Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Resort dbały o ofiary

Prawa człowieka w resorcie sprawiedliwości

Stworzenie efektywnego systemu pomocy dla ofiar przestępstw – taki ma być cel Departamentu Praw Człowieka, którego powołanie w resorcie sprawiedliwości zapowiedział minister Krzysztof Kwiatkowski. Chodzi zarówno o wsparcie prawne, jak organizacyjne, finansowe czy psychologiczne.

Faktycznie, obowiązujące w Polsce rozwiązania prawne i instytucjonalne skupione są wciąż na sprawcach przestępstw. Nie oznacza to jednak faworyzowania kryminalistów (co próbowali wmawiać propagandziści IV RP z ministrem Ziobro na czele) – rzecz w tym, że ustawodawca często pomijał milczeniem sytuację poszkodowanych.

Wynikało to z przyjętej w Polsce filozofii karania. Wedle niej sankcja ma odstraszać innych od popełniania przestępstw (prewencja zbiorowa), przeciwdziałać powrotowi sprawcy na złą drogę (prewencja indywidualna) i służyć jego resocjalizacji oraz być formą odpłaty za złamanie prawa. Pokrzywdzony i jego interesy były na dalekim planie.

Oczywiście na straży tak pojmowanej sprawiedliwości stać miało silne państwo: jego funkcjonariusze reprezentują więc de facto ofiarę i wymierzają sankcje. Niekoniecznie muszą przy tym dbać o wynagrodzenie jej poniesionych szkód – priorytetem polityki karnej ma być przecież dobro całej społeczności, a nie pokrzywdzonej jednostki.

Podejście takie przeczy idei sprawiedliwości – ta bowiem zakłada usatysfakcjonowanie poszkodowanego poprzez wyrównanie mu strat. Celem winno być przywrócenie, na ile się to da, stanu sprzed przestępstwa – nie tylko pod względem materialnym, lecz także w sferze naruszonej godności oraz poczucia bezpieczeństwa ofiary itd.

Do tej pory o prawa ofiar musiały dbać w efekcie one same bądź rozmaite organizacje pozarządowe. Państwowe organy ścigania i sprawiedliwości – policja, prokuratura, a i sądy – były najczęściej albo obojętne, albo nawet traktowały poszkodowanych jak natrętów przeszkadzających im w pracy.

Jeśli planowany departament ma zmienić to nastawienie – choćby przez forsowanie przyjaznych rozwiązań legislacyjnych – to jego powołanie ma sens. Tyle że to zadanie rewolucyjne, bo wymaga również zmiany mentalności pokoleń prawników. Jeśli stanie się natomiast kolejnym biurem skarg i wniosków w resorcie, to szkoda nań energii i pieniędzy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną