Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Czego nie wolno (nawet ex) politykowi

List gończy za Janem Rokitą

Odmawiając zapłacenia orzeczonej przez bawarski sąd grzywny Jan Rokita nie tylko kpi z prawa, ale daje milionom swych rodaków wygodną wymówkę dla niepłacenia własnych mandatów i kar.

Sprawa jest poważna, choć de facto dotyczy osoby prywatnej. Ale Jan Rokita to nie Jan Kowalski. Choć jest byłym politykiem, to przez lata odgrywał ważną rolę w polskim życiu publicznym – był posłem, ministrem, szefem klubu parlamentarnego, wybijającym się śledczym z komisji rywinowskiej, wreszcie niedoszłym „premierem z Krakowa”. Po aferze Rywina zyskał sporą popularność i uznanie wielu osób. Mimo różnych zawirowań swej politycznej kariery, potrafił ten społeczny kapitał zaufania utrzymać.

Do czasu, bo obraz zaciemnił feralny incydent, do którego doszło w lutym na lotnisku w Monachium. Przypomnijmy – Rokita wraz z żoną chcieli zostawić ubrania w klasie biznes, mimo że podróżowali w ekonomicznej. Gdy stewardessa odmówiła (być może rzeczywiście zbyt szorstko), doszło do gorszącej awantury. Nagranie z incydentu ze słynnym już okrzykiem „Ratujcie mnie! Biją mnie Niemcy!” wyciekło do Internetu.

Gdy niemiecki sąd orzekł winę Rokity i za naruszanie publicznego porządku nakazał mu zapłatę grzywny 3 tys. euro, ten – choć prawnik z wykształcenia – stanowczo odmówił. Co więcej: buńczucznie stwierdził, że jak trzeba, pójdzie siedzieć, bo nie boi się więzienia (nawet niemieckiego). A poza tym zapłacić trzy tysiące euro by mieć święty spokój, to dla niego jako krakusa rzecz nie do pomyślenia. 

Wypowiadając te słowa i wcielając je w czyn, kreujący się na szacownego konserwatystę spod Wawelu, Rokita w istocie pokazał twarz zaściankowego szlachcica, który chętnie przypomni każdemu, że „szlachcic na zagrodzie równy jest wojewodzie”. Gorzej jednak, że jako osoba publiczna daje zły przykład i podkopuje z takim mozołem odbudowywany w naszym kraju przez ostatnie 20 lat szacunek do prawa. Niby dlaczego przeciętny Polak ma na przykład płacić mandat za zbyt szybką jazdę, skoro Rokita nie zapłacił?

Ewidentnie drwiąc z prawa były poseł wystawia również kiepskie świadectwo Polsce i Polakom na świecie. Nadwyręża także po raz kolejny - i tak nie najlepszy - wizerunek polityka w oczach rodaków. Trawestując słynne słowa byłego prezydenta Francji Jacquesa Chiraca, Rokita stracił dobrą okazję, by siedzieć cicho. Teraz wypadałoby mu raczej przeprosić i zapłacić, niż wymachiwać szabelką. Skoro tego zrobić nie chce, powinien spędzić te 30 dni w niemieckim areszcie.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną