Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Czego nie wolno (nawet ex) politykowi

List gończy za Janem Rokitą

Odmawiając zapłacenia orzeczonej przez bawarski sąd grzywny Jan Rokita nie tylko kpi z prawa, ale daje milionom swych rodaków wygodną wymówkę dla niepłacenia własnych mandatów i kar.

Sprawa jest poważna, choć de facto dotyczy osoby prywatnej. Ale Jan Rokita to nie Jan Kowalski. Choć jest byłym politykiem, to przez lata odgrywał ważną rolę w polskim życiu publicznym – był posłem, ministrem, szefem klubu parlamentarnego, wybijającym się śledczym z komisji rywinowskiej, wreszcie niedoszłym „premierem z Krakowa”. Po aferze Rywina zyskał sporą popularność i uznanie wielu osób. Mimo różnych zawirowań swej politycznej kariery, potrafił ten społeczny kapitał zaufania utrzymać.

Do czasu, bo obraz zaciemnił feralny incydent, do którego doszło w lutym na lotnisku w Monachium. Przypomnijmy – Rokita wraz z żoną chcieli zostawić ubrania w klasie biznes, mimo że podróżowali w ekonomicznej. Gdy stewardessa odmówiła (być może rzeczywiście zbyt szorstko), doszło do gorszącej awantury. Nagranie z incydentu ze słynnym już okrzykiem „Ratujcie mnie! Biją mnie Niemcy!” wyciekło do Internetu.

Gdy niemiecki sąd orzekł winę Rokity i za naruszanie publicznego porządku nakazał mu zapłatę grzywny 3 tys. euro, ten – choć prawnik z wykształcenia – stanowczo odmówił. Co więcej: buńczucznie stwierdził, że jak trzeba, pójdzie siedzieć, bo nie boi się więzienia (nawet niemieckiego). A poza tym zapłacić trzy tysiące euro by mieć święty spokój, to dla niego jako krakusa rzecz nie do pomyślenia. 

Wypowiadając te słowa i wcielając je w czyn, kreujący się na szacownego konserwatystę spod Wawelu, Rokita w istocie pokazał twarz zaściankowego szlachcica, który chętnie przypomni każdemu, że „szlachcic na zagrodzie równy jest wojewodzie”. Gorzej jednak, że jako osoba publiczna daje zły przykład i podkopuje z takim mozołem odbudowywany w naszym kraju przez ostatnie 20 lat szacunek do prawa. Niby dlaczego przeciętny Polak ma na przykład płacić mandat za zbyt szybką jazdę, skoro Rokita nie zapłacił?

Ewidentnie drwiąc z prawa były poseł wystawia również kiepskie świadectwo Polsce i Polakom na świecie. Nadwyręża także po raz kolejny - i tak nie najlepszy - wizerunek polityka w oczach rodaków. Trawestując słynne słowa byłego prezydenta Francji Jacquesa Chiraca, Rokita stracił dobrą okazję, by siedzieć cicho. Teraz wypadałoby mu raczej przeprosić i zapłacić, niż wymachiwać szabelką. Skoro tego zrobić nie chce, powinien spędzić te 30 dni w niemieckim areszcie.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną