Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Lenin: święty i wyklęty

Lenin: święty i wyklęty. Nie miał żadnych oporów: dyktował depesze nakazujące masowe rozstrzeliwanie „wrogów klasowych”

Włodzimierz Lenin Włodzimierz Lenin Library of Congress
W zależności od przekonań i sympatii ideowych, jedni uważają Lenina za jednego z największych wodzów w historii ludzkości, drudzy widzą w nim zbrodniarza i fanatycznego ideologa. Dla tych pierwszych jest on przede wszystkim człowiekiem, który się podjął budowy społeczeństwa powszechnej równości, bez klas i własności prywatnej, systemu mającego być zwieńczeniem dziejów. Dla drugich jest twórcą ustroju, który okazał się historyczną pomyłką: pochłonął miliony ofiar i był pierwowzorem dla wszystkich ludobójczych systemów totalitarnych, jakie zrodził XX w. Jednego Leninowi nie można odmówić: bolszewizm utożsamiany z komunizmem oraz sama rewolucja bolszewicka są jego dziełem autorskim.

Lenin i rewolucja - to była jedność. I taki wizerunek przez kilkadziesiąt lat budowała komunistyczna propaganda, tworząc wręcz religijny kult Włodzimierza Iljicza. Z drugiej strony jest też radykalna, ale w pełni uzasadniona teza, sformułowana przez Richarda Pipesa, dla którego stworzony przez Lenina reżim był w istocie zinstytucjonalizowanym wyrazem jego osobowości.

Włodzimierz Uljanow - bo takie było jego prawdziwe nazwisko - urodził się w kwietniu 1870 r., w rodzinie zamożnego symbirskiego urzędnika, inspektora oświaty, który doszedł do rangi radcy stanu. Gwarantowało to całej rodzinie wysoki status społeczny, odpowiadający mniej więcej randze generała. Wiele lat później rosyjscy antysemici będą wyciągali mu żydowskie korzenie (matka, z domu Blank, była córką lekarza).

Historycy piszący o Leninie chętnie odwołują się do doświadczeń jego dzieciństwa i traumy, jaką było aresztowanie w 1887 r. i stracenie jego brata Aleksandra za udział w zamachu na cara Aleksandra II. I jest w tym dużo racji. Wcześniej raczej obojętny politycznie, dopiero na studiach prawniczych, jakie podjął w tym samym roku na uniwersytecie w Kazaniu, rozpoczął aktywną działalność i - otoczony nimbem „brata głośnego terrorysty" - został członkiem jednego z tajnych kółek Narodnej Woli. Już w grudniu Włodzimierz Uljanow został aresztowany po jednej z demonstracji studenckich, a zaraz potem relegowany z uczelni. I to był początek jego kariery zawodowego rewolucjonisty - typowego przedstawiciela specyficznej grupy społecznej, jaka ukształtowała się w XIX-wiecznej Rosji za panowania najbardziej liberalnego cara Aleksandra II; tej części rosyjskiej inteligencji, dla której rewolucja była zarówno wielką ideą, jaki i sposobem na życie, a także źródłem utrzymania.

Lenin, któremu w 1890 r. pozwolono zdać egzaminy eksternistyczne na wydziale prawa Uniwersytetu Petersburskiego, tylko dwa lata pracował jako pomocnik adwokata w Samarze. Bardziej interesowało go studiowanie ekonomii i literatury socjaldemokratycznej oraz myśli marksistowskiej, która w rosyjskich kręgach inteligenckich cieszyła się olbrzymią popularnością. Oryginalność Lenina polegała na tym, że dokonał syntezy koncepcji typowych dla rewolucjonistów spod znaku Narodnej Woli z marksizmem. Rosja, twierdził, jest w pełni dojrzała do rewolucji i nie musi czekać, aż zbudowany zostanie w niej kapitalizm. A skoro tak, to młodą rosyjską „burżuazję" należy traktować jako wroga klasowego, a nie sojusznika. I, jak na wojnie, musi być ona zniszczona. To był fundament leninowskiej myśli, na którym budował całą późniejszą koncepcję polityczną.

W 1895 r., po dwuletnim pobycie w Petersburgu, Włodzimierz Iljicz po raz pierwszy wyjechał do Szwajcarii, gdzie poznał Gieorgija Plechanowa - w tamtym czasie głównego promotora myśli marksistowskiej w Rosji - i związał się ze środowiskiem socjaldemokratycznym. Po powrocie założył swoją pierwszą organizację polityczną, Związek Walki o Wyzwolenie Klasy Robotniczej, ale już kilka miesięcy później został aresztowany, a po dwuletnim pobycie w więzieniu zesłany na kolejne trzy lata na Syberię.
Po powrocie z zesłania, w 1900 r., ponownie wyjechał do Szwajcarii i to wtedy, w liście do Plechanowa (w styczniu 1901 r.), po raz pierwszy użył pseudonimu Lenin, pod którym przeszedł do historii. Większość swojej działalności politycznej w tym okresie poświęcił walce z innymi nurtami socjalistycznymi, m.in. z łamów gazety „Iskra", którą założył wraz z Aleksandrem Potriesowem i Lwem Martowem (późniejszym liderem mienszewików).

Przełomowym był 1903 r., kiedy na II Zjeździe Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji doprowadził do rozłamu i utworzenia własnej frakcji, tzw. bolszewików. Zapowiedzią podziału była opublikowana w 1902 r. broszura „Co robić", w której wyłożył swoje polityczne credo: obalenie systemu carskiego w Rosji ma być jedynie wstępem do rewolucji socjalistycznej i ustanowienia dyktatury proletariatu, a całym tym ruchem powinna pokierować scentralizowana partia socjalistycznych rewolucjonistów, będących polityczną i ideową awangardą.

Po raz pierwszy Lenin próbował w praktyce zrealizować swoje koncepcje podczas rosyjskiej rewolucji 1905 r. To wówczas, pod wpływem koncepcji permanentnej rewolucji, sformułowanej przez Aleksandra Parvusa, doszedł do wniosku, że rewolucja socjalistyczna może dokonać się tylko drogą powstania zbrojnego. W 1905 r. to się nie udało. W listopadzie, krótko po powrocie do Rosji, Lenin wzywał robotników Moskwy do zbrojnego wystąpienia, a kiedy w grudniu w robotniczej dzielnicy na Krasnej Presni padły pierwsze strzały, Lenin wraz z Nadieżdą Krupską, już wówczas jego żoną, na wszelki wypadek schronił się w Finlandii. Wrócił dopiero po stłumieniu powstania... Stchórzył, co później zresztą zdarzało mu się kilkakrotnie. Za każdym razem, gdy sytuacja stawała się niebezpieczna i bezpośrednio mu zagrażała (jak choćby po puczu lipcowym w 1917 r.), salwował się ucieczką, co nie bardzo licowało z budowanym później wizerunkiem nieustraszonego wodza bolszewików.

W 1907 r., kiedy nastroje rewolucyjne wyraźnie opadły, Włodzimierz Iljicz ponownie znalazł się na emigracji, zajmując się aż do 1917 r. tym, co lubił najbardziej: studiami nad myślą socjalistyczną, a przede wszystkim walką z tymi jej nurtami, które uważał za rewizjonistyczne oraz - z bezpiecznej odległości - organizowaniem i kierowaniem partią bolszewików w samej Rosji.

Krótko przed wybuchem I wojny światowej Lenin ukrywał się w Krakowie i w Poroninie, skąd pisał korespondencje dla wydawanej w Petersburgu bolszewickiej gazety „Prawda". Aresztowany w sierpniu 1914 r. (razem z Grigorijem Zinowjewem) trafił do więzienia w Nowym Targu, ale szybko, po interwencji z Wiednia, został zwolniony. Austriacy podobnie jak Niemcy uważali, że warto popierać Lenina, bo to najlepszy sposób na osłabienie carskiej Rosji, z którą walczyli. Berlin - na co są dowody - wspierał bolszewików nawet finansowo, wydając na ten cel, według niektórych źródeł, wielką jak na ówczesne czasy kwotę blisko 10 mln dol. Nie mówiąc już, że w 1917 r. ułatwił mu powrót do kraju, słusznie zakładając, że jego pojawienie się w Petersburgu jeszcze bardziej zdestabilizuje sytuację w Rosji.

Lenin nie brał bezpośredniego udziału w wydarzeniach, które w październiku 1917 r. doprowadziły do obalenia Rządu Tymczasowego. Szybko jednak odzyskał kontrolę nad sytuacją. Wówczas też, gdy stanął wobec konieczności obrony, a następnie utrwalenia tylko co zdobytej władzy - najpełniej ujawniły się wszystkie te cechy charakteru Lenina, dzięki którym wcześniej zapewnił sobie pozycję lidera partii bolszewików: całkowite oddanie idei, utożsamianej w istocie z własną osobą; postrzeganie świata wyłącznie w kategoriach przyjaciel-wróg, a jednocześnie zimny pragmatyzm, wręcz wyrachowanie i całkowity brak skrupułów w myśl zasady, że cel uświęca środki. Dał tego dowód podpisując najbardziej haniebny w dziejach Rosji pokój brzeski, a także nawołując od pierwszych dni po puczu październikowym do krwawej rozprawy ze wszystkimi przeciwnikami. Po zamachu, dokonanym na niego 30 sierpnia 1918 r., machina czerwonego terroru pracowała już na najwyższych obrotach, pochłaniając tysiące ofiar.

Lenin nie miał tu żadnych oporów. Osobiście dyktował depesze nakazujące masowe rozstrzeliwanie „wrogów klasowych", i to na jego rozkaz Michaił Tuchaczewski użył gazów bojowych przeciwko zbuntowanym chłopom w guberni tambowskiej. Lenin nie miał z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Jego okrucieństwo - jak twierdzą ci, którzy blisko znali Lenina (m.in. Maksym Gorki) - nie miało niczego wspólnego z sadyzmem; było zimne i wyrachowane, jeśli tylko służyło realizacji idei. Lenin - pisze Richard Pipes - był pierwszym przywódcą, dla którego polityka, zagraniczna i wewnętrzna, była po prostu wojną, w której musiał wygrać - tj. doprowadzić do fizycznego unicestwienia przeciwnika. I jeśli podczas samego przewrotu październikowego liczbę ofiar można było liczyć w dziesiątkach i setkach, to później urosły do setek tysięcy, jeśli nie milionów, skoro - jak się ocenia - tylko w latach 1917-1922 Rosja straciła ponad 23 mln ludności.

Po pierwszym wylewie krwi do mózgu, w maju 1922 r., przyszły następne. Sparaliżowany i odsunięty od władzy Lenin praktycznie był kompletnie izolowany przez Stalina, którego sam wyznaczył na sekretarza generalnego partii. Mógł już tylko bezsilnie przyglądać się walce o sukcesję, jaka rozgorzała, gdy tylko zachorował. W podyktowanym tuż przed śmiercią dokumencie, tzw. Testamencie Lenina, ostrzegał przed Stalinem, ale nikt już go nie słuchał. Z pisanych wówczas listów i notatek, które dyktował swojej sekretarce, wynika, że zaczął zdawać sobie sprawę z błędów, jakie popełnił.

Zmarł 21 stycznia 1924 r. Przed śmiercią życzył sobie, aby go pochowano w Piotrogrodzie u boku matki. Tego życzyła sobie również Nadieżda Krupska. Ale martwy Lenin, którego ciało w pośpiechu zabalsamowano, był potrzebny Stalinowi jako przedmiot nowego kultu, wprost odwołującego się do prawosławnych wierzeń, że ciała świętych nie podlegają rozkładowi. Do dziś jest zakładnikiem tej religii i jej komunistycznych wyznawców, sprzeciwiających się wypełnieniu ostatniej woli Lenina-Uljanowa.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną