Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Co wyśledzi komisja

Jest komisja śledcza ds. afery hazardowej

Przyszłość powołanej przez Sejm komisji śledczej do spraw tzw. afery hazardowej zależy wyłącznie od dobrej woli wchodzących w jej skład posłów. Wiara w jej istnienie przychodzi jednak z wielkim trudem.

Tego spodziewaliśmy się od kilkunastu dni – wyjaśnieniem kulis afery, która niedawno zatrzęsła naszą sceną polityczną, zajmie się komisja śledcza. W jej skład wejdzie siedmiu posłów: trzech z PO, dwóch z PiS i po jednym z PSL oraz Lewicy. Wiadomo już, że jej szefem zostanie przedstawiciel Platformy – prawdopodobnie były prezes Najwyższej Izby Kontroli Mirosław Sekuła. Zadaniem jego oraz pozostałych śledczych będzie zbadanie sposobu, w jaki kolejne rządy pracowały nad ustawami regulującymi rynek hazardowy. Od gabinetu Leszka Millera począwszy na obecnym skończywszy.

Jak daleko w przeszłość sięgać ma zainteresowanie komisji? Z którego obozu wywodzić ma się jej szef? Czy powinien stanąć przed nią premier? To kwestie ważne, ale nie na tyle istotne, by roztrząsać je z zapałem prezentowanym przez polityków. Najważniejsze jest to, z jakim nastawieniem śledczy przystąpią do pracy.

Czy staną się siódemką sprawiedliwych, chcących dotrzeć do prawdy, czy też strażnikami interesów własnych stronnictw. Niestety – burzliwy przebieg prac nad przygotowaniem uchwały o powołaniu komisji każe przypuszczać, że bliższa im będzie ta druga rola.

Bo i większość partii ma w tej sprawie coś na sumieniu. Za rządów SLD zagadkową przychylność wobec interesów branży hazardowej wykazywał ówczesny szef klubu Sojuszu Jerzy Jaskiernia. Głównie za jego sprawą w 2003 r. Sejm przyjął przepisy legalizujące automaty do gier i znacząco obniżające podatki płacone przez ich właścicieli. Dziwne zainteresowanie tym segmentem rynku w czasach pełnienia funkcji wicepremiera w rządzie PiS wykazywał również Przemysław Gosiewski. Prasa informowała wówczas, jakoby Gosiewski miał wspierać rozwiązania korzystne dla jednej firmy – Totalizatora Sportowego. Miał też działać na rzecz legalizacji hazardu internetowego.

Jak było w rzeczywistości, czyli jak politycy ulegali interesom tej branży, możemy nigdy się nie dowiedzieć. Wszystko bowiem wskazuje na to, że komisja ugrzęźnie w proceduralnych sporach i politycznych awanturach. Na zasadzie - kto mocniej kopnie przeciwnika w kostkę. W ten sposób łatwo odwrócić uwagę od meritum, aby nie dotrzeć do prawdy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną