Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Oburzeni 1905

Zapomniana rewolucja z początku XX w.

Rewolucjoniści na ulicach Łodzi w 1905 r. Rewolucjoniści na ulicach Łodzi w 1905 r. Laski Diffusion / EAST NEWS
W czerwcu 1905 r. na ulicach Łodzi stanęły barykady. Krwawo stłumione powstanie było ważnym momentem rewolucji, z jakiej wyłoniło się nowoczesne polskie społeczeństwo i XX-wieczna Europa. Mimo dziejowego znaczenia wydarzenia te praktycznie nie istnieją w świadomości historycznej Polaków.
Stanisław Brzozowski świetnie rozpoznał i opisał zręby kształtującego się, m.in. poprzez rewolucję 1905 r., nowego społeczeństwa polskiego.Reprodukcja: Marek Skorupski/Forum Stanisław Brzozowski świetnie rozpoznał i opisał zręby kształtującego się, m.in. poprzez rewolucję 1905 r., nowego społeczeństwa polskiego.
Rewolucja łódzka – zdumiewająco statyczne zdjęcie to efekt techniki z początku XX w. Kto chciał zostać uwieczniony, musiał cierpliwie poczekać na naświetlenie się płyty fotograficznej.AN Rewolucja łódzka – zdumiewająco statyczne zdjęcie to efekt techniki z początku XX w. Kto chciał zostać uwieczniony, musiał cierpliwie poczekać na naświetlenie się płyty fotograficznej.

Łódź drugiej połowy XIX w. to miasto symbol złożonych procesów nabierających rozpędu w całej Europie. W tej prowincjonalnej mieścinie, leżącej na zachodnich rubieżach Imperium Rosyjskiego, w 1821 r. powstała osada przemysłowa. Industrializacja przebiegała tu początkowo powoli, w 1842 r. rodzący się ośrodek przemysłu włókienniczego liczył 20 tys. mieszkańców. W 1877 r. ich liczba wzrosła do 50 tys., by w ciągu kolejnego ćwierćwiecza eksplodować do blisko 400 tys. Polski Manchester był najszybciej rozwijającym się miastem europejskim, stając się jednocześnie najważniejszym ośrodkiem przemysłowym Królestwa Polskiego.

Miasto niczym moloch żywiło swój rozwój mieszkańcami bliższych i dalszych wsi, szukającymi w fabrycznym zatrudnieniu poprawy losu. Chaotycznie rozrastający się ośrodek z setkami dymiących kominów przypominał piekło, jednak życie w nim i zatrudnienie w przemyśle oznaczało postęp w porównaniu z bytem wiejskim. Przybywający do Łodzi chłopi stawali się z dnia na dzień nie tylko robotnikami, lecz także członkami społeczeństwa masowego i uczestnikami masowej, komercyjnej kultury. Jej wyrazem stało się uruchomione w 1899 r. kino, pierwszy taki obiekt na ziemiach polskich.

Choć Łódź rozwijała się najszybciej, industrializacja objęła także inne rejony Królestwa Polskiego. Licząca na początku XX w. 800 tys. mieszkańców Warszawa stała się drugim ośrodkiem przemysłowym, za nią Zagłębie Dąbrowskie i mniejsze lokalizacje: Częstochowa, Zgierz, Tomaszów. Wraz z fabrykami krzepła i nabierała znaczenia nowa siła – klasa robotnicza, licząca na początku XX w. ok. 350 tys. osób. W samej Łodzi – blisko 100 tys.

Kontrola i opresja

To, co działo się na terenach Królestwa Polskiego, było z kolei tylko fragmentem rozwoju przemysłowego kapitalizmu w drugiej połowie XIX w. i modernizacji, jaka objęła świat od Japonii, przez Rosję i Europę, po Stany Zjednoczone. Jednocześnie jednak obowiązywał ład geopolityczny ustanowiony podczas kongresu wiedeńskiego w 1815 r., w innej jeszcze zupełnie epoce (po wojnach napoleońskich; m.in. utworzono wówczas Królestwo Polskie pod berłem carów – stąd popularna nazwa Kongresówka). Imperium Rosyjskie było szczególnym przypadkiem – obowiązujący w nim porządek polityczno-społeczny, oparty na instytucji samodzierżawia, przez swą skrajną zachowawczość nie potrafił reagować na zmieniającą się rzeczywistość społeczną inaczej niż przez eskalację kontroli i opresji.

Trudno o lepszy wyraz tej polityki niż represje po powstaniu styczniowym. Nie chodziło w nich jedynie o ukaranie Polaków za bunt przeciwko carowi i wybicie im z głowy niepodległościowych rojeń. Potwierdzony rozbiór Rzeczpospolitej był jedną z podstaw wiedeńskiego ładu międzynarodowego i przywrócenie polskiej państwowości mogło się odbyć jedynie poprzez jego zniesienie. Nic więc dziwnego, że polskie pomysły irredentystyczne wywoływały irytację nie tylko w Petersburgu, lecz także w większości europejskich stolic. Powstanie styczniowe, jak interpretował polski zryw Karol Marks, miało także charakter rewolucji społecznej zapowiadającej nową stawkę polityki – modernizację systemu politycznego, tak by odpowiadał zmieniającej się, wynikającej z rozwoju przemysłu, strukturze społecznej. To właśnie w odpowiedzi na polskie powstanie, w 1864 r. w Londynie powstała I Międzynarodówka wyrażająca roszczenia nieznanego wcześniej podmiotu polityki – klasy robotniczej.

System rosyjskiego samodzierżawia nie był ani zdolny, ani gotowy do politycznej modernizacji. Jego zachowawczość paradoksalnie jednak sprzyjała industrializacji – kraj, w którym społeczeństwo było de facto pozbawione jakichkolwiek praw politycznych i możliwości organizacji w autonomiczne struktury, stał się dobrym celem inwestycji przemysłowych, bo zapewniały one wysoki zwrot. Pracownicy pozbawieni legalnych możliwości protestu i zrzeszania się stawali się doskonałym obiektem wyzysku. Analizy dochodów robotników łódzkich na początku XX w. pokazują, że wynagrodzenie za pracę ledwo wystarczało na zaspokojenie elementarnych potrzeb żywieniowych. Dopiero praca wszystkich członków rodziny, z dziećmi włącznie, umożliwiała zaspokojenie podstawowych potrzeb. Cała nadwyżka trafiała w ręce kapitalistów, którzy uzyskiwali w Łodzi niespotykane w innych miejscach Europy możliwości akumulacji kapitału.

Peryferyjny model rozwoju gospodarczego w Imperium Rosyjskim na przełomie XIX i XX stulecia musiał prowadzić do coraz większych napięć społecznych. Od 1902 r. zaczęły wybuchać strajki w Rostowie nad Donem, w Petersburgu, na Zakaukaziu – angażujące dziesiątki tysięcy robotników i pokazujące ich rosnącą siłę. 10 lutego 1904 r., po japońskim ataku na Port Artur, Rosja wypowiedziała wojnę Japonii. Petersburskim elitom politycznym wydawało się, że dostały świetny prezent – małą, łatwą wojnę, która pozwoli przekierować społeczne emocje w stronę patriotycznego uniesienia. Konflikt okazał się jednak pasmem katastrof, które ujawniły anachronizm Imperium Rosyjskiego nie tylko w wymiarze politycznym, ale także militarnym.

Gigantyczne koszty półtorarocznej wojny i wywołana nią depresja szybko przełożyły się na kondycję gospodarczą również w Królestwie Polskim. Tylko w 1904 r. padło 15 proc. zakładów przemysłowych, blisko 100 tys. robotników straciło pracę, a połowa z 250 tys. pozostałych pracowała na niepełnych dniówkach. Taki stan oznaczał wręcz humanitarną katastrofę – robotnicy w „normalnym” czasie ledwo zarabiający na podstawowe utrzymanie zaczęli głodować. Kryzys pogłębiała susza i klęska nieurodzaju wpychające w głód także wieś.

Narastające niezadowolenie społeczne stało się doskonałą okazją do wzmożenia aktywności przez działające nielegalnie organizacje polityczne. W środowiskach robotniczych najbardziej obecne były Polska Partia Socjalistyczna i Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy, a także żydowski Bund (zrzeszały one razem ok. 10 tys. członków). Pierwsze akcje pojawiły się już wkrótce po rozpoczęciu wojny rosyjsko-japońskiej. W lutym 1904 r. z inicjatywy PPS doszło w Warszawie do zablokowania demonstracji wiernopoddańczej organizowanej przez środowiska lojalistyczne, w kwietniu działacze PPS czyścili warszawskie ulice ze szpiclów i agentów policji. Szczególnego znaczenia nabrały obchody 1 maja 1904 r., które w Warszawie odbywały się w kilka dni po najściu policji na tajną drukarnię SDKPiL (po krwawej potyczce, w której zginęło kilku policjantów, ujęto wówczas Marcina Kasprzaka).

Krwawa niedziela

Równolegle z mobilizacją w terenie liderzy polityczni prowadzili intensywną działalność dyplomatyczną. Józef Piłsudski, przedstawiciel tzw. frakcji starych w PPS, montował sojusz z Japonią i w tym celu wybrał się nawet w podróż do Tokio. Jego śladem podążył Roman Dmowski, by storpedować plany Piłsudskiego. Narodowa Demokracja przeciwstawiała się rewolucyjnemu ożywieniu, a narastające napięcie między politycznymi strategiami lewicy i prawicy doprowadziło wkrótce do bratobójczych walk.

Rewolucji – ani w Rosji, ani w Królestwie Polskim – nic nie było w stanie powstrzymać. Wybuch nastąpił 22 stycznia 1905 r. – dzień ten przeszedł do historii jako krwawa niedziela. Tłum ponad 100 tys. petersburskich robotników pod wodzą prawosławnego księdza Gieorgija Gapona udał się pod Pałac Zimowy. Bardziej religijna procesja niż polityczna manifestacja miała złożyć petycję na ręce cara. Nie udało się – drogę zastąpiło wojsko, doszło do masakry, w której zginęły setki osób. Petersburskie wydarzenia stały się impulsem do fali strajków w całym imperium, wybuchły one bardzo szybko także w Królestwie. 27 stycznia 1905 r. stanęły pierwsze fabryki warszawskie, strajki wymknęły się spod kontroli organizacji politycznych – robotnicy zatrzymywali pracę spontanicznie. Protesty szybko nabrały powszechnego charakteru i rozlały się po wszystkich ośrodkach przemysłowych Kongresówki, swą intensywnością wyrastając ponad akcje robotnicze w Rosji.

Polski zryw rewolucyjny miał jednocześnie charakter niepodległościowy, robotnicy walczyli nie tylko o prawa socjalne i polityczne, ale także o emancypację narodową. To właśnie ten wymiar rewolucji przyciągnął do niej uczniów, którzy już 28 stycznia zaczęli agitować za strajkiem szkolnym. I rzeczywiście, instytucje edukacyjne zaczęły zawieszać pracę w całym Królestwie, od gimnazjów, przez szkoły średnie, po Uniwersytet i Instytut Politechniczny.

Strajk szkolny o charakterze powszechnym, obejmujący młodzież ze wszystkich warstw społecznych, ujawniał złożoność ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej w Królestwie Polskim. Konserwatywne środowiska mieszczańskie i arystokratyczne były przeciwne rewolucji i bezpośredniej walce z caratem, podobnie jak Narodowa Demokracja. Za tą wstrzemięźliwością kryła się zarówno trauma po klęsce powstania styczniowego, jak i obawa przed roszczeniami klasy robotniczej. Trauma podpowiadała niechęć do kolejnej krwawej awantury, obawa przed robotnikami i strach przed socjalizmem powodowały, że dysponenci kapitału apelowali do cara o zbrojne stłumienie rewolucji psującej interesy.

Młodzież, korzystając z przywileju wieku, wystąpiła wbrew wszystkim tym kalkulacjom starszego pokolenia. Jej bunt miał charakter antysystemowy, by użyć modnego dziś określenia, o czym pisał Adam Próchnik (historyk, działacz socjalistyczny i oświatowy): „Na froncie zmagań o szkołę polską konflikt ten przybrał formę konfliktu między starszym pokoleniem a młodzieżą, między pokoleniem, które przeżyło klęskę powstańczą lub wyrosło w przygniatającej atmosferze tej klęski, i pokoleniem, które wsiąkało w siebie nastroje nowych warstw społecznych, nastroje buntu przeciw rzeczywistości. Był to bunt wszechstronny: i narodowy, i polityczny, i społeczny, i pojęciowy. Młodzież realizować chciała ten bunt na nowym odcinku szkolnym. Konflikt był więc nieunikniony”.

Mimo niechęci ze strony rodziców, prawicowych ugrupowań politycznych, hierarchii kościelnej oraz brutalnych represji ze strony władzy strajk szkolny przyniósł skutek: do szkół wrócił język polski. To jednak nie ten praktyczny rezultat strajku szkolnego jako elementu rewolucji i powstania narodowego miał największe znaczenie. Młodzież wystąpiła powszechnie jako najlepszy barometr niedostosowania istniejącego ładu we wszystkich jego wymiarach do szybko przekształcającej się rzeczywistości społecznej. Na ziemiach polskich Imperium Rosyjskiego niedostosowanie to doskwierało podwójnie. Z jednej strony uciskała anachroniczna struktura instytucjonalna narzucana przez carskie państwo, z drugiej zaś anachroniczna dominująca kultura odwołująca się do romantycznych, poszlacheckich kodów tożsamości.

Anachronizm polskiej kultury przełomu XIX i XX w. wytknął z całą mocą Stanisław Brzozowski, zmarły przedwcześnie w wieku 33 lat genialny myśliciel sprawy polskiej i społecznej. Rewolucja 1905 r. to dla niego punkt zwrotny, moment dziejowy, w którym naród polski ujawnił się w nowym społecznym kształcie, domagającym się nowego opisania i ujęcia w nowe, adekwatne do ujawnionej podmiotowości ramy symboliczne. O ile jeszcze w XVI czy XVII w. siłą napędową historii i kultury był szlachcic, o tyle rewolucja wyniosła nowego głównego aktora – robotnika. To on poprzez pracę stwarza rzeczywistość. Fenomen pracy stał się głównym zagadnieniem filozoficznym i praktycznym jednocześnie. A skoro tak, to również kultura musi uwzględniać to centralne umiejscowienie pracy jako najważniejszego czynnika tworzącego rzeczywistość i nadającego jej strukturę we wszystkich wymiarach.

Inspirowane rewolucją rozważania Brzozowskiego, spisane w dziele „Idee. Wstęp do filozofii dojrzałości dziejowej”, to jedna z najważniejszych propozycji opisu kształtującego się nowoczesnego świata, jaka powstała na gruncie europejskiej filozofii. Ogarnięte rewolucją polskie społeczeństwo stało się doskonałym laboratorium, w którym istniejące wcześniej tylko potencjalnie energie uruchomione m.in. przez industrializację zaczęły w przyspieszonym tempie nabierać kształtu i struktury. Proces ten w żaden sposób, o czym zresztą pisał sam Brzozowski, nie był zdeterminowany.

Robotnicy Łodzi, Warszawy, Częstochowy w większości wywodzili się ze wsi, oswajali nową dla siebie przestrzeń miast i fabryk, odwołując się zarówno do form kultury wyniesionych z rodzinnych domów, jak i tworząc nowe formy życia wspólnotowego. Jak wykazała Barbara Gołębiowska w jednym z rozdziałów zbiorowej rozprawy „Rewolucja 1905–1907. Literatura-Publicystyka-Ikonografia”, w repertuarze rewolucyjnych pieśni śpiewanych na łódzkich ulicach „Czerwony Sztandar” mieszał się z „Boże, coś Polskę”. Ówczesny przemysłowy proletariat był tworzywem, z którego dopiero w toku zarówno realnej walki, jak i pracy kulturowej miało powstać nowe społeczeństwo.

Ideowy konflikt

Doskonale rozumiał to Roman Dmowski. Choć przeciwstawiał się celom rewolucji, widział w niej szansę na przyspieszenie pracy nad tworzeniem nowego podmiotu politycznego. W przeciwieństwie do socjalistów, którzy w swych działaniach wykorzystywali energię konfliktu klasowego i napięcia między światem pracy a kapitału, Dmowski odwoływał się do idei narodowego solidaryzmu. Zawieszała ona konflikt klasowy, zastępując go narodowym egoizmem przerzucającym energię konfliktu poza naród, na Innego. Tym Innym w projekcie Dmowskiego stał się „Żyd” – zanieczyszczający i psujący tkankę polskiego narodu. Recepta na narodowe zdrowie polegała więc na eliminacji Żydów ze społeczeństwa, a antysemityzm stał się ideologicznym fundamentem tej wizji społecznej rekonstrukcji.

Projekt Dmowskiego skutecznie konkurował o dusze modernizujących się Polaków, przepływy między ugrupowaniami politycznymi z lewa na prawo – i odwrotnie – należały do normy. Podobnie jak normą stawać się zaczęła w toku rewolucji bratobójcza walka między socjalistycznymi i endeckimi bojówkami. Rosnącą temperaturę ideowego konfliktu doskonale wyraża endecka pieśń bojowa: „Wal zza płotów, ze strychu, byle więcej bez trwogi! Albo podejdź po cichu, postrzel z tyłu – i w nogi! Chodźmy grupą bojową, będziem prali socjała, Bo pohańbił się »zmową«, bo on Polski zakała. (…) Giń spodlony ty żydzie, już cię Marks nie obroni! Kopie socjał już ziemię, wali w błoto obcasem. Hejże, w tropy za nimi, za S.D. Papuasem! Już zabitych dwóch leży, jeden jęczy raniony. Wita Dmowski rycerzy, woła z szczęścia czerwony: Dzielnie zuchy strzelają, zawsze Polak tak bije!”.

Paradoksalnie to właśnie Roman Dmowski i endecja najbardziej zyskali na rewolucji 1905 r., bo zdołali skonsolidować program, który stał się jednym z filarów polskiej polityki, obowiązujących do 1939 r. i dziś znów odżywających pod różnymi szyldami. Lewica, po rozłamie w PPS, wyszła z rewolucji podzielona i rozbita, mimo że było to pierwsze polskie powstanie, które przyniosło pozytywne skutki: język polski w szkołach, poprawa praw pracowniczych, liberalizacja życia społecznego. Duch wewnętrznego podziału ujawnionego w trakcie rewolucji objawił się z pełną mocą w pierwszych dniach niepodległości Polski. Uformowany 7 listopada 1918 r. rząd Ignacego Daszyńskiego miał socjalistyczny charakter i tworzył Polską Republikę Ludową. Pomysłu tego nie pociągnął Józef Piłsudski, prominentny działacz PPS, który „wysiadł z czerwonego tramwaju na przystanku niepodległość”, szybko oddalając się od socjalistycznych ideałów.

Kulminacyjnym punktem rewolucji 1905 r. stało się powstanie łódzkie, które wybuchło w odpowiedzi na eskalację przemocy ze strony carskich władz. Carat reagował w ten sposób na wzmożenie rewolucyjnej aktywności w maju 1905 r. po klęsce floty bałtyckiej pod Cuszimą. W Łodzi okazją do powtarzających się wielkich demonstracji były pogrzeby robotników ginących w codziennych starciach z wojskiem. 22 czerwca na ulicach miasta stanęły barykady, 23 czerwca zastrajkowały wszystkie zakłady przemysłowe. 24 czerwca po krwawych walkach robotniczy opór został zdławiony, zginęło ok. 200 osób. Choć zryw ten wydaje się krótkim epizodem w trwającej wiele miesięcy rewolucji, odbił się głośnym echem w całym Imperium Rosyjskim jako pierwszy otwarty zbrojny zryw proletariatu przeciwko władzy.

Jak zresztą podkreślają Stanisław Kalabiński i Feliks Tych, autorzy książki „Czwarte powstanie czy pierwsza rewolucja”, najpełniejszej monografii o rewolucji 1905 r. na ziemiach polskich, polscy robotnicy przez cały czas trwania rewolucji stanowili jej awangardę, najintensywniej angażując się w protesty i jednocześnie też wiążąc w walce olbrzymie siły rosyjskie. W Królestwie Polskim, liczącym 11 mln ludności, w czasie rewolucji stacjonowało ok. 300 tys. żołnierzy, czyli 25 proc. stanu armii w czasie pokoju.

Bilans rewolucji 1905 r. jest bardzo złożony, niewątpliwie jednak zasługuje ona na miano jednego z najważniejszych wydarzeń polskiej historii. Rewolucyjny zryw przyspieszył formowanie się w Polsce nowoczesnego społeczeństwa i nowoczesnej, masowej polityki. Jednocześnie dał także wielki impuls kulturotwórczy.

Poza Brzozowskim, innym wybitnym myślicielem działającym pod wpływem rewolucji był Edward Abramowski, autor koncepcji bezkrwawej rewolucji, zmowy powszechnej przeciwko rządowi i rzeczpospolitej przyjaciół. Jego anarchosyndykalistyczny projekt odżył 75 lat później, podczas kolejnego wielkiego zrywu – rewolucji Solidarności i będącej jej częścią wizji Samorządnej Rzeczpospolitej.

Dlaczego więc wydarzenie, które zdefiniowało XX w. nie tylko w Polsce, jest zupełnie niemal nieobecne w polskiej świadomości? O pamięć o rewolucji 1905 r. walczy „Krytyka Polityczna”, organizując m.in. w Łodzi obchody rocznicy powstania. Wysiłek ten jednak ginie w konfrontacji z prawicową ofensywą, w wyniku której powstaje historia Polski na opak, z takimi absurdami, jak zawłaszczenie przez narodowców święta 11 listopada. Nie byłoby niepodległości bez zbrojnego czynu działaczy PPS i bez rewolucji 1905 r., której ówcześni narodowcy nie zdołali powstrzymać. Nie tylko zwykła przyzwoitość nakazuje pamiętać o tamtej historii, lecz także rozsądek – kryje się w niej wiele informacji umożliwiających lepsze zrozumienie nie tylko polskiego XX w., ale i dzisiejszego polskiego społeczeństwa, które znowu stoi na historycznym rozstaju.

Polityka 25.2015 (3014) z dnia 16.06.2015; Historia; s. 60
Oryginalny tytuł tekstu: "Oburzeni 1905"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną