Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Więcej czasu na co?

Komisja hazardowa na dłużej

Sejm przedłużył okres działania hazardowej komisji śledczej o dwa miesiące, do końca kwietnia.

Okazuje się więc, że jednak jakieś wnioski opozycji są akceptowane przez rządzącą większość i może nie warto skarżyć się na totalną sejmową obstrukcję ze strony Platformy, co - jak donoszą media – robi PiS, zapowiadając, że od teraz projekty ustaw tej partii będą przedstawiane jedynie na konferencjach prasowych.

Pytanie, co te dwa miesiące dadzą komisji, jakich nowych odkryć dzięki temu dokona. Główni świadkowie zostali przesłuchani. Teraz zapewne odbędzie się druga tura z Chlebowskim i Drzewieckim, którzy powiedzą z grubsza to samo, co mówili.

Komisja nie zbliża się do wykazania, że zaistniało jakieś przestępstwo. Odeszła też dość daleko od zasadniczego, wyznaczonego tematu, czyli badania procesu legislacyjnego. Wysłuchanie Marcina Rosoła, byłego asystenta ministra Drzewickiego, dotyczyło głównie kwestii, jak załatwiano pracę w Totalizatorze Sportowym córce biznesmena Sobiesiaka.

Ponownie zatem, jak było w przypadku afery Rywina, górę biorą wątki w gruncie rzeczy poboczne, odkrywanie „porażających” mechanizmów, niebezpiecznych związków i nieodpowiednich znajomości. Korupcji w sensie karnym nie widać nawet na horyzoncie. Co nie zmienia faktu, że specjalne stosunki, jakie łączyły państwowych urzędników z biznesmenami budzą sprzeciw i niesmak. Można zapytać Marcina Rosoła, na jakie jego względy mógłby liczyć kandydat z takimi samymi kwalifikacjami, jak Magdalena Sobiesiak, ale bez takich koneksji.

Komisja zrobiłaby dobrze, gdyby po kilku jeszcze, naprawdę niezbędnych przesłuchaniach, zaczęła zmierzać do konkluzji i tworzenia raportu, w którym wyjaśniłaby, co się – jej zdaniem – wydarzyło. Bez atmosfery grozy, upadku państwa i końca znanej cywilizacji. Po prostu – na czym polegała afera hazardowa.

Komisja nie wyjaśni słynnego, domniemanego przecieku, tak jak nie wyjaśniła się kwestia przecieku w tak zwanej aferze gruntowej. To politycznie kuszące, ale na gruncie prawa, a nie przekonań, raczej niewykonalne. Dlatego lepiej skupić się na tym co jest w dokumentach. Ale czy powstanie jeden, zwarty, bezstronny raport? Marzenie ściętej głowy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną