Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Na kłopoty agent

Historia pisana na nowo, polityka historyczna, odsłanianie przeszłości,przetrząsanie archiwów, sąd nad przeszłymi postawami – to główny nurtdebaty publicznej ostatnich miesięcy. Aż korci zapytać, jak sobie z tymradzili nasi poprzednicy?

Pełne podejrzeń o powiązania agenturalne było życiepolityczne przed odzyskaniem niepodległości. Oskarżenia potęgował spóro orientacje, czyli o to, po stronie którego zaborcy Polacy mają sięopowiedzieć w nadciągającej wielkiej wojnie europejskiej. Corazpotężniejszy obóz narodowy (Narodowa Demokracja, endecja), kierowanyprzez Romana Dmowskiego, stawiał w tym konflikcie na Rosję. Dmowskiuważał, że choć na co dzień Polacy narażeni są na szykany rosyjskie, toprawdziwe niebezpieczeństwo grozi im ze strony niemieckiej. Berlin dążydo hegemonii w Europie i ma szansę ją zdobyć. A wtedy Polaków zetrąbezlitosne żarna germanizacji, już dzisiaj zagrażające ich substancjinarodowej.

Diametralnie inne stanowisko reprezentował Józef Piłsudski, największezagrożenie dla polskości widzący nie w Niemczech, ale właśnie w Rosji.Wierzył on, że wraz z wybuchem wojny przed Polakami otworzy się ogromnaszansa, jeśli tylko potrafią się odpowiednio zorganizować. Naród bowiemlojalnie służących zaborcom „Bartków zwycięzców” niczego, poza utratąkrwi, nie uzyska. Aby być docenionym, trzeba rzucić na szalę wypadkówsamodzielny, polski czyn zbrojny. Wraz z wybuchem wojny chciał więcPiłsudski wywołać antyrosyjskie powstanie w Królestwie Polskim,zbudować wielką armię i „licytować sprawę polską wzwyż”.

Taki scenariusz wymagał współpracy wojskowej z państwami centralnymi,w pierwszej kolejności z Austrią, na której terenie Piłsudski szkoliłprzyszłych powstańców. Zajmował się tymi kwestiami austriacki wywiad,i to z jego oficerami musiał się Piłsudski porozumiewać, chcącprowadzić przygotowania powstańcze. Zmuszała do tych kontaktów polskaracja stanu, ale były to kwestie na tyle delikatne, że ukrywano jegłęboko przed opinią publiczną.

Przeciwnicy Piłsudskiego spod znaku endecji domyślali się tychkontaktów i chcąc zdyskredytować rywali, zarzucali im współpracęagenturalną z zaborcą. Piłsudski i jego zwolennicy odpowiadali w tymsamym tonie, oskarżając swoich przeciwników o wysługiwanie się Rosjii pozostawanie na usługach jej policji politycznej. Ostrość zarzutówwzmagała powszechna świadomość, iż to przeciw Rosji kierowały siękolejne powstania narodowe.

Spór, i tak ostry, rozgorzał jeszcze bardziej w latach pierwszej wojnyświatowej, kiedy obie strony przystąpiły do realizacji wcześniejprzygotowywanych planów. Oliwy do ognia dolały różnice zdań w oboziestawiającym na Austrię i Niemcy, gdzie coraz bardziej rozchodziły siędrogi Piłsudskiego, strzegącego niezależności Legionów i dążącego doniepodległości, oraz polityków krakowskich i warszawskich, którzy bylibardziej ulegli wobec Wiednia i Berlina. W 1917 r. doprowadziło to dotzw. kryzysu przysięgowego (gdy żołnierze I i III brygady Legionów,wierni Piłsudskiemu, odmówili złożenia przysięgi na wierność cesarzomNiemiec i Austro-Węgier) i w efekcie do uwięzienia Piłsudskiego przezNiemców. Dobrze przyjęli to jego polscy rywale, za co zwolennicyKomendanta okrzyknęli ich niemieckimi i austriackimi agentami.

Ta duszna atmosfera, pełna wzajemnych podejrzeń o powiązania agenturalne, ustąpiła,jak ręką odjął, wraz z odrodzeniem się w listopadzie 1918 r.niepodległej Polski. W kraju zapanował powszechny entuzjazm. WspominałJędrzej Moraczewski: „Po 120 latach prysły kordony! Nie ma »ich«!Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos?To nic! Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni od pijawek,złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem, będziemy sami sobą rządzili.(...) Kto tych krótkich dni nie przeżył, kto nie szalał z radości w tymczasie z całym narodem, ten nie dozna w swym życiu najwyższej radości” 1(źródła cytatów na końcu artykułu). W atmosferze takiego uniesienia niebyło miejsca na rozdrapywanie ran i czynienie sobie wzajemnych wyrzutów.

Przejęciu władzy z rąk zaborców towarzyszyły szybkie porachunkiz najbardziej znienawidzonymi konfidentami. Najwięcej takich przypadkówwystąpiło w niemieckiej części Królestwa Polskiego, gdzie wcześniejszerepresje okupantów były najbardziej brutalne i gdzie teraz brano odwetna prześladowcach. Część agentów trafiła do więzień, ale nie zagrzalitam długo miejsca. Podobny los spotkał funkcjonariuszy niemieckiejpolicji, o których upomniał się reprezentujący Berlin ambasador HarryKessler. Piłsudski polecił zwolnić zatrzymanych, bo nie chciał zakłócaći tak niełatwego procesu wycofywania sił niemieckich, któreprzyciśnięte do muru mogły okazać się bardzo groźne.

Porachunki towarzyszące przejmowaniu władzy z rąk okupantów miały zatemincydentalny charakter i nie zamieniły się w poważniejszą falęrozliczeń. W najmniejszym nawet stopniu nie dotknęła ona światapolityki, bo pośród niepodległościowej euforii nie było klimatu dlawypominania sobie kontrowersyjnych zachowań z przeszłości.

Nie dawała też temu najmniejszej pożywki polityka prowadzona przezPiłsudskiego, który stanął na czele państwa jako jego naczelnik. Zdawałon sobie doskonale sprawę, że aby wykorzystać unikatową koniunkturęmiędzynarodową i zbudować silną Polskę, trzeba zjednoczyć wysiłkiwszystkich obywateli. Nikogo więc nie można stawiać na cenzurowanym,zwłaszcza ze względu na jego przeszłość, nieodwracalnie już zamkniętą.Piłsudski świetnie wiedział, że i tak wystarczająco wiele dzieliPolaków, aby do aktualnych konfliktów politycznych, ekonomicznych,społecznych, narodowościowych oraz napięć związanych z przelewającą sięrewolucją w Rosji dodawać przebrzmiałe spory z okresu walkio niepodległość.

Taka strategia postępowania wyłaniała się z wielu jego ówczesnychwystąpień i zachowań. Najobszerniej wyłożył ją najbliższymwspółpracownikom 29 listopada 1918 r., kiedy razem świętowali jegoprzeprowadzkę do Belwederu. Mocno podkreślił, że przejście od niewolido własnego państwa „to największa, najdonioślejsza przemiana, jakaw życiu narodu może nastąpić. Przemiana, w konsekwencji której powinnosię zapomnieć o przeszłości, powinno się przekreślić wielkim krzyżemstare porachunki” 2.

Strategię obywatelskiego sojuszu dla przyszłości najkonsekwentniej wcielał Piłsudski w armii,stanowiącej jego oczko w głowie. Żadne inne środowisko nie było takpodzielone jak wojskowi. Najliczniej reprezentowani byli oficerowiei żołnierze byłych armii państw zaborczych: rosyjskiej, austriackieji niemieckiej. Ton nadawali jednak weterani rozlicznych formacjiochotniczych. Wyróżniali się wśród nich legioniści trzech, też nie dokońca identycznych, brygad; żołnierze tzw. Polnische Wehrmacht;ochotnicy z formacji tworzonych na terenie ogarniętej rewolucją Rosji:trzech korpusów polskich, oddziałów murmańskich, dywizji odeskieji syberyjskiej; wreszcie niedawni konspiratorzy z Polskiej OrganizacjiWojskowej, najgorzej wyszkoleni, ale mający najlepszy kontakt zespołeczeństwem. Oddzielną mozaikę stanowiła armia polska utworzona weFrancji, dowodzona przez gen. Józefa Hallera.

Tych ludzi różniło właściwie wszystko, od sztuki wojennej poczynając,a na nawykach życia codziennego kończąc. Do wielu zabawnychnieporozumień dochodziło w wyniku kłopotów językowych oficerów, którzysłużąc w dalekich garnizonach rosyjskich i austriackich zdążyliodwyknąć od ojczystego języka. Jeden z generałów pochodzących z armiirosyjskiej, nie mając czasu przyjąć pewnej wytwornej interesantki,w następujący sposób zaproponował jej, by zwróciła się z tą sprawą doadiutanta: „On wszystko, co Pani ma, rozbierze, i Pani może zupełniespokojnie położyć się na niego, bo potem on wszystko dołoży mnie” 3.Tekst najzupełniej niewinny, choć pełen rusycyzmów: rozebrać tozorientować się, zrozumieć; położyć – polegać; dołożyć – zdać sprawę.

Najbardziej jednak dzieliła bolesna pamięć o przeszłości. Pełnipatriotyzmu weterani formacji ochotniczych nie mogli darować oficeromz armii zaborczych ślepego przywiązania do obcych tronów. Kiedyniepodległość wydawała się tylko urojeniem, zwłaszcza austriackilojalizm potrafił objawić się w aktach represji wymierzonychw legionowe przywiązanie do polskości. Bardzo też poróżniły legionistówkonflikty związane ze wspomnianym kryzysem przysięgowym. Żołnierzeodmawiający złożenia przysięgi na wierność cesarzom Niemieci Austro-Węgier trafili do obozów internowania, gdzie cierpieli głódi poniżenie. W tym czasie ich koledzy, którzy poszli na współpracęz zaborcą, szybko awansowali, co zagwarantowało im wyższe stopnie takżew odrodzonym Wojsku Polskim.

Nad całym tym rachunkiem krzywd Piłsudski przeszedł do porządkudziennego. W armii witano z otwartymi rękami każdego, także osoby znaneze zwalczania aspiracji niepodległościowych. Rozgrzeszenie otrzymalioficerowie uznawani do niedawna za osobistych wrogów Komendanta.Szybką, generalską karierę zrobił Władysław Sikorski, któregopiłsudczycy przed listopadem 1918 r., gdyby mogli, utopiliby w łyżcewody, widząc w nim strażnika interesów endecji w armii. Podobnie stałosię z Włodzimierzem Zagórskim, jeszcze nie tak dawno z ramieniaaustriackiego wywiadu czuwającym nad prawomyślnością legionistów.

W tych warunkach nie było miejsca na jakiekolwiek rozliczenia,rzeczywiste czy wyimaginowane. Bez najmniejszych zahamowań traktowanoteż oficerów służących w wywiadach państw zaborczych. Opłaciło się tostokrotnie, gdyż ich fachowość i doświadczenie bardzo przydały siępolskiej armii. Stworzony np. przez tych specjalistów wywiad radiowyprzejął najcenniejsze depesze wroga w czasie wojny z bolszewikamii walnie przyczynił się do osiągnięcia zwycięstwa w 1920 r.

Nie wypominano też sobie przeszłości w coraz ostrzejszej walcepolitycznej, od pierwszych dni towarzyszącej budowaniu niepodległegopaństwa. Niejeden z piłsudczyków miał na to sporą ochotę, ale nikt nieośmielił się wystąpić przeciwko strategii Naczelnika, głoszącejporzucenie jakichkolwiek porachunków historycznych. Pokusę rozliczeńpotrafili pohamować także narodowi demokraci, wcześniej nieznającyumiaru w oskarżaniu rywali o agenturalne powiązania z zaborcami.W zarodku tłumione były pomysły, aby wypomnieć Piłsudskiemu służbę postronie państw centralnych i dorobić mu gębę germanofila, codyskredytowałoby go w oczach zwycięskiej Ententy. Dmowski świetnierozumiał, że obrzucenie konkurenta historycznym błotem przysporzyłobymu kłopotów, ale też podważyło prawo Polski do konsumowania zwycięstwana paryskiej konferencji pokojowej.

Zasada niewypominania sobie przeszłości obowiązywała przez cały okresbudowania państwa. Dzięki temu można się było skoncentrować nawywalczeniu odpowiednich granic i zapewnieniu stabilizacji wewnętrznej.Kiedy te cele zostały osiągnięte, okazało się, że w kwestiach rozliczeńz historią panował nie tyle pokój, co rozejm.

Pierwszy do ofensywy na polu historii ruszył sam Piłsudski.W nowej sytuacji politycznej jego dotychczasowa strategia przekreśleniahistorycznych sporów straciła rację bytu. W miarę stabilizowania sięsytuacji coraz większą przewagę zyskiwali jego przeciwnicy spod znakuNarodowej Demokracji. To oni, w sojuszu z ugrupowaniami centrowymi,uchwalili w marcu 1921 r. konstytucję marginalizującą pozycję głowypaństwa, którą, jak powszechnie oczekiwano, miał zostać dotychczasowyNaczelnik. Otwarcie wymierzonym mu policzkiem był zapis konstytucjizabraniający łączenia funkcji prezydenta i naczelnego wodza.

Niekorzystnie dla Piłsudskiego ewoluowały też nastroje społeczeństwa.Parlamentarne wybory z listopada 1922 r. wygrała prawica. Zdominowanyprzez endecję Chrześcijański Związek Jedności Narodowej (zwany Chjeną)zdobył 38 proc. mandatów w sejmie i aż 42 proc. w senacie. Otwierało muto drogę do władzy, jeśli tylko potrafiłby się porozumiećz posiadającym 16 proc. posłów PSL Piast. Oznaczało tozmarginalizowanie roli Piłsudskiego, który w sejmie mógł co najwyżejliczyć, i to też nie zawsze, na głosy lewicy i mniejszości narodowych.

Marszałek nie zamierzał być zakładnikiem centroprawicowej większościi zrezygnował z ubiegania się o prezydenturę, będącą na wyciągnięcieręki. Jego zaskakująca decyzja, oznajmiona zaledwie na pięć dni przedgłosowaniem w Zgromadzeniu Narodowym, doprowadziła do sporegozamieszania. Zupełnie nieoczekiwanie na prezydenta został wybranyGabriel Narutowicz, kandydat lewicowego PSL Wyzwolenie.

Przegrawszy w parlamencie, który dokonał takiego wyboru, prawicaprzeniosła walkę na ulicę. Warszawę sparaliżowały hałaśliwedemonstracje. W tej pełnej nienawiści atmosferze Narutowicz został 16grudnia 1922 r. zastrzelony przez endeckiego fanatyka. Parlamentarneukłady były jednak silniejsze niż moralne oburzenie i już w maju1923 r. utworzony został rząd endecji i Piasta, kierowany przezWincentego Witosa.

Piłsudski uznał to za wypowiedzenie wojny. Nazajutrz po sformowaniunowego gabinetu demonstracyjnie ustąpił ze stanowiska szefa SztabuGeneralnego i zaszył się w Sulejówku oświadczając, że nie chce mieć nicwspólnego z ludźmi winnymi zamordowania prezydenta. „Ta szajka, tabanda, która czepiała się mego honoru – tłumaczył podczas pożegnalnegobankietu w hotelu Bristol – tu zechciała szukać krwi. (...) Gdym sobiepomyślał na chwilę, że ja tych panów, jako żołnierz, bronić będę,zawahałem się w swoim sumieniu. A gdym się raz zawahał, zdecydowałem,że żołnierzem być nie mogę. Podałem się do dymisji z wojska” 4.

W gronie najbliższych współpracowników mówił jeszcze dosadniej:„Wszystko to, wiecie, wielki burdel, kloaka... Nie ma tam co robić,zostawiłem to świństwo, niech się własnym smrodem udusi... Udusić sięmusi i przedtem nie wrócę” 5.

W bezpardonowej wojnie z endecją bardzo ważną rolę odgrywałaargumentacja historyczna. Marszałek przedstawiał endeków jako ludzicałkowicie zdeprawowanych i pozbawionych zasad, o kręgosłupachprzetrąconych przez niewolę. Znamienne były słowa, jakie włożył w ustazamordowanego Narutowicza, w swoich o nim wspomnieniach: „To nie jestEuropa. Ci ludzie lepiej się czuli pod tymi, kto karki im deptał i biłpo pysku” 6.

Piłsudski nie powrócił do polityki po upadku rządu Witosa, ale niezamilkł. Wręcz przeciwnie, w zaciszu Sulejówka rodziły się kolejneteksty i mowy, w pierwszej kolejności nawiązujące do przeszłości.Wyłaniał się z nich obraz zdemoralizowanej i idącej na współpracęz zaborcą endecji oraz legionowej elity, która ofiarą swej krwizaświadczała o polskich aspiracjach niepodległościowych.

Wodzowi sekundowali jego podkomendni. W piłsudczykowskiej prasie byłocoraz więcej argumentacji natury historycznej. W miesięczniku „Droga”,stanowiącym ideową kuźnię obozu, przeciwstawiano ofiarną walkęo niepodległość, prowadzoną przez Piłsudskiego i jego żołnierzy,bierności społeczeństwa, zawinionej przez ugodową politykę NarodowejDemokracji: „Wbrew coraz to bardziej bezmyślnej, egoistycznej,małodusznej, a z czasem niewolniczej masie polskiej istniał jakby druginieliczny naród ludzi czynu i misji, odwagi i wolności”. A kiedyniepodległość okrzepła, wówczas „wyhodowane dziejami wiekowego rozkładui niewoli nędze życia polskiego: rozstrój organizacyjny, wyjałowieniei spaczenie umysłowe, zwyrodnienie moralne wreszcie, zaczęło kąsaćrękę, co łańcuch niewoli stargała” 7.

Do historii odwoływano się ze względów bardzo pragmatycznych, dlaudowodnienia, że państwem nie powinni kierować politycy zdemoralizowaniw czasach niewoli, lecz elita sprawdzona w walce o niepodległość. Tametoda zachęcała do sięgania po coraz bardziej zdecydowane argumenty.Podział na legionową elitę i bezwolne, otumanione niewolą społeczeństwojuż nie wystarczał. Aby pognębić rywali, poczęto im przypisywaćpowiązania agenturalne. Brutalizacja polemik wiązała się z zaostrzeniemsporu o armię. Piłsudskiemu zawsze bardzo na niej zależało i miał w jejszeregach wielu oddanych zwolenników. Kiedy wycofał się do Sulejówka,rękę na wojsku położyli jego wrogowie. Ministrem spraw wojskowychw gabinecie Chjeno-Piasta został gen. Stanisław Szeptycki, świetniePiłsudskiemu znany jeszcze z czasów legionowych. Później objął tenresort gen. Władysław Sikorski.

Ostrze pierwszego ataku skierowane zostało przeciwko Szeptyckiemu,o którym do niedawna Piłsudski był jak najlepszego zdania i którego sambronił przed napaściami endecji. Ale teraz sojusze się odwróciły. Już28 czerwca 1923 r., na posiedzeniu Ścisłej Rady Wojennej, miałMarszałek powiedzieć Szeptyckiemu: „Bo pan jest ta k..., co podstawiad... to jednemu, to drugiemu” 8.W rezultacie obrażony Szeptycki wysłał sekundantów, domagając sięsatysfakcji z bronią w ręku. Piłsudski odmówił, argumentując, że niemoże pojedynkować się z podkomendnym. Spór dotarł aż do prezydentaWojciechowskiego, który zakazał odwoływania się do broni.

Brutalnie też zaatakował Piłsudski Szeptyckiego w szerokorelacjonowanych przez prasę zeznaniach złożonych w marcu 1924 r.w procesie porucznika Błońskiego. Na pytanie mecenasa Paschalskiego:„Czy to jest pierwszy wypadek, że p. gen. Szeptycki w tej czy innejformie, tzn. że za jego rozkazem Pan Marszałek był inwigilowany?” –Piłsudski odpowiedział: „Gen. Szeptycki był generał-gubernatoremw Lublinie /w 1917 r. – DN/, a wtedy byłem na pewno inwigilowanyi oczywiście to nie mogło być bez jego wiadomości. Należało to wówczasdo służby państw okupacyjnych”.

Insynuował też Piłsudski Szeptyckiemu, że przyczynił się do jego aresztowania w 1917 r.:
„Mecenas Paschalski: – Czy P. Marszałek przypomina sobie dzień swojego aresztowania przed wywiezieniem do Magdeburga?
Marszałek Piłsudski: – To było 22-go lipca.
Mecenas Paschalski: – P. Marszałek został aresztowany w nocy. Czy w przeddzień nie widział P. Marszałek gen. Szeptyckiego?
Marszałek Piłsudski: – Pan zapewne słyszał o moim opowiadaniu.W przeddzień spotkałem gen. Szeptyckiego, jadącego w stronę Belwederu.
Mecenas Paschalski stwierdza, że w Belwederze mieszkał wówczas Beseler(pruski Generalny Gubernator Warszawy w latach 1915–1918 – DN)” 9.

Z nie mniejszą bezwzględnością używano broni historycznej w wojnie,jaką Piłsudski i jego zwolennicy toczyli z gen. Sikorskim. Dobry byłkażdy, nawet najbrudniejszy, argument. Notował w swym dzienniku MaciejRataj (polityk i działacz ludowy, marszałek sejmu w latach 1922–28) poddatą 28 listopada 1924 r.: „Żalił się Sikorski, że piłsudczycy wchodząna drogę brudnej walki. Polakiewicz miał pośrednio mu zakomunikować, żeogłosi z trybuny sejmowej, ile razy i z kim Sikorski zdradzał swojążonę, a jeśli to nie pomoże, zastrzeli się w Ministerstwie SprawWojskowych na znak protestu przeciwko bagatelizowaniu Komendanta.Sławek objeżdża kraj mobilizując legionistów i przeprowadza obelżywerezolucje przeciw Sikorskiemu” 10.

Narodowi demokraci, obłożeni ogniem zarzutów i rozliczeń, wybralinajskuteczniejszy sposób obrony, jakim jest atak. Powrócili do starej,upowszechnianej jeszcze przed 1914 r. tezy o agenturalnych powiązaniachPiłsudskiego z austriackim wywiadem. Nie pozostawiali suchej nitki napowstańczych planach Piłsudskiego. Najostrzej zaatakował je Dmowskiw bardzo głośnej pracy „Polityka polska i odbudowanie państwa”. Gdybyto powstanie się powiodło, udowadniał z żelazną jak zwykle logiką:„odegralibyśmy wtedy niemałą rolę w dziejach Europy. Niemcy, uwolnioneod wojny na froncie wschodnim, rzuciliby wszystkie swe siły na zachódi w krótkim czasie rozbiłyby odosobnioną Francję. Uwolnilibyśmy Europęod długiej wojny, a siebie od kłopotów z własnym państwem” 11.

Temperatura sporów o przeszłość rosła wraz z zaognianiem się konfliktówpolitycznych, których kulminacją był zamach majowy. Po przewrociekłótnie i oskarżenia poczęły przygasać, bo stało się jasne, że nawetnajtęższe wytoczone na tym polu działa nie odbiorą piłsudczykom władzy.

Nieoczekiwanie problem agentów odżył na zjeździe legionowym w Kaliszu, w sierpniu 1927 r.W całości, co było rzeczą do tej pory niespotykaną, poświęcił mu swojewystąpienie Piłsudski, który stwierdził, że legionistów spotykałyszykany ze strony zaborców. „W parze z tą agenturą austriacką szłaagentura inna, agentura rosyjska, to jest tego państwa, z którymAustria i myśmy walczyli. Szła akurat w tym samym kierunku, takżepłatna, także czyniąca to, co obcy zaborca od niej wymagał, pracującanad obniżeniem naszej pracy, brukająca nas słowami, określeniami,abyśmy pociągający dla swoich rodaków nie byli. (...) Myślałem, że wrazz odrodzeniem się Polski materialnym i duchowo Polska odradzać sięzacznie, że wyzbywać się zacznie tchórzostwa i wyzwalać się zacznie odpracy agentur, że przestanie pracę dla obcych uważać za najrozumniejsząi za najpewniejszą pracę dla Polaka”.

Stało się jednak, dowodził Marszałek, inaczej. „Widziałem staraniaustawiczne i stale idące bez ustanku w jednym i tym samym kierunku, abyagentury obce, płatne, były możliwie na górze państwa. Szły one krokw krok obok mnie jako Naczelnika Państwa, szukając wytworzenia kilkurządów w Polsce – obok rządów, stojących przy mnie – rządów agentur,stojących poza mną. (...) Nigdy nie byłem pewien, że gdy piszę rozkaz,nie będzie on czytany prędzej w biurach wszystkich obcych państw niżprzez moich podwładnych”.

Zakończył Piłsudski wezwaniem: „Polskę, być może, czekają i ciężkieprzeżycia. Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcieswoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząctych, co służą obcym” 12.

Takim językiem Piłsudski nigdy wcześniej nie przemawiał, nawetw najbardziej tragicznych momentach. Co więcej, nic się w tym czasiedramatycznego nie działo, co mogłoby usprawiedliwić ów ton. Z jednym,nie do końca wyjaśnionym, wyjątkiem. Piłsudski przemawiał 7 sierpnia.Dzień wcześniej zniknął w tajemniczych okolicznościach gen. WłodzimierzZagórski. W czasach legionowych był on jednym z najważniejszychaustriackich nadzorców czuwających nad prawomyślnością formacji. Jakooficer wywiadu znał wszystkie tajemnice, włącznie z tymi, którychujawnieniem Piłsudski nie był zainteresowany.

Nie sposób nie połączyć tych dat, choć wnioski nie są już tak pewne.Można kaliskie wystąpienie interpretować jako chęć uprzedzenia ataku zestrony śmiertelnie niebezpiecznego rywala. To by oznaczało, że zeskrytobójczą śmiercią Zagórskiego Piłsudski nie miał nic wspólnego. Aleniewykluczona jest też hipoteza znacznie mniej korzystna dla Marszałka.Można założyć, że zaatakował tak brutalnie, bo wiedział, że Zagórskijuż na zarzut nie odpowie, ale wokół i w związku z jego zaginięciemzerwie się burza.

Jedno jest pewne. Kaliska filipika skierowana przeciwko obcej agenturzeinfekującej polskie życie polityczne była ostatnim tak mocnym akordemw argumentacji Piłsudskiego. Potem takie tony były już wyciszane,chociaż pobrzmiewały w niejednej jeszcze publicznej debacie.


Dr Daria Nałęcz jest historykiem, do niedawna była naczelnym dyrektorem Archiwów Państwowych, członkiem Rady Honorowej Budowy Muzeum Powstania Warszawskiego. Autorka m.in.: „Zawód dziennikarza w Polsce: 1918–1939”, „Sen o władzy: inteligencja wobec niepodległości”, „Kronika odradzającej się i wolnej Polski (1915–1939)”, a z mężem Tomaszem: „Józef Piłsudski – legendy i fakty”.


Niepodległość bez archiwów

      Dostęp do akt służb czy akt wywiadu nigdy nie był łatwy. Szczególnie trudny okazał się dla powstającego po ponadstuletniej niewoli państwa polskiego. Zdecydowana większość akt zarządzania uzależnionym terytorium pozostała w rękach zaborców. Nie dość, że nie kwapili się oni z przekazaniem dokumentów o znaczeniu historycznym, związanych bezpośrednio z przekazanym Polsce obszarem, wywożonych z ziem polskich w różnych okolicznościach, począwszy od ostatniego rozbioru (1795 r.), a skończywszy na wielkiej ewakuacji Rosjan z lata 1915 r. (w wyniku ofensywy państw centralnych podczas I wojny światowej), to zważywszy na nie najlepsze stosunki sąsiedzkie po 1918 r. trudno było mieć jakąkolwiek nadzieję na dostęp do zbiorów wytworzonych przez organa zaborcze, w tym przez formacje z natury nieskore do ujawniania kulis swych działań.

      Ba! Problemów rewindykacji zbiorów do dzisiaj nie udało się rozwiązać zarówno z Rosją, jak i Niemcami. Trudno też w przypadku Rosji mówić o otwarciu jej zasobów do badań. Jedynie Austriacy oddali należne Polsce akta na mocy umów z 1932 r. Nie było w tych materiałach dokumentacji służb specjalnych, bo ta znajdowała się w archiwum wiedeńskiej centrali i nie podlegała windykacji. Historycy, także polscy, uzyskali do niej dostęp dopiero po II wojnie światowej.

Źródła cytatów: 1 „Rok 1918 we wspomnieniach mężów stanu, polityków i wojskowych”, opr. Jan Borkowski, Warszawa 1987, s. 253; 2 Tamże, s. 176; 3 Jan Jacyna, „Wiosna (1918–1926)”, Warszawa 1931, s. 50; 4 Józef Piłsudski, „Pisma zbiorowe”, Warszawa 1937, t. VI, s. 33; 5 Władysław Baranowski, „Rozmowy z Piłsudskim 1916–1931”, Warszawa 1990, s. 104; 6Józef Piłsudski, „Pisma”, t. VI, s. 56; 7 „Droga”, 1923, nr 1–2, s. 3; 8 Marian Romeyko, „Przed i po maju”, t. I, Warszawa 1976, s. 191; 9 Józef Piłsudski, „Pisma”, t. VI, s. 216; 10 Maciej Rataj, „Pamiętniki”, Warszawa 1965, s. 255; 11 Roman Dmowski, „Polityka polska i odbudowanie państwa”, Warszawa 1925, s. 147; 12 Józef Piłsudski, „Pisma”, t. IX, s. 78–92.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną