z zakładników był oficer CIA William Francis Buckley, porwany w marcu 1984 r. w Bejrucie, wcześniej bliski współpracownik Shackleya w tajnych operacjach Agencji. Właśnie dlatego Ted Shackley miał się zaangażować w dostawy broni do Iranu, między innymi ze Szwecji, już jesienią 1984 r. Wiadomo, że w listopadzie podróżował do Hamburga, gdzie spotkał się w tej sprawie z gen. Marucherem Hashemim, wcześniej szefem kontrwywiadu irańskiej służby bezpieczeństwa SAVAK. I to właśnie na trop przygotowań do operacji Iran-Contras miały wpaść – według Forda – Cats Falck i Lena Gräns.

Sprawcami ich śmierci byliby więc emerytowani oficerowie CIA i SAVAK, zaangażowani w nielegalne transakcje bronią. Trowbridge H. Ford sugeruje jednak, że mogło tu dojść do splotu wielu różnych działań, operacji prowadzonych pod fałszywą flagą, a nawet pewnego rodzaju współpracy pomiędzy enerdowską STASI a byłymi oficerami CIA i SAVAK. Jak widać, pod koniec zimnej wojny Szwecja odgrywała szczególną rolę w relacjach Wschód–Zachód, a wiedza na ten temat była chroniona przez tajne służby obu rywalizujących ze sobą bloków. Prawdopodobnie za naruszenie tego tabu Cats Falck i Lena Gräns zapłaciły życiem i nie ma raczej szans, by okoliczności ich śmierci zostały kiedykolwiek wyjaśnione.

Polityka 46.2014 (2984) z dnia 11.11.2014; Historia; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Szwedzki łącznik"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną