O ile wyróżnienie przewodniczącego NSZZ Solidarność (związku zdelegalizowanego po wprowadzeniu stanu wojennego) Pokojową Nagrodą Nobla było dla zwykłych Polaków i działaczy opozycji powodem do radości, o tyle dla przywódców PRL wręcz klęską. Nic zatem dziwnego, że zareagowały bardzo nerwowo.
Jak alarmował jeszcze w 1982 r. dyrektor Departamentu I MSW (czyli wywiadu) Fabian Dmowski, „zainicjowana przez środowiska wrogiej emigracji politycznej kampania na rzecz przyznania L. Wałęsie pokojowej nagrody Nobla zyskuje poparcie niektórych prawicowych kół na Zachodzie i organizacji prezentujących zdecydowanie antypolskie stanowisko”. Pod wpływem tego typu informacji władze PRL podjęły działania, zarówno oficjalne (kanałami Ministerstwa Spraw Zagranicznych), jak i nieoficjalne (tajne – realizowane przez Służbę Bezpieczeństwa), by nie dopuścić do przyznania Nobla Lechowi Wałęsie.
Paradoksalnie dziś więcej wiadomo o działaniach tajnych. W ramach działań prowadzonych przez Biuro Studiów (elitarną jednostkę MSW utworzoną w stanie wojennym do walki z opozycją, zwłaszcza Solidarnością) spreparowano i najprawdopodobniej przesłano do ambasady Norwegii oraz do członków Norweskiego Komitetu Noblowskiego dokumenty na temat rzekomej współpracy Wałęsy z SB w czasie jego działalności w Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża i przywództwa w związku.
Na Zachodzie upowszechniono też odpowiednio wcześniej spreparowany zapis rozmowy braci (czyli Lecha i Stanisława Wałęsów) podczas internowania przewodniczącego „S” w Arłamowie w 1982 r. Ponadto w dniu, w którym komitet noblowski podejmował decyzję o nagrodzie, wyemitowano w Telewizji Polskiej program zatytułowany „Pieniądze”, w którym zaprezentowano starannie dobrane i zmontowane fragmenty rozmowy.