Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Chlebowski Show

Przesłuchano Chlebowskiego

Zeznania Zbigniewa Chlebowskiego rzeczywiście przybliżyły rozwiązanie tzw. afery hazardowej, ale po myśli Platformy Obywatelskiej.

Czwartkowe przesłuchanie byłego szefa klubu parlamentarnego PO przebiegało według ustalonego scenariusza. Posłowie PiS próbowali za wszelka cenę dobrać się do skóry byłego szefa klubu parlamentarnego PO. Chcieli udowodnić, że w gruncie rzeczy siedział on w kieszeni nieciekawych panów od hazardu, a właściwie jednego – Ryszarda Sobiesiaka. To jednak nie przyniosło spodziewanych przez śledczych PiS rezultatów - nie dowiedzieliśmy się niczego nowego poza tym, co już było wiadomo.

Zbigniew Wassermann irytował się, gdyż komisja nie dostała jeszcze billingów z telefonów głównych bohaterów afery. A to jego zdaniem do przesłuchania Chlebowskiego było kluczowe. Ale czy taka wiedza w ogóle coś wniesie do sprawy? Przecież Chlebowski sam powiedział, że Sobiesiak dzwonił do niego wielokrotnie. A i on do biznesmena także nierzadko (bo przecież jako poseł miał obowiązek kontaktować się z wyborcami – tłumaczył). Niczego nie przyniosły też pytania dotykające premiera, który przecież – zdaniem PiS – mógł być nawet źródłem rzekomego przecieku.

Mimo wielu wymijających odpowiedzi, a nawet zasłaniania się niepamięcią (co według znawców tematu jest najlepszym sposobem odpowiadania na niewygodne tematy), mimo niezbyt przekonywujących mnie w kilku punktach wyjaśnień, to Zbigniew Chlebowski w istocie wygrał stracie przed komisją. Jak na osobę słynącą z pracowitości przystało, przygotował się rzeczywiście perfekcyjnie, umiejętnie uwypuklając własne atuty i punktując słabe strony kierowanych w jego stronę oskarżeń. Najpierw wygłoszonym w dobrym tempie, trzymającym temperaturę expose, zaskoczył swych oponentów po drugiej stronie stołu. Potem spolegliwie, dobrodusznym stylem, umiejętnie wybijał kolejne atuty z rąk śledczych, szczególnie pod koniec przesłuchania, gdy nieco zrezygnowani zadawali wciąż te same pytania.

Oczywiście bynajmniej Chlebowski nie wyszedł z tej 11–godzinnej łaźni czysty jak łza. Choć przyznał się tylko do tego, że jego wypowiedzi były niestosowne, to nie ma żadnych wątpliwości, iż jego zażyłość z biznesmenami od hazardu, szczególnie Ryszardem Sobiesiakiem, była mocno nieetyczna.

Można zaryzykować jednak stwierdzenie, że wrażenie, które pozostawiło po sobie przesłuchanie Chlebowskiego, przynajmniej trochę uchyla zatrzaśnięte zdawałoby się drzwi, przez które mógłby kiedyś wrócić do polityki. Stateczny, dobroduszny Zbigniew Chlebowski walczył w czwartek o życie i chyba tę walkę wygrał. Także dla PO.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną