Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Znicz na wietrze

Władysław Kozakiewicz na Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie.Fot. Wikipedia Władysław Kozakiewicz na Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie.Fot. Wikipedia
W związku z sytuacją w Tybecie ważą się losy olimpiady w Chinach. Polityka już nieraz mieszała się z igrzyskami.

Chińska Republika Ludowa ignorowała igrzyska i nie należała do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, natomiast Tajwan uczestniczył w olimpiadach i zarejestrowany był jako Narodowa Republika Chin. Pod nieobecność Chin, które w 1952 r. zerwały stosunki z MKOl, nazwa, flaga i hymn reprezentacji Tajwanu nie budziły zastrzeżeń. Aż do XXI Igrzysk Olimpijskich w Montrealu.

Kanada utrzymywała z Chinami Ludowymi stosunki dyplomatyczne i handlowe. Chiny były głównym odbiorcą kanadyjskiego zboża. Jeszcze na 10 dni przed rozpoczęciem igrzysk nic nie wskazywało na kłopoty. Niespodziewanie rząd kanadyjski zakomunikował MKOl, że nie zgadza się, aby Tajwan wystąpił naruszając swą nazwą, flagą i hymnem suwerenne prawa Chińskiej Republiki Ludowej, która jest jedynym prawomocnym reprezentantem narodu chińskiego. Nieoficjalnie wiadome było, że Chiny zażądały zajęcia takiego stanowiska, uzależniając od tego dalszy import zboża. Chiny planowały też powrót do ruchu olimpijskiego pod warunkiem, że MKOl pozbędzie się Tajwanu.

MKOl uznał ingerencję Kanady za naruszenie praw olimpijskich. Igrzyska są bowiem dostępne dla wszystkich. Zmiana miejsca igrzysk nie wchodziła w rachubę, ponieważ większość ekip przybyła już do Montrealu. Kto by się zresztą podjął przeprowadzenia igrzysk za pięć dwunasta? Ówczesny prezes MKOl lord Michael Killanin przez cały tydzień prowadził negocjacje z kanadyjskim rządem, ale niewiele zyskał.

W efekcie kompromisu uznano, że czterech zawodników Tajwanu, którzy przyjechali na igrzyska, może pójść pod swoją flagą i niech im grają taki hymn, jaki chcą, jeśli któryś z nich zdobędzie złoty medal. W żadnym wypadku natomiast nie mogą używać nazwy Narodowa Republika Chin, która obraża Chiny Ludowe. Sprawa Tajwanu odwróciła uwagę od znacznie poważniejszego konfliktu, który nagle eksplodował i niespodziewanie doprowadził do pierwszego poważnego bojkotu igrzysk oraz zagroził rozbiciem ruchu olimpijskiego.

1976 Wyścig z apartheidem

Asem reprezentacji Tanzanii był świetny biegacz Filiberto Bayi, który miał ogromne szanse na złote medale w biegach na 800 i 1500 m. Kierownictwo ekipy Tanzanii wystąpiło jednak z protestem do MKOl w sprawie udziału w igrzyskach ekipy Nowej Zelandii. Punktem spornym stały się występy świetnego biegacza tego kraju Johna Walkera w Republice Południowej Afryki, usuniętej za segregację rasową nie tylko z ruchu olimpijskiego, ale i – w oparciu o decyzję ONZ – w ogóle z międzynarodowego życia.

Kierownictwo ekipy Tanzanii oświadczyło, że Bayi nie wyjdzie na start w jednym biegu z Walkerem, który był zresztą jego głównym rywalem do zwycięstwa. Oprócz Walkera w RPA występowała również reprezentacja rugby Nowej Zelandii, ewidentnie łamiąc ustalenia ONZ. Protest Tanzanii początkowo poparł tylko Mauritius, ale w przeddzień otwarcia igrzysk trzy afrykańskie państwa – Nigeria, Uganda, Zambia – zagroziły wycofaniem swoich ekip, jeśli Nowa Zelandia weźmie udział w olimpiadzie! I wtedy zaczęło się – kraje czarnej Afryki zaczęły masowo przyłączać się do protestu. Do ostatniej chwili, czyli rozpoczęcia defilady i zapalenia znicza, nie było wiadomo, ile państw weźmie udział w bojkocie.

Pamiętam jak w Montrealu, w sektorze prasowym, z najwyższym napięciem liczyliśmy kolejne ekipy, które wycofywały się z igrzysk. Algieria zawróciła dosłownie sprzed wejścia do tunelu prowadzącego na stadion. Specjalny kurier na motocyklu doręczył szefowi ekipy depeszę od prezydenta Bumediena z poleceniem zbojkotowania igrzysk. Potem zabrakło reprezentacji Etiopii oraz Kenii, słynących z rekordzistów świata w biegach na długich dystansach!

W sumie igrzyska zbojkotowały 24 państwa afrykańskie oraz Irak i Gujana, które przyłączyły się do protestu. Przy liczeniu nieobecnych prawie nie zauważono absencji Tajwanu. W sumie ze 119 zgłoszonych reprezentacji igrzyska zbojkotowało 27 ekip, a więc prawie jedna czwarta uczestników. A gwizdy i buczenie na trybunach, którymi powitano wejście ekipy Nowej Zelandii, nie były w stanie zrekompensować nieobecności Afryki. Kilkudziesięciu wybitnych sportowców afrykańskich pozostało jeszcze przez kilka dni w Montrealu. Przeżywali ogromny dramat. Liczyli na zmianę decyzji względnie na indywidualne dopuszczenie do startu. Nic z tego jednak nie wyszło.

Była to ogromna, pierwsza tego rodzaju klęska ruchu olimpijskiego. Sygnał wzmożonej ingerencji polityki w sport, wobec której ruch olimpijski okazał się bezradny. Kiedy jednak w dniu zakończenia okaleczonych igrzysk w Montrealu wygaszano znicz i na ekranach ukazał się napis „Moskwa – 80”, nikt nie był w stanie przewidzieć, że za cztery lata ruch olimpijski znajdzie się wobec jeszcze większego kryzysu.

1980 Pomoc i przemoc

27 grudnia 1979 r. na siedem miesięcy przed rozpoczęciem XXII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Moskwie stutysięczna Armia Radziecka przekroczyła granice Afganistanu i zajęła Kabul. Inwazja nazywana przez Kreml „bratnią pomocą” była w rzeczywistości krwawą wojną, która zapoczątkowała rozkład Związku Radzieckiego. Wtedy jednak było to jeszcze mocarstwo, które nie reagowało na powszechne potępienie agresji. W lutym 1980 r. prezydent USA Jimmy Carter wystąpił z wnioskiem o przełożenie terminu, zmianę miejsca względnie odwołanie igrzysk, ponieważ gospodarze naruszyli zasady olimpijskiej neutralności i światowego pokoju. Istotnie, Karta Olimpijska wyraźnie stwierdza, że zgodnie z regułą zawieszającą w starożytnej Grecji wojny na czas igrzysk w Olimpii, kraj organizujący olimpiadę nie może pozostawać z nikim w stanie wojny.

Wpływy Związku Radzieckiego, również w ruchu olimpijskim, były jednak na tyle silne, że MKOl ugiął się i postanowił, że igrzyska letnie muszą się odbyć w Moskwie. Takie stanowisko zajął przewodniczący MKOl lord Killanin i wręcz niezwykłe, że podczas 82 sesji Komitetu, która odbywała się podczas igrzysk zimowych w Lake Placid, a więc w USA, nikt z 73 członków nie zaprotestował! Również wszystkie sportowe federacje dyscyplin wchodzących w skład programu igrzysk jednoznacznie opowiedziały się za przeprowadzeniem igrzysk w Moskwie.

W marcu prezydent Carter przed podjęciem decyzji o bojkocie igrzysk zaprosił do Białego Domu stu najwybitniejszych amerykańskich sportowców, potencjalnych kandydatów do zdobycia medali w Moskwie. Przedstawił powody przemawiające za bojkotem i zwrócił się do nich z prośbą, aby poparli stanowisko USA. Ponad połowa obecnych poparła apel prezydenta i wtedy Carter oficjalnie ogłosił, że reprezentacja Stanów Zjednoczonych nie weźmie udziału w moskiewskich igrzyskach. Stanowisko USA poparło 56 krajów z całego świata, m.in. takich sportowych potęg jak RFN, Japonia, Kenia. Za niewysyłaniem reprezentacji do Moskwy opowiedziała się również premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher, ale narodowy komitet olimpijski uznał, że jeśli rząd londyński nadal utrzymuje stosunki dyplomatyczne i handlowe z Kremlem, to nie można wymagać zerwania tych stosunków w dziedzinie sportu. Anglicy postanowili więc wysłać swoją ekipę, tyle że nie pod sztandarem Wielkiej Brytanii, lecz pod białą olimpijska flagą i bez grania hymnu w przypadku zdobycia medalu. Brytyjską formułę zastosowała Australia, Francja, Włochy i jeszcze kilka europejskich państw. Dla ZSRR był to ogromny sukces propagandowy. Igrzyska, w okrojonym wprawdzie składzie, doszły do skutku. Wzięło w nich udział tylko 81 państw, w tym oczywiście wszystkie socjalistyczne (z wyjątkiem nadal nieobecnych Chin). Moskiewska olimpiada odbywała się w dość sztucznej, napiętej atmosferze. Organizatorzy zamierzyli ją jako propagandowy dowód normalności. Pozbawiona też była emocji pasjonujących rywalizacji: między ekipami USA i ZSRR oraz NRD i RFN. Były to więc trochę igrzyska w kagańcu.

Pierwszy doświadczył tego lord Killanin, który po przybyciu do Moskwy w pierwszym wywiadzie oświadczył, że „Moskwa została nagrodzona przyznaniem igrzysk olimpijskich w uznaniu za wkład wniesiony do międzynarodowego sportu, a nie z powodów politycznych”. Radziecka agencja TASS z miejsca ocenzurowała wypowiedź, opuszczając ostatni człon zdania! Przewodniczący MKOl ostro zaprotestował, ale sprostowania nie opublikowano. Wynagrodzono go natomiast zaproszeniem do odwiedzenia carskiego skarbca na Kremlu. Lord Killanin w Moskwie ustąpił z kierowania ruchem olimpijskim, a na jego miejsce na przewodniczącego MKOl wybrano markiza Juana Antonio Samarancha. Dobrze znanego w Moskwie, gdyż uprzednio był ambasadorem Hiszpanii w Związku Radzieckim. Starano się utajnić fakt, że siedem ekip na znak protestu nie wzięło udziału w defiladzie, a trzy ekipy delegowały tylko po jednym zawodniku. A także to, że ambasadorzy kilkunastu państw bojkotujących olimpiadę na czas igrzysk opuścili Moskwę.

Dziwność tych igrzysk polegała również na tym, że choć trybuny na wszystkich zawodach były pełne, to Moskwa do ostatniego dnia była wyludniona! Dzieci i młodzież studencką wysłano na obozy pionierów i Komsomołu, a w dodatku ponad milion osób wysłano na wczasy lub wielodniowe delegacje właśnie w okresie igrzysk. Miasto zamknięto też dla przyjeżdżającego do Moskwy niemal codziennie, przeważnie na zakupy, miliona obywateli z całego Związku Radzieckiego. Byłem na tych igrzyskach, ale ani ja, ani nikt ze sprawozdawców olimpijskich nie zdawał sobie początkowo sprawy z gigantycznej operacji wyekspediowania wszelkiego rodzaju „wątpliwego elementu”, w której brano pod uwagę również, niewskazaną w tym czasie, znajomość języków obcych.

Niezależnie od ogromnej liczby pilnujących porządku milicjantów trybuny na wszystkich stadionach i w halach otoczono jakby kordonem sanitarnym. W każdym sektorze w pierwszym, środkowym i ostatnim rzędzie, a także na skrajach, od dołu do góry, siedzieli wysportowani, młodzi ludzie w granatowych dresach z nazwami Dynamo lub CSKA, czyli milicyjnych i wojskowych klubów sportowych.

Nieobecność sportowców USA położyła się cieniem na dominacji radzieckich sportowców. Przekreślała bowiem lansowaną przez propagandę możliwość udowodnienia wyższości ustroju na podstawie sportowego zwycięstwa. Stronniczość sędziów oraz szowinizm publiczności stały się trudne do zniesienia nie tylko w turnieju pięściarskim oraz w grach zespołowych, ale również w gimnastyce czy zawodach lekkoatletycznych. W tych warunkach nie zdziwił więc słynny gest Władysława Kozakiewicza.

  

 

  

1984 Rewanż Moskwy

Bojkot kolejnych XXIII Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles był niczym innym, jak politycznym rewanżem za moskiewską olimpiadę, po prostu zemstą Kremla. Działania mające na celu storpedowanie olimpiady podjęto jednak dopiero wczesną wiosną 1984 r. Na pięć miesięcy przed rozpoczęciem igrzysk. To był okres szczytu zimnej wojny, więc też wystarczył mało logiczny, za to ściśle polityczny powód w postaci niebezpieczeństw, jakie będą czyhać na radzieckich i w ogóle socjalistycznych sportowców w Los Angeles.

W oficjalnym zarzucie Moskwa powoływała się na brak pisemnych gwarancji ze strony organizatorów na zapewnienie bezpieczeństwa ekipom ZSRR oraz innych krajów socjalistycznych! Rzecz w tym, że takich gwarancji udzielają władze państwa, którego miasto ubiega się o organizację igrzysk już na samym wstępie starań o przyznanie imprezy. Przewodniczący Komitetu Olimpijskiego ZSRR Marat Gramow otwarcie stwierdził, że „polityka administracji prezydenta Reagana nie daje żadnych gwarancji godnego i bezpiecznego przyjęcia radzieckich sportowców”. Wydobyto też sprawę gęstego smogu, który zalega w Los Angeles i uniemożliwia przeprowadzenie konkurencji wytrzymałościowych, bo stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo dla maratończyków, długodystansowców, kolarzy i pięcioboistów. Ten smog wszakże w niczym nie przeszkodził przedstawicielom ZSRR w MKOl, którzy w 1978 r. głosowali za przyznaniem organizacji igrzysk właśnie Miastu Aniołów. Po całej serii oświadczeń, not dyplomatycznych i rozmów z przewodniczącym MKOl Samaranchem w Lozannie, który niezmiennie gwarantował zapewnienie bezpieczeństwa, 7 maja w Moskwie zapadła ostateczna decyzja: „sytuacja, jaka zapanowała w USA, nie pozwala radzieckim sportowcom na wzięcie udziału w igrzyskach”.

Kraje socjalistyczne zajęły identyczne stanowisko. Z dyrektyw Moskwy wyłamała się Rumunia. Zwlekały Polska i Węgry, które rozważały zastosowanie brytyjskiego wariantu i wysłanie reprezentacji pod olimpijską flagą. Termin zgłoszenia się do igrzysk mijał 20 maja i prawie do końca trwały tajne konsultacje między Budapesztem i Warszawą. W Polsce skończył się stan wojenny i z propagandowego punktu widzenia udział w olimpiadzie był wskazany, by przełamać czas izolacji. Takie stanowisko reprezentował ówczesny przewodniczący PKOl Marian Renke. Przywódca Węgier Janos Kádár był za startem w Los Angeles pod warunkiem, że weźmie w nich udział również Polska. Natomiast same Węgry razem z Rumunią nie chciały występować ze względu na wzajemną niechęć i osobiste animozje przywódców. W żadnym przypadku Kádár nie zamierzał poprzeć Ceausescu.

Decyzja o rezygnacji z naszego udziału w igrzyskach zapadła na zebraniu zarządu PKOl 17 maja. Obecnych wyprowadził z równowagi fakt, że w przygotowanych materiałach znajdował się program zawodów przyjaźni w Moskwie i innych socjalistycznych stolicach, które miały zastąpić start w olimpiadzie. A więc wszystko było już przesądzone! Prezes Renke wziął na siebie cały ciężar decyzji, którą zleciło mu KC partii: Nie jedziemy do Los Angeles. Decyzja została narzucona! Igrzyska zbojkotowało w sumie 16 państw o dużym sportowym potencjale. Wzięło w nich udział jednak 6800 zawodników ze 140 państw, w tym reprezentacja ChRL, która po 32 latach przerwy wróciła do MKOl i na olimpijską arenę.

I tak oto znów wracamy do Chin...



Karta na stół
 

Karta Olimpijska w swojej preambule wyraźnie stwierdza, że „każda forma dyskryminacji w stosunku do kraju lub osoby ze względu na rasę, wyznanie religijne, poglądy polityczne, płeć lub jakiegokolwiek innego względu, jest niemożliwa do pogodzenia z przynależnością do Ruchu Olimpijskiego". Do nowelizacji Karty po igrzyskach w Atenach w 2004 r. nie przewidywano żadnych sankcji w stosunku do zawodników wykorzystujących areny igrzysk do demonstracji politycznych, a także do ekip, które zbojkotują igrzyska. Z tego względu nie odebrano medali sprinterom amerykańskim, którzy na olimpiadzie w Meksyku w 1968 r. demonstrowali przeciw rasizmowi w USA. Zostali jedynie usunięci z wioski olimpijskiej przez kierownictwo swojej ekipy. Znowelizowana Karta formułuje postanowienia zarówno wobec rządu państwa, gospodarza igrzysk oraz uczestniczących reprezentacji i zawodników.

Art. 37 pkt 2:
W przypadku nieprzestrzegania Karty Olimpijskiej lub innych uregulowań bądź instrukcji MKOl, lub w przypadku naruszenia zobowiązań zawartych przez Narodowy Komitet Olimpijski, Komitet Organizacyjny Igrzysk Olimpijskich lub miasto gospodarza, MKOl jest upoważniony do cofnięcia, w każdym momencie i ze skutkiem natychmiastowym, prawa do organizacji Igrzysk Olimpijskich przez miasto gospodarza.

Art. 53 pkt 3:
Na obiektach olimpijskich lub innych terenach nie jest dozwolona żadnego rodzaju manifestacja lub kampania propagandowa o charakterze politycznym, religijnym lub rasowym.
 



Polityka 14.2008 (2648) z dnia 05.04.2008; Historia; s. 70
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną