Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Zasada przesady

Dyskusja według zasad IV RP

Manifestacja poparcia dla rządu PiS. Warszawa, 7 września 2009 r. Manifestacja poparcia dla rządu PiS. Warszawa, 7 września 2009 r. Kuba Atys / Agencja Gazeta
W dyskusji publicznej szerzy się nowa metoda: sprowadzanie racji przeciwników do absurdu za pomocą histerii.
BEW

Nawet jeśli czasami pojawiałaby się u nas jakaś szansa na wymianę poglądów, z reguły jest ona likwidowana na progu niepohamowaną licytacją oświadczeń nie do podważenia. Wyprowadzane są już nie ideologiczne armaty, ale wyrzutnie rakiet strategicznych. Celują w tym politycy i publicyści konserwatywni, bo to oni i ich wartości mają być przedmiotem niebywałego ataku.

Ostatnio publicysta „Rzeczpospolitej” Marek Magierowski napisał komentarz wokół wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, stwierdzającego, że przymusowa obecność krzyża we włoskiej szkole publicznej narusza wolność jednostki. I zaczęła się jazda. Otóż Magierowski, przepraszając czytelników, że używa patosu (ale, jak rozumiemy, patos ten jest potrzebny), stwierdza, że Europa (czyli Unia Europejska) nigdy nie stanie się potęgą, „gdyż właśnie dokonuje cywilizacyjnego samobójstwa”. Europa odcina się mianowicie „od swoich chrześcijańskich korzeni, wywraca do góry nogami świat wartości, który przez stulecia łączył Europejczyków”. I dalej, proszę bardzo: „Nie łączy nas już bowiem kościół Mariacki w Krakowie, katedra Notre Dame i Kaplica Sykstyńska. Nie łączy już nas »Złożenie do grobu« Caravaggia i »Powrót syna marnotrawnego« Rembrandta. Dzisiaj łączy nas: traktat lizboński, MTV, pełny brzuch, wakacje na Ibizie oraz tolerancja dla gejów”.

I to jest właśnie próbka tej metody. Jest fakt i kaskada nieuprawnionych wniosków. Magierowski nie rozumie albo nie chce rozumieć, że czym innym są kościół i krzyż w przestrzeni publicznej, gdzie są różne obiekty – prywatne, państwowe, organizacyjne czy religijne, a czym innym krzyż wewnątrz obiektu państwowego jak szkoła czy urząd. Analogicznie, można demonstrować na ulicach, ale na demonstrację w środku ministerstwa, urzędu, posterunku policji czy w jednostce wojskowej nikt zezwolenia nie dostanie.

Polityka 48.2009 (2733) z dnia 28.11.2009; Kraj; s. 22
Oryginalny tytuł tekstu: "Zasada przesady"
Reklama