Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Spór o Plan B.

20 lat Planu Balcerowicza

20 lat temu, 1 stycznia 1990 r., wszedł w życie plan Balcerowicza, pakiet ustaw zmieniających ustrój gospodarczy Polski. Z okazji tego jubileuszu wybitny dokumentalista Andrzej Fidyk nakręcił kilkudziesięciominutowy film, przypominający tamte czasy, także w relacjach samego Leszka Balcerowicza, jego żony i współpracowników.

Premiera filmu odbyła się podczas okolicznościowego spotkania w Teatrze Wielkim i poprzedzona była ciekawymi wystąpieniami Donalda Tuska i Leszka Balcerowicza. Żadna telewizja tego nie transmitowała, a i sam film pokazała – w rocznicę uchwalenia Balcerowiczowskich ustaw – jedynie kodowana telewizja HBO, która produkcję współfinansowała. Telewizja publiczna, pod jakimś kolejnym pisowskim prezesem, nie raczyła się jubileuszem ani sprawą zainteresować; podobnie uczynił pan prezydent, nie przysyłając nawet zdawkowego listu. To tyle o oficjalnych obchodach.

A może nie ma czego świętować? Przez dwie dekady politycy niemal wszystkich parlamentarnych ugrupowań używali sobie na Balcerowiczu, tworząc z niego demona odpowiedzialnego za wszystkie cierpienia transformacji. Film Fidyka znakomicie to pokazuje. Do dziś wielu polityków i publicystów żywi (a przynajmniej głosi) przekonanie, że istniały 20 lat temu jakieś trzecie drogi, recepty niebolesnego, a przy tym demokratycznego przejścia z socjalizmu do kapitalizmu – zaś Balcerowicz to wszystko dogmatycznie odrzucił, wybierając dla nas skrajnie liberalną, brutalną wersję kapitalizmu. Strasznie mi się to wydaje bałamutne i kompletnie ahistoryczne.

Dwie dekady temu jako dziennikarz przyglądałem się z bliska powstawaniu planu Balcerowicza i jego wdrażaniu. W 1992 r. spisałem wspomnienia samego Leszka Balcerowicza (ukazały się we wznowionej obecnie książce „800 dni”). No więc różne rzeczy po prostu pamiętam: 600-procentową inflację, dramatyczny brak dewiz, nawet na import leków, ogołocone przez władze PRL prywatne konta dolarowe w banku Pekao, żądania spłaty kilkudziesięciomiliardowego gierkowskiego długu, rozpad budżetu państwa i brak pieniędzy na emerytury i pensje, załamanie produkcji i dostaw energii.

Rząd Mazowieckiego administrował katastrofą. Plan Balcerowicza nie był – wbrew temu, co mówią dziś pięknoduchy – realizacją jakiegoś planu ideologicznego, ale przede wszystkim dramatyczną próbą ustabilizowania gospodarki, wypompowania z niej nadmiaru pieniądza i stworzenia pierwocin mechanizmu rynkowego: wymienialnego złotego, realnych cen, swobody obrotu gospodarczego, niezależności przedsiębiorstw.

Fakt, Balcerowicz, uważający się przede wszystkim za wynajętego fachowca, nie konsultował specjalnie swoich posunięć nawet z własnym zapleczem politycznym. Można, oczywiście, czynić z tego zarzut, ale ma on taką wartość, jak żądanie od strażaka, aby konsultował z mieszkańcami płonącego domu, które meble ewentualnie mogą ulec uszkodzeniu i w jakiej kolejności. Osławiony liberalizm Balcerowicza był wtedy jedynie negatywem, antytezą peerelowskiej rzeczywistości; nie było innej drogi wyjścia z (nieudolnie) kontrolowanej gospodarki państwowej niż w stronę wolności, swobód jednostki i prywatnej własności. Pewnie nie byłoby też drugiej szansy.

Balcerowicz, znów wbrew późniejszym krytykom, skrupulatnie wypełniał demokratyczny mandat z 4 czerwca 1989 r.: Polacy chcieli żyć „normalnie”, a to znaczyło „tak jak na Zachodzie”, który był jedynym wzorcem i marzeniem. Myślę, że mieliśmy wielkie szczęście, że Balcerowicz nie eksperymentował z jakimiś teoretycznymi modelami; budował gospodarkę według znanego, zrozumiałego i czytelnego wzoru. Tylko tak mógł liczyć wtedy na pomoc Zachodu i umorzenie części długów; tylko dzięki temu mogliśmy później, już w pierwszej turze, znaleźć się w Unii Europejskiej. W ciągu zaledwie 20 lat stało się „normalnie”. Co przecież nie oznacza osiągnięcia raju.

Jednak – tak o tym myślę – udała nam się rzecz niebywała. A sam Balcerowicz, cóż, jest dziś równie osamotniony jak wtedy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną