Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Robota szkodliwa

Narodowe Siły Zbrojne, wojsko skrajnej prawicy

Ppłk Antoni Szacki, ps. Bohun, dowódca Brygady Świętokrzyskiej, ok. 1944–45 r. Ppłk Antoni Szacki, ps. Bohun, dowódca Brygady Świętokrzyskiej, ok. 1944–45 r. AN
Uczczone niedawno uchwałą Sejmu, przez aklamację, Narodowe Siły Zbrojne były organizacją skrajnie prawicową, która nie podporządkowała się Polskiemu Państwu Podziemnemu.
Brygada Świętokrzyska z żołnierzami amerykańskimi w Czechosłowacji, kwiecień 1945 r.Napo Images Brygada Świętokrzyska z żołnierzami amerykańskimi w Czechosłowacji, kwiecień 1945 r.

Po klęsce wrześniowej przedwojenne partie, w tym Stronnictwo Narodowe, już w lutym 1940 r. zawiązały w konspiracji Polityczny Komitet Porozumiewawczy mający ułatwić wspólne działania. Starały się uzyskać jak największy wpływ na Polskie Państwo Podziemne reprezentowane przez rząd w Londynie i powoływały do życia własne struktury wojskowe. 13 października 1939 r. powstało zbrojne ramię Stronnictwa Narodowego – Narodowa Organizacja Wojskowa (NOW), w 1942 r. licząca ok. 80 tys. ludzi (dla porównania latem 1944 r. AK miała 380 tys.).

Stronnictwo Narodowe było główną siłą po prawej stronie sceny politycznej okupowanego kraju. Ale jeszcze w 1939 r. narodziła się dla niego konkurencja w postaci Grupy Szańca, wywodzącej się z przedwojennej Organizacji Narodowo-Radykalnej (ONR), powstałej w 1934 r. i zdelegalizowanej w tym samym roku. Szymon Rudnicki, badacz historii tego ugrupowania, pisał: „ONR deklarował się jako obrońca wiary katolickiej. Prawa publiczne przyznawał tylko Polakom. Władzę w państwie miała sprawować Organizacja Polityczna Narodu. (…) Zapowiadano wywłaszczenie i unarodowienie zakładów użyteczności publicznej oraz wielkich przedsiębiorstw górniczych, hutniczych i elektrowni znajdujących się w rękach obcego kapitału”.

ONR przestał istnieć formalnie, ale nie zawiesił działalności. W 1935 r. doszło w nim do podziału na Ruch Narodowo-Radykalny Falanga i ONR-ABC. I właśnie ta druga frakcja jesienią 1939 r. stała się podstawą dla Grupy Szańca, biorącej swoją nazwę od wydawanej gazety. Jej organizacją militarną był Związek Jaszczurczy, powstały w połowie października 1939 r., liczący w 1942 r. 10 tys. ludzi. Na jego czele stanął działacz ONR, uczestnik bitwy pod Kockiem, ppor. Władysław Marcinkowski.

Grupa Szańca uznała w 1940 r. rząd Władysława Sikorskiego za jedyny legalny, ale nie akceptowała ZWZ jako nadrzędnej władzy wojskowej w kraju i taka postawa nie zmieniła się do końca wojny. Finanse uzyskiwała z datków od osób prywatnych. Dużą wagę przykładała do propagandy; tylko do 1942 r. udało jej się stworzyć blisko 60 gazet.

Utworzenie NSZ

Szansa na poważniejsze zaistnienie Grupy Szańca pojawiła się wraz z kryzysem w Stronnictwie Narodowym w pierwszej połowie 1942 r. Część jego działaczy zaproponowała, aby podporządkować Narodową Organizację Wojskową dowództwu AK. Nie wszystkim się to spodobało i doszło do podziału. Ta część NOW, która postanowiła pozostać samodzielna, połączyła siły ze Związkiem Jaszczurczym, tworząc 20 września 1942 r. Narodowe Siły Zbrojne. Ich dowódcą został płk Ignacy Oziewicz, ps. Czesław, a szefem sztabu Stanisław Żochowski.

Nazwa organizacji była pomysłem Zbigniewa Stypułkowskiego, prawnika, dotąd związanego z SN, którego mianowano sekretarzem Tymczasowej Narodowej Rady Politycznej, organu zwierzchniego nad NSZ. Teren jej działania podzielono na sześć inspektoratów: Centralny, Ziem Zachodnich, Górnej Wisły, Grodów Czerwieńskich, Północno-Wschodni i Wschód. Te składały się z okręgów, a okręgi z powiatów.

NSZ działały głównie w Generalnym Gubernatorstwie. Na wschodnich obszarach nie udało im się zorganizować niczego więcej ponad luźne grupy. Zaś na zachodzie, na terenach wcielonych do Rzeszy, nie były w stanie prowadzić akcji ze względu na duże straty w ludziach.

Sztab NSZ podzielono na sześć oddziałów: Organizacyjny, Wywiadowczy, Operacyjno-Wyszkoleniowy, Kwatermistrzowski, Łączności oraz Wychowawczo-Oświatowy. Stworzono szkoły podchorążych, przez które według Żochowskiego przeszło ok. 600 ludzi. Uczono ich na podstawie przedwojennych programów, m.in. Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie, korzystano z wydawanych przez NSZ podręczników.

Problemem był brak pieniędzy. Według Żochowskiego miesięczny budżet NSZ w 1943 r. wynosił ok. 2 mln zł. Tymczasem np. liczący mniej niż 100 osób oddział AK Agat, późniejszy batalion Parasol, tylko we wrześniu 1943 r. wydał ponad 250 tys. zł. Pomimo tego NSZ rosły w siłę. 1 października 1943 r. liczyły blisko 73 tys. członków.

Antysemityzm

Podstawą ideologiczną NSZ pozostawał silny antysemityzm. Jeszcze przed wojną ONR winą za słabości Polski obarczał Żydów, którym miała ulegać polska inteligencja. „Jako pozytywny przykład i wzór do naśladowania podawano Niemcy hitlerowskie”, pisze Rudnicki. Wojna nie zmieniła tego podejścia. W Żydach widziano wszystko, co najgorsze. Przypisywano im współpracę z oboma okupantami przeciwko Polakom, oskarżano o stworzenie komunizmu, uznawano za ukrytego wroga, głoszono, że nawet w gettach żyje im się lepiej niż Polakom. Tworzono listy proskrypcyjne – na jednej z nich w kwietniu 1944 r. znalazł się Aleksander Kamiński, autor „Kamieni na szaniec”. NSZ wielokrotnie przyznawały, że Niemcy w znaczącym stopniu „pomogli” Polakom.

W marcu 1943 r. „Barykada”, jedna z gazet NSZ, pisała: „Możemy potępiać Niemców za ich bestialskie metody, ale nie możemy zapominać o tym, że żydostwo było i będzie zawsze elementem destrukcyjnym w naszym organizmie państwowym. Likwidacja Żydów na ziemiach Polski ma wielkie znaczenie dla przyszłego naszego rozwoju, gdyż uwalnia nas od wielomilionowego pasożyta. Nie zapominajmy, że rozwiązanie tego problemu w sensie usunięcia Żydów z naszych terenów czekało nas nieuchronnie”. Los Żydów uznawano za dziejową sprawiedliwość. Tych, którzy przeżyliby wojnę, według NSZ miało czekać w Polsce pozbawienie majątków, ziemi, obywatelstwa, a w końcu – wygnanie. W Wielkiej Polsce nie było dla nich miejsca.

I choć – jak twierdzą niektórzy badacze historii NSZ – organizacja nie nawoływała bezpośrednio do zabijania Żydów, jednak wrogość wobec nich była elementem jej tożsamości powodującym, że podczas wojny i po jej zakończeniu żołnierze tej formacji wielokrotnie dopuszczali się morderstw. Już w październiku 1942 r. oddział NOW, który później przyłączył się do NSZ, zabił 40 Żydów, którym udało się uciec z obozu w Lublinie.

Chaim Goldstein, więzień obozu koncentracyjnego, zwanego potocznie Gęsiówką, utworzonego na ruinach warszawskiego getta, wspominał w książce „Bunkier”, że, walcząc w powstaniu warszawskim, był naocznym świadkiem zastrzelenia jednego ze swoich towarzyszy z oddziału, ubranego w pasiak. Ogień otworzyli eneszetowcy, krzycząc: „Nam nie potrzeba walczących Żydów! Wszystkich należy zabić! Śmierć Żydom!”. Bronisław Anlen, również więzień Gęsiówki, opisał „rozprawę” nad złapanym więźniem Pawiaka i Gęsiówki oraz ranną Żydówką na noszach. Oboje byli „sądzeni” przez członków NSZ pod zarzutem szpiegostwa. Zostali rozstrzelani.

Wbrew państwu podziemnemu

Może właśnie po to, aby nad nimi zapanować, AK chciało przejąć kontrolę nad żołnierzami NSZ. Od stycznia 1940 r. ZWZ/AK zgodnie z rozkazem Naczelnego Wodza prowadziło akcję scaleniową mającą na celu podporządkowanie wszystkich organizacji podziemnych jednemu dowództwu. Rozmowy trwały od początku 1943 r., nie przynosząc efektów. NSZ domagały się współpracy na równych warunkach i dostępu do pieniędzy rządu RP w Londynie. 11 marca 1943 r. w „Biuletynie Informacyjnym” AK ukazał się artykuł Jana Piekałkiewicza, delegata rządu RP na kraj, zatytułowany jednoznacznie „Warcholstwo”. Działanie NSZ określił jako „robotę szkodliwą i zasługującą na potępienie”. Ale pertraktacje trwały. Doszło do spotkania Ignacego Oziewicza ze Stefanem Roweckim. Zanim jednak wykonano kolejny krok, AK i NSZ otrzymały potężne ciosy ze strony gestapo, które w czerwcu 1943 r. aresztowało i Roweckiego, i Oziewicza.

Rozmowy utknęły w martwym punkcie. Nie pomagały im działania NSZ. Do początku 1943 r. organizacja za głównego wroga uznawała Niemców, ale po ich klęsce pod Stalingradem przeciwnikiem nr 1 stał się ZSRR, przez AK uznawany za „sojusznika naszych sojuszników”. Oddziały NSZ zaczęły zwalczać oddziały Gwardii Ludowej (GL), później Armii Ludowej (AL) oraz sowieckich partyzantów. Według raportu AK z listopada 1944 r. „d-cy [NSZ] kontaktują się i współpracują z Gestapo. Wsypują partie komunistyczne”.

W poniedziałek 9 sierpnia 1943 r. oddział Leonarda Zub-Zdanowicza, ps. Ząb (jedynego cichociemnego, który nie wykonał rozkazu AK i przystał do NSZ), w leżącej niedaleko Sandomierza wsi Borów dokonał mordu, zabijając 26 partyzantów GL z oddziału im. Jana Kilińskiego oraz czterech mieszkańców wsi. W listopadzie AK na łamach „Biuletynu Informacyjnego” odcięła się od tego morderstwa, zaś gen. Tadeusz Bór-Komorowski potępił NSZ. W lutym 1944 r. w Tomaszowie Mazowieckim oddział NSZ Las zamordował trzy osoby za powiązania z AL, pokrewieństwo z partyzantami AL lub komunizm, dziewięć oddał Niemcom, którzy zesłali je do Gross-Rosen.

Tymczasem 15 października 1943 r. minął termin, jaki nowy dowódca AK wyznaczył NSZ na podporządkowanie się, w efekcie czego 9 listopada wydał rozkaz, w którym stwierdzał, że NSZ nie są częścią Polskich Sił Zbrojnych, a wszyscy jego członkowie mają obowiązek „zameldować się do czynnej służby w Armii Krajowej”. Interweniował Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski, który zalecił Borowi-Komorowskiemu przyjęcie NSZ z uznaniem niezależności do końca wojny. Bór-Komorowski nie zaakceptował tego rozwiązania, słusznie przyjmując, że mogłoby zaszkodzić AK, która dotąd scalała inne organizacje, nie zapewniając im samodzielności. W końcu nowy dowódca NSZ płk Tadeusz Kurcyusz otrzymał list od Sosnkowskiego, w którym ten rozkazywał mu podporządkować się AK. Poskutkowało. 7 marca 1944 r. NSZ scaliły się z AK, pozostawiając sobie swobodę m.in. w zakresie werbunku i propagandy. 31 marca Bór-Komorowski wydał rozkaz powitalny dla żołnierzy NSZ.

Jednak nie wszystkim w NSZ podporządkowanie się podobało. Zaczęli naciskać na Kurcyusza. Ten zmarł 22 kwietnia, co skomplikowało sytuację. W jego miejsce Bór-Komorowski na p.o. komendanta NSZ wyznaczył ppłk. Albina Raka, nakazując mu dokończenie scalenia. Wtedy grupa niechętnych AK oficerów NSZ porwała Raka, postawiła przed sądem i skazała na śmierć. Choć wyroku nie wykonano, o całościowym scaleniu można było zapomnieć. Do AK przeszło 10–15 tys. ludzi, poza nią zostało 60–65 tys.

Na czele NSZ-ONR, zbuntowanego odłamu organizacji, stanął ppłk Stanisław Nakoniecznikoff-Klukowski, wcześniej związany z AK. Nie cieszył się zaufaniem kierownictwa politycznego NSZ-ONR, co wynikało m.in. z jego dążenia do bliższej współpracy z AK. W efekcie 18 października 1944 r. z wyroku sądu NSZ został zastrzelony.

Z uwagi na problemy z podporządkowaniem się rozkazom AK organizacja NSZ nie wzięła udziału w akcji Burza (choć poszczególne oddziały partyzanckie przyłączały się do walki). Stało się tak również w czasie powstania warszawskiego. Dowództwa NSZ nie poinformowano o jego wybuchu, ale blisko 2 tys. ludzi z NSZ uczestniczyło w działaniach bojowych.

Niemiecka asysta

Największe zgrupowania NSZ od czerwca 1944 r. zbierały się na Kielecczyźnie. Wśród nich znalazła się dowodzona przez ppłk. Antoniego Szackiego, ps. Bohun, związanego ze Związkiem Jaszczurczym od 1940 r., Brygada Świętokrzyska. Powołana do życia 11 sierpnia 1944 r., licząca początkowo ok. 850 ludzi, chciała przedostać się na zachód, w stronę wojsk anglo-amerykańskich. Liczono na trzecią wojnę światową, w której brygada miała ruszyć na ZSRR u boku aliantów. Do Amerykanów faktycznie udało jej się dostać. Nie dokonała tego samodzielnie, ale dzięki wyraźnej pomocy Niemców.

Dobre kontakty z Niemcami zapewniał jednostce Hubert Jura, ps. Tom, współpracujący z okupantem od jesieni 1943 r., kiedy to nawiązał kontakt z SS-Hauptsturmführerem Paulem Fuchsem, gestapowcem działającym w Radomiu. Dzięki znajomościom Tomowi udało się zapewnić brygadzie swobodny przemarsz przez tereny zajmowane przez Niemców, którzy nie tylko przepuścili oddział, ale także dostarczali mu broń, paliwo i jedzenie. Część żołnierzy brygady trafiła na kursy prowadzone przez Abwehrę. Jeszcze w kwietniu 1945 r. toczyły się rozmowy o wykorzystaniu brygady przez Niemców, m.in. jako desantu na tyły Armii Czerwonej. O współpracy z Niemcami donosiły meldunki dowódców AK i tajny raport gen. Reinharda Gehlena, dowódcy Oddziału Obce Wojska Wschód w sztabie niemieckich wojsk lądowych.

W styczniu 1945 r. Brygada Świętokrzyska, licząca blisko 1400 osób, dotarła do Czechosłowacji. 5 maja wyzwoliła obóz koncentracyjny w Holiszowie. Po wejściu na tereny zajęte przez Amerykanów jej żołnierzy przydzielono do kompanii wartowniczych. Nie powiodło się włączenie brygady do II Korpusu gen. Władysława Andersa. Jej żołnierze dopiero w 1988 r. zostali uznani za kombatantów Wojska Polskiego. Historia NSZ jako organizacji skończyła się w 1948 r. wraz ze śmiercią ostatniego komendanta Stanisława Kasznicy.

Zanim jednak do tego doszło, NSZ prowadziły dalej działalność. Nie tylko tę polegającą na walce z Armią Czerwoną i instalującą się w kraju komunistyczną władzą, ale także, a może przede wszystkim, tę wynikającą z realizacji skrajnie nacjonalistycznej wizji Polski. Najpierw 27 maja 1945 r. w Przedborzu, opodal Piotrkowa Trybunalskiego, oddział NSZ Władysława Kołacińskiego, ps. Żbik, wcześniej żołnierza Brygady Świętokrzyskiej, zamordował 9 Żydów. Po latach dowódca akcji usprawiedliwiał się, że wybrano jedynie kilku spośród blisko 300 Żydów zamieszkujących w tym czasie miasteczko, a ci, którzy zginęli, współpracowali z komunistami. Wersję tę powtarzają bezrefleksyjnie apologeci NSZ. Tymczasem badania prowadzone przez historyków wykazały, że w całym Przedborzu żyło wówczas niewielu więcej Żydów ponad tych zabitych, a akcja, zamiast być konkretnie wymierzoną zemstą na wrogu, nosiła znamiona pogromu.

Do pogromu doszło także 6 czerwca 1945 r. we wsi Wierzchowiny, nieopodal Chełma. Jeszcze w maju tego samego roku Marian Pazderski, ps. Szary, sporządził listę kilkunastu „niebezpiecznych” mieszkańców wsi. Jednak kiedy jego oddział wszedł do Wierzchowin, zamiast kilkunastu osób zamordował 194, w tym 65 dzieci poniżej 11 roku życia. Ofiarami byli Ukraińcy. Jak pisze Grzegorz Motyka, „głównie prawosławni, ale wśród nich była też grupa świadków Jehowy”.

Następnego dnia w Gawrychowie w powiecie łomżyńskim bojówka NSZ zamordowała sześcioosobową rodzinę Rybińskich. 20 czerwca w Żelechowie żołnierze NSZ zabili troje Żydów. Chanke Ashlak, która przeżyła napad, wspominała: „Mordercy weszli do domu i spytali polskiej rodziny: »Gdzie są te Żydówki, które uciekły?«. Nikt im nie odpowiedział. Zaczęli szukać i zajrzeli pod łóżko, świecąc latarką. Znaleźli moją biedną przyjaciółkę, a kiedy ją wyciągali, błagała ich słowami, których nigdy nie zapomnę: »Panowie, nie zabijajcie mnie, przeżyłam tyle okropieństw, straciłam wszystko i wszystkich, darujcie mi życie, ja tak pragnę żyć…«”. Kilka tygodni później, 8 lipca, w Opocznie, niespełna 30 km od Tomaszowa Mazowieckiego, z rąk NSZ zginęło trzech Żydów, w tym 32-letni David Mandelbaum, który przeżył Auschwitz.

Podobnych przypadków było więcej. Do wielu dochodziło w późniejszym okresie, gdy żołnierze NSZ działali już w konspiracji antykomunistycznej. Część z nich można zaklasyfikować jako przejaw wojennego bandytyzmu, jednak te największe zbrodnie były czystkami powodowanymi nienawiścią do wszystkiego, co niepolskie.

***

Korzystałem m.in. z: Jiri Friedl „Żołnierze banici”; Zbigniew Siemaszko „Grupa Szańca i Narodowe Siły Zbrojne” w „Zeszyty Historyczne” 21/1972; Stanisław Żochowski „Narodowe Siły Zbrojne” w „Kultura” 31/1950.

Polityka 40.2017 (3130) z dnia 03.10.2017; Historia; s. 61
Oryginalny tytuł tekstu: "Robota szkodliwa"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną