Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Polska w UE ostatecznie przekreśliła układ jałtański

Ulotka wydana przed referendum 7-8 czerwca 2003 roku w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Ulotka wydana przed referendum 7-8 czerwca 2003 roku w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Fot. Archiwum Państwowe w Kaliszu / mat. pr.
1 maja 2004 r. – niemal 60 lat po podzieleniu Europy i zostawieniu Polski za „żelazną kurtyną”, Polska weszła do Unii Europejskiej.
Plakat zachęcający do głosowania za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej w referendum 7-8 czerwca 2003 roku.Fot. Fundacja Schumana/mat. pr. Plakat zachęcający do głosowania za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej w referendum 7-8 czerwca 2003 roku.

Deklaracja III Rzeczpospolitej udziału w Unii Europejskiej była aktem gotowości wejścia na zachodnią drogę rozwoju. Dołączenia do federacji krajów, które uznają wspólne wartości demokratyczne, cenią pluralizmu i prawa jednostki. Rozważania, co jest lepsze – udział w strukturach Zachodu czy zachowanie odrębności państwa zdefiniowanego „narodowo” – stanowiły kanwę debaty przedakcesyjnej.

Referendum, w którym Polacy wypowiedzieli się, czy są „za”, czy „przeciw” udziałowi w federacji, skończyło się zwycięstwem zwolenników Unii. 1 maja 2004 r. – niemal 60 lat po podzieleniu Europy i zostawieniu Polski za „żelazną kurtyną”, Rzeczpospolita weszła do Unii Europejskiej.

Premier Jerzy Buzek w Sejmie:

Rozpoczynamy dziś narodową debatę nad tempem i strategią uczestnictwa Polski w strukturach europejskich. (...) W polskiej debacie publicznej na temat członkostwa w organizacjach międzynarodowych szczególnie ważne miejsce zajmuje kwestia suwerenności państwa. Przyczyny tego są oczywiste dla każdego, kto choćby pobieżnie zna nasze dzieje. Chcę jednak podkreślić, że obecność w strukturach europejskich umacnia, a nie osłabia polską suwerenność. Jej gwarantem jest przecież siła państwa i zamożność jego obywateli, a nie izolacja.

(...) Znamy może lepiej niż inne narody wysoką cenę osamotnienia. Przez uczestnictwo w decyzjach i instytucjach europejskich staniemy się podmiotem, a nie przedmiotem podejmowanych decyzji. Współczesne współzależności polityczne i gospodarcze sprawiają, że to najlepsza forma realizacji drogiej nam zasady: nic o nas bez nas.

Warszawa, 8 września 1999

[Informacja prezesa Rady Ministrów o integracji Polski z Unią Europejską, ze szczególnym uwzględnieniem stanu negocjacji z Unią, Biblioteka Sejmowa, biblioteka.sejm.gov.pl]

Poseł Jan Łopuszański (Nasze Koło):

Nie rozumiem logiki osób, które twierdzą, że uszczuplenie suwerenności Polski na rzecz Unii Europejskiej prowadzi do umocnienia suwerenności Polski. Poprzednio tego typu argumenty słyszeliśmy, gdy zabierali głos sekretarze Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, twierdzący, że umocnienie tak zwanej przyjaźni ze Związkiem Radzieckim prowadzi do umocnienia niepodległości Polski.

Warszawa, 8 września 1999

[Informacja prezesa Rady Ministrów…]

Włodzimierz Cimoszewicz (minister spraw zagranicznych) w Sejmie:

Przeciwnicy wstąpienia Polski do Unii Europejskiej powinni rzetelnie powiedzieć obywatelom naszego kraju, jaką realną alternatywę chcą Polsce zaproponować. Polska poza Unią, do której wstąpią nasi bliżsi i dalsi sąsiedzi, to kraj skazany na marginalizację. Nie tylko nie będziemy sami mieli dostępu do korzyści, w tym finansowych, wynikających z członkostwa, ale będziemy podwójnie tracili dystans wobec tych, którzy w tym systemie się znajdą. (...) Przypomnijmy sobie mapę Europy. Czy chcemy jako jedyni, ze szczególnym wyjątkiem Norwegii i Szwecji, pozostać poza zintegrowaną Europą, wyłącznie w towarzystwie naszych wschodnich sąsiadów?

Warszawa, 29 listopada 2001

[Stanowisko negocjacyjne rządu Rzeczypospolitej Polskiej w rozmowach z Unią Europejską, Biblioteka Sejmowa, biblioteka.sejm.gov.pl]

Poseł Roman Giertych (LPR) w Sejmie:

Powiedzcie więc narodowi jasno: chcecie, aby Polska przystąpiła do innego państwa, państwa o nazwie Unia Europejska. (...) Czy to państwo jest państwem europejskim? (...) Upadek moralności, pornografia, narkotyki i więcej budowanych meczetów niż kościołów. (...) Czy Polacy jako naród, który tyle poniósł ofiar w walce o wolność, mają oddać tę wolność w zamian za obietnicę pieniędzy? Czy przystąpienie do państwa, jakim jest Unia Europejska, nie stanowi zaprzeczenia krwi tych, którzy podczas II wojny światowej oddali swoje życie za naszą wolność? Wolimy stare polskie przysłowie: dom ciasny, ale własny. Negocjacje rządu RP sprowadzają się do szybkiego marszu na kolanach.

Warszawa, 29 listopada 2001

[Stanowisko negocjacyjne…]

Z artykułu w „Studiach Medioznawczych”:

W poglądach wyrażanych na antenie Radia Maryja Unia Europejska jest od dawna stałym tematem (...). Zdaniem gości i słuchaczy, Unia jest najpoważniejszym zagrożeniem dla polskiej tożsamości, suwerenności, kultury, religii, narodu i uosabia wszystkie grzechy współczesnego świata: permisywizm, ateizm, cywilizację śmierci opartą na aborcji i eutanazji. Jest zagrożeniem dla rodziny, bo dopuszcza małżeństwa homoseksualne, deprawuje młodzież przez edukację seksualną, jest wreszcie kolejnym wcieleniem odwiecznego niemieckiego ekspansjonizmu, zagrażającego polskiej ziemi i jej mieszkańcom. (...) Wejście do struktur unijnych oznaczać będzie śmiertelne zagrożenie dla tradycyjnych wartości, religii, rodziny, ojczyzny i dla całego narodu. (...) Z anteny można się też było dowiedzieć o sekretnych planach unijnych, z których wynika, że ludność Polski ma się znacznie zmniejszyć, więc będzie stosowana eutanazja, utracimy niepodległość, a większość rodzin skazana zostanie na nędzę i poniżenie.

2003

[Katarzyna Pokorna-Ignatowicz, Antyunijne imperium ojca Rydzyka. Od Radia Maryja do Telewizji Trwam, „Studia Medioznawcze” nr 5/2003]

Stefan Chwin (pisarz):

Narody wschodniej Europy lgną do Unii, bo chcą uciec od Rosji. Potwierdza to wynik referendum na Litwie, gdzie właściwie nie było żadnej kampanii informującej, czym Unia jest naprawdę, a prawie wszyscy głosujący poparli akcesję. Wybór jest prosty: albo Bruksela, albo Moskwa. I to jest także nadzieja Polaków: że Europa, jeśli Polska stanie się członkiem Unii, nigdy nie pozwoli na drugi Katyń.

Warszawa, 4 czerwca 2003

[Stefan Chwin, Z Brukselą, a nie z Moskwą, czyli rozmyślania przed ślubem, „Gazeta Wyborcza”, nr 129/2003]

Z komentarza „Gazety Wyborczej” po drugim dniu głosowania:

Gdyby Polska zagłosowała na nie... Gdyby frekwencja nie przekroczyła tych magicznych 50 procent... Jednak zagłosowaliśmy na tak. Z całą nieufnością, jaką może mieć społeczeństwo przez tyle dziesięcioleci niewolone przez obce mocarstwa, tak wiele razy oszukiwane przez własne i przez narzucone rządy, więzione w piwnicy historii. Ale też z ogromną nadzieją, z radością, z wiedzą, że tej możliwości wyboru – czy chcemy wejść, czy nie – nikt nam nie dał i nikt nie narzucił.

Warszawa, 8 czerwca 2003

[Cud nad Wisłą, „Gazeta Wyborcza” nr 133/2003]

Witold Orłowski (ekonomista) w „Gazecie Wyborczej”:

Równo 21.543 dni od zakończenia II wojny światowej (co można symbolicznie uznać za początek komunizmu w Europie Środkowej), 8644 dni od podpisania porozumień gdańskich (co można symbolicznie uznać za początek jego końca), 5234 dni od rozpoczęcia w Polsce rynkowych reform i 505 dni od zakończenia negocjacji członkowskich wstępujemy do Unii Europejskiej. (...) Do wspólnego pokoju, w którym zamieszkało pół wieku temu sześć krajów (słowo „pokój” można tu rozumieć na wiele sposobów), najpierw stopniowo dokwaterowało się kolejnych dziewięć, teraz zjawia się aż dziesięć, a kolejnych kilka czeka w przedpokoju na walizkach.

Zgoda, pokój udało się tymczasem wyremontować, powiększyć, spowodować, że wszystkich 25 lokatorów może w nim całkiem komfortowo żyć (właściwie nie jest to już wspólny pokój, ale cała willa). Jednak mimo wszystko zamieszkanie z kimś niemal nieznanym w jednym pokoju jest sporym przeżyciem, a tak długo, aż nie nabierze się do siebie wzajemnego zaufania i nie nauczy się naprawdę żyć razem – ciężkim doświadczeniem.

W Europie jest jednak dla nas wszystkich dosyć miejsca. I jestem przekonany, że za dziesięć lat nikt już nie będzie pamiętał o dzisiejszych lękach, a wszyscy będą cieszyć się, że rozszerzenie nastąpiło.

Warszawa, 1 maja 2004

[Witold M. Orłowski, Wspólny pokój, „Gazeta Wyborcza” nr 101/2004]

***

Opracowanie: Marta Markowska (Ośrodek KARTA), współpraca: Przemysław Bogusz, Milena Chodoła, Mariusz Fiłon, Amadeusz Kazanowski, Wojciech Rodak, Adam Safaryjski, Małgorzata Sopyło (zespół „Nieskończenie Niepodległej”).

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama