Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Byle biegle

Psycholog, czy aby biegły?

BEW
Bywa, że uzasadnienia sądowych wyroków są żywcem przepisane z opinii biegłych psychologów. Dotyczy to zwłaszcza spraw dzieci.

Niewinny człowiek latami żył z oskarżeniem o seksualne wykorzystywanie 14-letniej córki. Opinie w tej sprawie wydało aż trzech biegłych psychologów, nim akta trafiły do Marii Grčar, prezes krakowskiego Stowarzyszenia Psychologów Sądowych. – Te opinie nic nie wnosiły, nie odpowiadały na pytania sądu, oskarżony powinien być uniewinniony już osiem lat temu – zżyma się prezes, której ekspertyza pomogła sądowi wydać wyrok. Korzystała tylko z akt. Bo co może wyniknąć z badania świadków po ośmiu latach?

Na listach prezesów sądów okręgowych figuruje obecnie około 900 zaprzysiężonych biegłych z psychologii (na ponad 14 tys. biegłych ze wszystkich dziedzin). W razie potrzeby sąd może powoływać też biegłych ad hoc, spoza listy. Ministerstwo Sprawiedliwości nie prowadzi żadnych kontroli jakości pracy biegłych. Zasłania się tym, że „nadzór nie może wkraczać w dziedzinę, w której sędziowie są niezawiśli”.

Sądy sięgają po psychologa nie tylko w sprawach karnych, ale także cywilnych, w tym zwłaszcza rodzinnych. Jego opinia liczy się w sądach pracy, gdzie toczą się procesy o mobbing, w sprawach spadkowych, także podczas procesów o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Wartość dowodowa zeznań świadków zależna jest bowiem od stanu ich zdrowia psychicznego, poziomu rozwoju, zdolności postrzegania, zapamiętywania i odtwarzania zapamiętanych faktów.

Co czuje mały świadek

Najczęściej jednak wymiar sprawiedliwości korzysta z pomocy psychologów, gdy sprawa dotyczy dzieci. Choć początkowo sądy do przesłuchiwania dzieci odnosiły się niechętnie, w przypadku przestępstw seksualnych wobec najmłodszych jest to nieuniknione. Nierzadko brakuje innych dowodów – jest słowo dziecka przeciw słowu dorosłego. Przy przesłuchaniach dzieci obecność biegłego psychologa jest w Polsce obligatoryjna. – Trzeba znać język dziecka, być uwrażliwionym na jego przeżycia – tłumaczy dr Alicja Budzyńska z Fundacji Dzieci Niczyje, biegły sądowy od 30 lat. – Jeśli dziecko nie czuje się bezpiecznie, nie ma szansy, żeby uzyskać od niego właściwy materiał. W tym samym duchu, lecz o świadkach upośledzonych umysłowo, mówi dr Leszek Woszczek z Uniwersytetu Śląskiego, autor pracy doktorskiej na temat wiarygodności zeznań takich osób. – Ich obserwacje są uboższe, mniej kompletne – tłumaczy. – Ale gdy w grę wchodzi zdarzenie nietypowe, kryminalne, nasycone emocjami, zapamiętują je niemal tak samo, jak inni. Wyczuwają też doskonale stygmatyzujące nastawienie otoczenia – i wtedy się zamykają. Traktowani należycie mogą naprawdę dużo wnieść do sprawy.

W Niemczech i Szwecji z myślą o świadkach dziecięcych opracowano różne metody analizy zeznań, pozwalające ocenić, czy są one oparte na rzeczywistych doświadczeniach, czy raczej zmyślone. Ważne jest na przykład, czy świadek przytacza dialogi, czy relacja jest logiczna, spójna, czy skłonny jest wybaczyć sprawcy. Obecnie próbuje się też sprawdzać w ten sposób zeznania świadków dorosłych. Bartosz Wojciechowski, prawnik i psycholog z Uniwersytetu Śląskiego, prowadzi badania, które mają określić skuteczność takiej analizy. Dużo jednak zależy od sposobu protokołowania. W polskich sądach protokoły przeważnie nie zawierają wszystkich zadawanych świadkowi pytań, a odpowiedzi są zapisywane w wersji uproszczonej, dyktowanej przez sędziego.

Żeby być biegłym, wystarczy polskie obywatelstwo, korzystanie z pełni praw, ukończone 25 lat życia, udokumentowanie posiadania teoretycznych i praktycznych wiadomości z danej dziedziny. Decyzja należy do prezesa sądu okręgowego, który z reguły nie posiada specjalistycznej wiedzy, by oceniać wartość dyplomów czy rangi zaświadczeń o ukończonych kursach. W praktyce chętni, jeśli spełniają wymogi formalne, zostają zaprzysiężeni i wpisani na listę.

Jaka praca, taka płaca

W 2007 r. prof. Ewa Gruza z Uniwersytetu Warszawskiego przeprowadziła wśród prezesów sądów okręgowych ankietę – okazało się, że większość z nich ma zastrzeżenia do procedury rekrutacji biegłych. Aż 96 proc. ankietowanych opowiedziało się za tym, by wpis na listę poprzedzało sprawdzenie fachowości biegłego. I sędziowie, i sami biegli mówią o zasadzie pięciu „b”: opiniować dla sądu może byle kto, byle jak, pisząc byle co, za byle jakie pieniądze, byle szybko, bo dla sądów najbardziej liczy się dotrzymanie terminu.

Niektóre sądy, szczególnie w mniejszych miejscowościach, powołują często biegłych spoza listy, ad hoc. – Bo nie wystarczy tylko wiedza specjalistyczna, potrzebna jest też wiedza prawna – podkreśla Anna Klimek, przewodnicząca Sekcji Psychologii Sądowej Polskiego Towarzystwa Psychologicznego (104 członków na ponad 4 tys. czynnych członków PTP) i kierownik Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego w Lublinie. – Nie wyobrażam sobie, by psycholog szkolny mógł się wypowiedzieć na przykład, jakie są przeciwwskazania, by rodzice mieli pełną władzę rodzicielską.

Sąd często sięga do osób przypadkowych, bez właściwego przygotowania – mówi dr Maria Budzyńska. – Jest też mnóstwo biegłych z wieloletnim stażem, mocno zakorzenionych w sądach, którzy przed 30 laty zatrzymali się w rozwoju. Niektórzy z nich nie powinni pracować z dziećmi.

Terapeuci z Oddziału Dziennego Psychiatrycznego Dzieci i Młodzieży w Gdańsku zastanawiają się, czy jest sens, żeby zgłaszać do prokuratury ujawnione nadużycia seksualne wobec podopiecznych. Zgodnie z prawem muszą to robić, ale widzą, że efekt jest odwrotny od spodziewanego. Choćby sprawa Agaty, która na oddział trafiła w wieku 14 lat po nieudanej próbie samobójczej. Po blisko rocznej terapii wyszło na jaw, że chciała się otruć, bo została zgwałcona przez przyjaciela matki. Matka wiedziała o tym, ale nic nie robiła w obawie, że sąd odbierze jej dzieci. Terapeuci zawiadomili prokuraturę. Chodziło o to, żeby sprawca został ukarany, bo pokrzywdzonym to pomaga, lepiej radzą sobie z dalszym życiem. Jednak śledztwo szybko zostało umorzone – zaważyła opinia biegłego psychologa, który uznał, że Agata wykazuje zaburzenia zachowania i emocji. Miała napady smutku lub złości. To posłużyło do zdyskredytowania jej zeznań. – Takie zaburzenia nie zmniejszają stopnia prawdomówności – uważa Kalina Skwarska, ordynator oddziału. – Pojawiły się po gwałcie i były jego skutkiem.

Biegli psychologowie rekrutują się najczęściej spośród słabo wynagradzanych pracowników oświaty i służby zdrowia. A za sporządzanie opinii mają też żenujące stawki, niezadowalające dla osób, które chciałyby tę pracę wykonywać porządnie – mówi Maria Grčar.

Pamięta okres, kiedy w Krakowie brakowało chętnych, by uczestniczyć w przesłuchaniach dzieci, stawka wynosiła wtedy 70 zł. Ale był biegły, który nie odmawiał, tyle że jego opinie zamykały się w trzech standardowych zdaniach. Pewna prokurator nie wytrzymała i spytała: proszę pana, może te dzieci czymś się jednak różnią? A biegły na to: jaka płaca, taka praca.

Biegłych brak

W lepszej sytuacji są sądy rodzinne, korzystające z usług Rodzinnych Ośrodków Diagnostyczno-Konsultacyjnych RODK (52 placówki w kraju), które dysponują wyspecjalizowanymi psychologami. Opiniują oni w dwuosobowych zespołach. W trudniejszych sprawach mogą się skonsultować z innym zespołem, z pedagogiem, socjologiem, lekarzem. Mankamentem RODK jest czas oczekiwania na badania – średnio 4–5 miesięcy od momentu, gdy sąd przekaże akta sprawy. W przypadku adopcji lub ewidentnej przemocy w rodzinie ośrodki starają się przyśpieszyć terminy.

Co pewien czas powraca propozycja, by RODK rozwiązać – bo kosztowne, bo stanowią ewenement na tle innych krajów. Wydaje się jednak, że ośrodków warto bronić mimo ich słabości. – Nasze opinie trafiają do ministerstwa, jesteśmy oceniani przez wydział wizytacyjny sądu – podkreśla Maria Klimek, szefowa RODK w Lublinie. – Nie wiem, czy biegli z listy niepoddawani kontroli mają świadomość ciążącej na nich odpowiedzialności.

Sekcja Psychologii Sądowej PTP przy współudziale specjalistów z Instytutu Ekspertyz Sądowych wypracowała zasady rekomendacji dla biegłych. Kandydat musi mieć minimum pięć lat pracy w zawodzie, trzyletnie doświadczenie w diagnozowaniu, staż w placówce pracującej na rzecz wymiaru sprawiedliwości, półroczne przygotowanie do egzaminu pod kierunkiem biegłego sądowego z rekomendacjami PTP, wreszcie egzamin zdany przed specjalną komisją.

Do tej pory rekomendacje uzyskały 62 osoby. Dr Alicja Budzyńska jest jedynym na Warszawę i okolice biegłym z rekomendacjami do opiniowania zeznań dzieci. – Mam dziennie po 5–6 telefonów z sądów, żeby wydać opinię – relacjonuje – a mogę przyjąć jedno takie zlecenie w miesiącu.

Nie zwalniać od myślenia

Jesienią na UW ruszyły pierwsze roczne studia podyplomowe przygotowujące do pełnienia roli psychologa-biegłego sądowego. Edukację podjęło zaledwie 16 osób. Kierownik studiów doc. dr Małgorzata Toeplitz-Winiewska tłumaczy to sobie krótkim terminem naboru i wymogiem dwóch lat stażu w zawodzie psychologa. Ale nie brakuje głosów, że po co się kształcić, skoro sąd nie wymaga.

W lutym 2010 r. podobne studia mają wystartować na Uniwersytecie Jagiellońskim we współpracy z Instytutem Ekspertyz Sądowych (IES). Opinie IES cieszą się w sądach największym uznaniem. Instytut ma w swych strukturach także Zakład Psychologii Sądowej (osiem osób), który wydaje rocznie ok. 150 opinii, z tego co trzecia dotyczy spraw rodzinnych. Każdą opinię podpisuje dwóch biegłych. Trafiają tu sprawy skomplikowane, nietypowe, zazwyczaj po rozbieżnych albo wręcz wykluczających się opiniach innych biegłych, często po kilku latach. A na opinię czeka się długo. Na przykład rok upłynął, nim sąd w Gdańsku otrzymał profil psychologiczny Ani, gimnazjalistki, która dręczona przez kolegów w październiku 2006 r. popełniła samobójstwo. – Opinia ta jest niejasna, niepełna, oparta na błędnych założeniach oraz zawiera wewnętrzne sprzeczności – uważa Donat Paliszewski, obrońca jednego z chłopców.

Psychologia nie jest nauką ścisłą, od której zawsze można oczekiwać jednoznacznej odpowiedzi. Przed Sądem Rejonowym w Tczewie toczy się sprawa przeciwko ojcu 35-letniej kobiety z niedorozwojem intelektualnym. Mężczyzna już wcześniej odsiedział wyrok za gwałt na córce. Teraz jest oskarżony o tzw. inne czynności seksualne. Ich świadkiem miała być siostra pokrzywdzonej, ale przed sądem skorzystała z prawa do odmowy zeznań. Powołana przez prokuratora biegła psycholog, ta sama, która wcześniej wydała opinię w sprawie o gwałt, uznała, że pokrzywdzona mówi prawdę. Przed sądem zaczęła tracić co do tego pewność. Inny biegły uznał, że córka jest niewiarygodna, bo manipuluje nią matka. Sprawa została odroczona. Sąd chce zbadać, czy pokrzywdzona jest w stanie zapamiętać sugestie matki. – To przykład pozytywny: sąd nie jest bierny, drąży sprawę, skoro biegli nie sprostali zadaniu – mówi prokurator Maria Kamirska-Arkuszewska. Często jednak dostrzega, że sądy opinię psychologa traktują jak wyrocznię zwalniającą ich z samodzielnej oceny.

Ponad rok na opinie biegłych psychologów czekała białostocka prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie byłego prezydenta Olsztyna, którego urzędniczki oskarżają o molestowanie, a jedna także o zgwałcenie. Dostarczone opinie jednak nie zadowoliły prokuratorów, bo uznali je za nie do końca jasne. Dlatego zamówili nowe.

Biegłym także zdarza się odczuć, że sędziowie i prokuratorzy oczekują od nich zbyt wiele. Maria Grčar uważa, że w sprawach rodzinnych nagminne jest przerzucanie odpowiedzialności na biegłych, choć wiele spraw sędziowie powinni rozstrzygnąć sami, kierując się własną wiedzą i doświadczeniem. Co ma odpowiedzieć biegły na pytanie sędziego, czy rodzic powinien być pozbawiony władzy rodzicielskiej? Budzyńska wspomina kolegę psychiatrę, który w takich okolicznościach mówił: Nie mam śmiałości zwalniać sądu od myślenia.

Polityka 2.2010 (2738) z dnia 09.01.2010; Kraj; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Byle biegle"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną