Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Władza strachu

Kulisy rewolucji październikowej okiem Sheili Fitzpatrick

Krążownik Aurora, z dział którego miał paść pierwszy strzał rewolucji. Krążownik Aurora, z dział którego miał paść pierwszy strzał rewolucji. Gzen92 / Wikipedia CC BY 4.0
Rozmowa z australijską historyczką Sheilą Fitzpatrick, autorką książki „Rewolucja rosyjska”.
Sheila FitzpatrickBruni Meya/BEW Sheila Fitzpatrick

Jakub Bożek: Często możemy spotkać się z przekonaniem, że bolszewicy dokonali zamachu stanu bez wsparcia ze strony ulicy i robotników. W Polsce tę interpretację zawdzięczamy chociażby popularności trylogii Richarda Pipesa.
Sheila Fitzpatrick: Bolszewicy dokonali zamachu stanu, ale nie zrobili tego bez poparcia społecznego. Ulice i duże miasta popierały ich. Oczywiście nie oznaczało to, że związek między władzą radziecką a klasą robotniczą miał trwać już wiecznie, poparcie społeczne w końcu przychodzi i odchodzi, jednak wtedy, gdy bolszewicy weszli do gry, cieszyli się olbrzymią popularnością, a także znaczną większością w Radzie Piotrogrodzkiej.

Czemu bolszewicy zawdzięczali poparcie?
Naturalnie rozczarowaniu mas ludowych wynikami rewolucji lutowej. Wojna wciąż trwała, warunki życia się nie poprawiły, więc zwykli ludzie się radykalizowali, a bolszewicy jako jedyni od początku hardo odmawiali współpracy z nową władzą. Ich nieprzejednanie, a właściwie nieprzejednanie Lenina, przekonało robotników rozeźlonych na nieudolność Rządu Tymczasowego. Złe decyzje podejmowane przez premiera Aleksandra Kiereńskiego (jak chociażby ta o ofensywie w lipcu 1917 r.) czy osławiony spisek Korniłowa, czyli prawicowy zamach stanu, niesamowicie sprzyjały bolszewikom, ponieważ ilustrowały tezy o zagrożeniu ze strony prawicy i indolencji centrum.

Kwestia poparcia społecznego była równie ważna dla rewolucji stalinowskiej w latach 30.
Wedle modelu totalitarnego władza radziecka trwała przecież wyłącznie dzięki strachowi, tymczasem w latach 70. historycy znajdowali liczne ślady, że oprócz strachu liczyły się także inne czynniki. Tuż po rewolucji spora część robotników przestała popierać bolszewików, zresztą tak samo jak i inne grupy społeczne. Ale jeśli zmieniamy perspektywę i poszukamy świadectw osób, które wyszły dobrze na rewolucji, odnajdziemy ludzi, którzy dostali lepsze posady niż te, na które mogliby liczyć przed 1917 r. (wielu dzięki wstąpieniu do partii, innym niskie urodzenie przeszkodziłoby wcześniej w odebraniu specjalistycznego wykształcenia). Naturalnie Marks miał na myśli co innego, gdy pisał o „dyktaturze proletariatu”, ale wielu robotników rozumiało ją właśnie w ten sposób. Nie jako pojęcie oznaczające abstrakcyjne przejęcie władzy przez klasę robotniczą, lecz jako awans konkretnych jednostek wywodzących się z klasy robotniczej i osiągających wysokie pozycje we władzy, administracji lub przemyśle. To oni uważali się za egzemplifikację „klasy robotniczej u władzy”. Zawdzięczali swój awans społeczny rewolucji i dlatego popierali Stalina u władzy.

W swojej książce „Rewolucja rosyjska” obie te rewolucje – nazwijmy je leninowską i stalinowską – traktuje pani jako nierozłączne części procesu rozpoczętego w 1917 r. Wedle tej periodyzacji rewolucja rosyjska miałaby więc trwać od lutego 1917 r. aż do końca wielkiej czystki w 1938 r. To nieoczywista decyzja. Czy nie wywołała kontrowersji?
Paradoksalnie książka spotkała się z największą krytyką ze strony rewizjonistów twierdzących, że nie powinnam kończyć na wielkiej czystce Stalina z końca lat 30. Rewizjonizm był nieformalnym ruchem historyków społecznych rzucających wyzwanie politologom. Wielu wśród nich było marksistami, emocjonalnie związanymi z rewolucją podzielali przekonanie, że nie powiodła się w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, niejako przypadkowego dojścia Stalina do władzy. Pomimo moich lewicowych korzeni nie podzielałam ich stanowiska. Według nich to, że powiązałam rewolucję z czystkami, usprawiedliwiało przesłanki modelu totalitarnego i podkreślało ciągłość między Leninem a Stalinem.

Tymczasem w pani książce nie ma w ogóle takich argumentów. W tym roku będziemy obchodzić stulecie rewolucji rosyjskiej. Czy to dobry okres do podsumowań?
Gdy prezydent Richard Nixon podczas wizyty w Chinach zagaił rozmowę o rewolucji francuskiej, wydarzeniu sprzed niemal dwóch wieków, premier Zhou Enlai, zapytany o znaczenie rewolucji, miał rzekomo odpowiedzieć, że zbyt wcześnie, by oceniać.

Wiemy jednak, że po prostu się przesłyszał i sądził, że Nixon pytał go o paryską rewoltę z 1968 r.
Tak czy owak, miał rację, bo w pewnym sensie, dopóki pamięć o rewolucji pozostaje żywa, zawsze będzie zbyt wcześnie, by definitywnie ocenić jej wpływ na historię świata. Spróbujmy jednak uchwycić to, jak postrzegamy ją obecnie.

Jeśli chodzi o odbiór rewolucji na Zachodzie, uderzyło mnie, że książki wydawane z okazji rocznicy podkreślały ostrożnie, lecz stanowczo że rewolucja poniosła porażkę. Taki sam wniosek dominował na licznych konferencjach. Oczywiście z jednej strony każda rewolucja kończy się porażką, bo po momencie wzmożenia rzeczywistość wraca do normalności. Z drugiej strony 74 lata trwania Związku Radzieckiego to szmat czasu więc nawet mimo rozpadu ZSRR dziwi mnie trochę natarczywe nazywanie rewolucji porażką.

Dużo ciekawiej przedstawia się za to sytuacja w Rosji, bo Rosjanie mają z pewnością wielki kłopot z odpowiedzią na pytanie o znaczenie rewolucji. Władimir Putin zdecydował np. nie urządzać żadnych publicznych uroczystości upamiętniających stulecie 1917 r., władza nie wydała również żadnych oficjalnych instrukcji dotyczących interpretacji tamtych wydarzeń.

To bardzo ciekawe, bo Stalin nie nastręcza Putinowi aż takich problemów. Jest budowniczym narodu, modernizatorem, zwycięzcą w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, liderem supermocarstwa. Wcześniej zakładałam, że z tego powodu Putin zaakceptuje także Lenina, ale wygląda na to, że nie, co wynika z wielu interesujących, krytycznych poglądów na temat Lenina wygłoszonych przez prezydenta. Z drugiej strony nie sądzę, by Rosjanie chcieli tak po prostu pogrzebać historię 1917 r., to w końcu wielki moment Rosji w historii XX w.

***

Sheila Fitzpatrick (ur. 1941 r.) specjalizuje się w społecznej i kulturalnej historii okresu stalinowskiego. „Rewolucja rosyjska” ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.

Polityka 44.2017 (3134) z dnia 30.10.2017; Historia; s. 55
Oryginalny tytuł tekstu: "Władza strachu"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną