Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Zwierciadło wolności

Mury miejskie Krakowa, największego polskiego miasta lokowanego na prawie magdeburskim Mury miejskie Krakowa, największego polskiego miasta lokowanego na prawie magdeburskim Tulio Bertorini / Flickr CC by SA
Mało kto zdaje sobie sprawę, że w powiedzeniu „miejskie powietrze czyni wolnym”, tak naprawdę chodzi o miejskie prawo. To ono w świecie feudalnych porządków gwarantowało mieszczanom niezależność, status i przywileje.

Kraków stał się miastem z prawdziwego zdarzenia dopiero w 1257 r., 750 lat temu, po przyjęciu praw miejskich z Magdeburga. Zaczęli wówczas napływać tu niemieccy osadnicy, architekci z zachodu Europy zaplanowali wielki rynek, ratusz, wyznaczyli przebieg murów, pojawił się sąd, burmistrz i pieczęć miejska. Nowi koloniści, a z czasem i starzy mieszkańcy grodu awansowali do rangi mieszczan. Nadano im przywileje, o jakich dotychczas nawet im się nie śniło. Ten nowy status zawdzięczali prawu miejskiemu, które stopniowo zmieniło oblicze Europy.

Wczesnośredniowieczna Europa miała charakter wiejski. Oczywiście istniały duże skupiska ludzkie pełniące funkcję osad targowych, centrów administracyjnych i religijnych, ale poza wielkością niewiele odróżniało je od wsi. Wprowadzenie praw miejskich (tzw. lokacja) nie zawsze oznaczało założenie miasta na surowym korzeniu, czyli w zupełnie nowym miejscu. Często polegało na budowie nowego ośrodka w pewnym oddaleniu od starego (np. w Kołobrzegu i Gdańsku) lub na przebudowie starego (np. w Krakowie). Nadanie nowym i starym ośrodkom praw doprowadziło do powstania w Europie tysięcy miast o podobnym wyglądzie i ustroju samorządowym. Zaczęło się to na Zachodzie w XI w., by dotrzeć na ziemie polskie w pierwszej połowie XIII w.

Największą popularnością cieszyło się u nas prawo magdeburskie, którego historię, zasięg i oddziaływanie prezentuje w warszawskim Arsenale (do 9 grudnia) wystawa „Zwierciadło saskie i prawo magdeburskie fundamentem Europy”. – Ustrój prawny Magdeburga miał na wschodzie Europy ogromną siłę przyciągania – powiedział otwierając wystawę niemiecki historyk prawa prof. Heiner Lück z Uniwersytetu w Halle. – Poza radą Lubeki żadne inne kolegium orzekające nie miało oddziaływania sięgającego tak daleko zarówno pod względem geograficznym, jak i czasowym. Relikty prawa magdeburskiego do dziś stanowią wspólny element ustroju wielu miast europejskich.

Ponieważ w XII w. prawo podążało za człowiekiem, przybysze (Flamandowie, Fryzowie, Turyngowie), osiedlając się na terenie Saksonii-Anhalt, przynieśli ze sobą własne prawa zwyczajowe. Doprowadziło to do chaosu prawnego wśród mieszkańców prowincji. Hrabia Hoyer von Falkenstein zadanie ujednolicenia i spisania prawa powierzył ławnikowi sądowemu, niejakiemu Eike von Repgow, uważanemu do dziś za twórcę pierwszego zbioru praw ludności saskiej. „Zwierciadło saskie”, bo tak nazywa się ten kodeks, powstało między 1220 a 1235 r., by od razu zyskać ogromną popularność i autorytet. Przepisywano je w dziesiątkach egzemplarzy, z których do dziś zachowało się ok. 460.

Prawo magdeburskie zakładało istnienie dwóch ciał kolegialnych: ławy i rady miejskiej. Rajcy i ławnicy należeli do znamienitych rodów mieszczańskich, musieli też być ludźmi elokwentnymi o nieposzlakowanej opinii. – Przez pewien czas nie wiedziano, jak podzielić obowiązki – tłumaczy prof. Lück. – W rezultacie ok. 1300 r. ustalono, że ławnicy zajmą się wydawaniem wyroków w sądach, a rada będzie miała wpływ na sądownictwo, ale przede wszystkim będzie stanowić prawo i zarządzać miastem. Rozdzielenie tych dwóch ciał stanowiło charakterystyczną cechę magdeburskiego ustroju miejskiego, odnajdywaną w wielu wzorujących się na nim miastach. Forma rządów, która powstała dzięki prawu magdeburskiemu, zapewniała mieszkańcom miast nie tylko własne sądownictwo, ale i liczne przywileje, umożliwiające rozwój gospodarczy.

Prawo niemieckie decydowało o tym, że pojawiały się mury, regularna sieć ulic, rynek, ratusz i kościół. I to niezależnie też od tego, czy miasto zakładano na surowym korzeniu, czy też lokacja dotyczyła ośrodka już istniejącego. Główną różnicą w planie urbanistycznym miast lokowanych na prawie, które przywędrowało na Pomorze z Lubeki (Szczecin, Gdańsk, Elbląg, Frombork), był brak rynku, który zastępowała szeroka ulica. Jednak miast założonych na prawie lubeckim było niewiele, w dodatku z czasem wiele z nich lokowano po raz wtóry na prawie magdeburskim (Gdańsk i Tczew). Nie ma wątpliwości, że to właśnie model prawa z Magdeburga zyskał w Europie Środkowo-Wschodniej największą popularność i miano prawa niemieckiego.

Pierwszym miastem, któremu w 1211 r. nadano prawa magdeburskie, była Złotoryja. Ponieważ Piastowie na Śląsku i Krzyżacy na Pomorzu chcieli ściągnąć jak najwięcej kolonistów, oferowali im jeszcze lepsze warunki. – Osadników zachęcano do przesiedlenia, zwalniając od podatków, ceł, ograniczając im obowiązek wojskowy, dając szerokie uprawnienia w zakresie łowiectwa i rybołówstwa, wabiono też niższymi czynszami lub łagodniejszymi karami za przewinienia – mówi historyk prawa, specjalistka od prawa niemieckiego prof. Danuta Janicka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, laureatka nagrody im. Eike von Repgowa, przyznawanej przez władze miasta Magdeburga i tamtejszy uniwersytet. – Prawo magdeburskie w swej pierwotnej postaci nie zapewniało tak szerokich przywilejów i ułatwień, dokonywano zatem jego modyfikacji. I tak na Śląsku powstało prawo średzkie (od Środy Śląskiej, która w 1235 r. otrzymała specjalne pouczenie prawne z saksońskiego Halle, będące podstawą jej ustroju), a na Pomorzu – prawo chełmińskie (od Chełmna, lokowanego w 1233 r.).

Równolegle z prawem niemieckim na Śląsku pojawiło się prawo flamandzkie. Na jego podstawie w 1217 r. założono Racibórz, a w 1223 r. Nysę. Jednak dające mieszkańcom wyjątkowo dużą autonomię prawo flamandzkie nie przypadło do gustu Piastom, którym zależało na wzmocnieniu swojej władzy, a nie na jej utracie. To zadecydowało, że na Śląsku tak wielką popularnością zaczęło cieszyć się prawo średzkie, w którym najważniejszym przedstawicielem samorządu – kierującym administracją, sądownictwem i gospodarką – był podporządkowany panu wójt.

Zdecydowanie większą samorządność miały miasta lokowane na prawie chełmińskim – mówi prof. Janicka. – Jednak zarówno w prawie średzkim jak i chełmińskim znalazły się pochodzące z Flandrii zasady zapewniające kobietom możliwość dziedziczenia majątków. Dzięki nim mieszkanki miast na ziemiach polskich miały lepszą pozycję społeczną niż mieszczanki niemieckie. Gdy w 1476 r. Kazimierz Jagiellończyk wprowadził w Prusach Królewskich – jako powszechnie obowiązujące – prawo chełmińskie, objętej nim szlachcie pruskiej zaczęło przeszkadzać równouprawnienie córek i synów w dziedzinie spadkobrania oraz małżeńska wspólnota majątkowa. Dlatego w 1598 r. szlachta doprowadziła do uchwalenia własnego prawa ziemskiego w postaci słynnej korektury pruskiej.

Wraz z rozpowszechnianiem się prawa magdeburskiego pojawiały się kolejne jego odmiany, jak prawo wrocławskie, poznańskie, krakowskie i inne. By z każdym problemem prawnym nie trzeba było odwoływać się do Magdeburga, na terenie ziem polskich powołano sądy wyższe. I tak sąd krajowy dla Małopolski powstał w Krakowie, dla Wielkopolski w Poznaniu, dla Pomorza i Mazowsza w Chełmnie (a potem, od XVI w. w Toruniu), a w Środzie dla Śląska.

Gdy prawo magdeburskie zakorzeniło się w Polsce na dobre, ruszyły stąd fale osadników na wschód, do nowych miast lokowanych na prawie magdeburskim, takich jak Lwów, Wilno, Ryga i Mińsk. – Kodeksy wydawane przez polskich drukarzy i znawców prawa – Jana Łaskiego (1506 r.), Mikołaja Jaskiera (1535 r.) czy polskie tłumaczenie Pawła Szczerbicza (1581 r.) – stały się podstawowymi zbiorami praw, jakie trafiły na wschód – mówi prof. Lück. W ten sposób miasta założone na ziemiach polskich na prawie niemieckim stawały się miastami-matkami dla swych wschodnich córek. Wydawałoby się, że wraz z nadaniem przywileju dla Kijowa ok. 1497 r. prawo niemieckie osiągnęło swoją wschodnią granicę, ale najnowsze badania rosyjskich historyków wykazały, że mogło ono mieć znaczny wpływ na rozwój miast nawet w dalszych prowincjach rosyjskich.

Prawa miejskie funkcjonowały w Polsce aż do rozbiorów. W Europie upadły w epoce absolutyzmu. W Prusach prawo chełmińskie zostało zastąpione przez lokalną kodyfikację prawo prowincjonalne. – W pewnym zakresie prawo chełmińskie funkcjonowało nadal. Ostatnie przepisy, dotyczące spraw morskich, zostały zlikwidowane dopiero w drugiej połowie XIX w. – mówi prof. Janicka. Najdłużej prawo magdeburskie utrzymało się na Ukrainie, gdzie przestało być ważne dopiero w 1840 r. po wprowadzeniu ogólnorosyjskiego zbioru ustaw. W swojej ojczyźnie, w Niemczech, „Zwierciadło saskie” w niektórych miejscach przetrwało w szczątkowej formie aż do 1900 r., kiedy to zostało zastąpione przez ogólnoniemiecki kodeks.

Co ciekawe, niektóre z regulacji prawnych znanych ze „Zwierciadła” do dziś są aktualne, np. zalecenia: „wóz, który jako pierwszy wjeżdża na most, powinien przejechać jako pierwszy”, „nikomu nie wolno wyprowadzać rynny na podwórze sąsiada” czy „kto pierwszy przybywa do młyna, ten ma pierwszeństwo mielenia”. Zarządzenia te dziś mogą się wydawać oczywiste, w średniowieczu były jednak bardzo nowoczesne, gdyż wcześniej pierwszeństwo przysługiwało zawsze lepiej urodzonym i bogatszym członkom społeczeństwa.

Znamienne jest, że we wszystkich miastach europejskich, które rozwijały się pod wpływem prawa niemieckiego, przetrwał do naszych czasów układ przestrzenny i nomenklatura. Ratusz (Rathaus), rada (Rat), burmistrz (Bürgermeister) to nazwy funkcjonujące do dziś, podobnie jak nadal istnieją rynki, ratusze, sądy i resztki murów. Te relikty średniowiecznych instytucji miejskich pokazują, jak silne piętno odcisnęły wzory niemieckie na kształcie polskich miast. I choć prawa miejskie miały różne lokalne warianty, to wszystkie zapewniały w mniejszym lub większym stopniu to samo: autonomię mieszkańców miasta i przywileje, o których uzależnieni od panów feudalnych mieszkańcy wsi mogli tylko pomarzyć. Nic dziwnego, że niektórzy decydowali się na ucieczkę do miasta – po roku mogli liczyć na uzyskanie wolności osobistej. Pod tym względem niewiele się zmieniło. Dziś także przybywa się do miasta w poszukiwaniu lepszego życia.

Polityka 49.2007 (2632) z dnia 08.12.2007; Historia; s. 88
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną