Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

TVP trafiona, zatopiona?

Kolejne zmiany w telewizji publicznej

Informacja, że telewizja publiczna ma nowego p.o. prezesa, nie powinna już budzić żadnego zdziwienia. Że prezes nie ma doświadczenia medialnego, podobno niezbędnego – też nie dziwi.

Jeżeli Bogusław Szwedo, jeszcze kilka dni temu p.o. prezesa, zrezygnował z funkcji dobrowolnie, gdyż uznał, że nie ma kompetencji do kierowania taką instytucją, to nawet dość dobrze o nim świadczy. Inni w podobnej sytuacji nie rezygnują. Jeżeli zrezygnował, bo go o to „poproszono” dla dobra sprawy, czyli PiS, świadczy to o tym, że jest lojalnym sympatykiem partii, która go na odcinek medialny skierowała. Widać był za miękki, za dużo „czerwonemu” oddał, więc musiał przyjść ktoś twardszy. I przyszedł. Tomasz Szadkowski, nowy p.o. prezesa, ma znakomite partyjne korzenie – współpracownik Przemysława Gosiewskiego i Antoniego Macierewicza (przy okazji likwidacji WSI) z pewnością lepiej zadba o interesy pana prezydenta na tym etapie kampanii wyborczej, bo dbałość o wyborcze interesy Lecha Kaczyńskiego i partii jego brata jest jednym z głównych zadań medialnej koalicji PiS-SLD.

Można wprawdzie trochę się dziwić, jak bardzo umocniły się koalicyjne więzy, skoro Sojuszowi nie przeszkadza, że telewizją kieruje jeden z likwidatorów WSI, ale najwyraźniej dla „misji” wiele można poświęcić. Oczywiście „misja” ma różne wymiary. Wydaje się, że w obecnym rozdaniu najważniejszy stał się towarzysko-personalno-biznesowy. Grzegorz Napieralski patronuje aliansowi coraz bardziej egzotycznemu, by użyć eleganckiego określenia, który coraz bardziej jego i jego partię pogrąża. Nowy p.o. prezesa w świecie mediów nie jest oczywiście znany, gdyż dotychczas z partyjnego nadania operował na odcinku handlu bronią. W czasie, gdy był jednym z ważnych ludzi w Bumarze, firma ta została trafiona niekompetencją zarządu i praktycznie zatopiona, stając przed widmem bankructwa. Można więc uznać, że p.o. prezesa znalazł się obecnie w sytuacji, którą ma już oswojoną.

TVP też jest na krawędzi bankructwa, traci udziały w rynku. W październiku „Fakty”, mające mniejszy zasięg, trwale wyprzedziły „Wiadomości”, czyli publiczna przegrała prestiżowy pojedynek na okręty flagowe. W całym okresie rządów i współrządów PiS w publicznej straciła ona ok. 15 proc. udziału w rynku, co jest wynikiem wartym zauważenia, bo tego jeszcze w dziejach TVP nie było. To jednak nie koniec ciosów, bowiem właśnie TK orzekł, że renciści, emeryci i bezrobotni nie muszą płacić abonamentu i jeśli nawet prezydent teraz ustawy nie podpisze czekając, aż Sejm ponownie ją uchwali bez kontrowersyjnych kombatanckich przepisów (zwolnienie internowanych z płacenia abonamentu), to abonamentu w obecnej formie i tak nic nie uratuje. Do opinii publicznej poszedł kolejny sygnał, że płacić nie warto. Żadnego projektu nowej ustawy nie ma i prędko nie będzie, gdyż bez PO nikt jej nie uchwali, a to, co może zostać uchwalone z PO, zawetuje prezydent. Błędne koło się kręci i tylko wyrzuca nowe figury na różne stanowiska.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną