Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Aksamitna kampania

Prawyborczy tour de POlogne

Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski podczas debaty w Katowicach Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski podczas debaty w Katowicach Maciej Jarzębiński / Forum
Wybór kandydata na prezydenta zwykle jest wewnętrznym problemem partii, w przypadku Platformy stał się bez mała sprawą narodową. Jak ta dziwna rywalizacja przebiega?

Na spotkaniu z partyjnymi działaczami Wielkopolski w Dzień Kobiet, późnym wieczorem, w poznańskiej siedzibie partii Bronisław Komorowski opowiadał, jak kilka dni wcześniej w Żywcu usłyszał rozmowę dwóch starszych pań. Jedna zapytała drugą, czy w wyborach prezydenckich zagłosuje na Sikorskiego, czy na Komorowskiego. – I to jest zysk tych prawyborów, że w wyścigu o prezydenturę liczy się tylko Platforma, a nie mówi się o innych kandydatach. Mam wrażenie, że Polska uwierzyła, że już wybiera swojego prezydenta – mówił Bronisław Komorowski.

Od 17 lutego, czyli od momentu ogłoszenia prawyborów, Bronisław Komorowski i Radosław Sikorski nie tracili czasu. Odświeżyli swoje strony internetowe i ruszyli w Polskę na serię spotkań z działaczami Platformy. Za partyjne pieniądze, wydzielone przez zarząd partii.

Różnica w życiorysach

Szef MSZ wyścig do partyjnej nominacji rozpoczął w rodzinnej Bydgoszczy. Sikorski zaczął ostro od złośliwości pod adresem Lecha Kaczyńskiego. Szybko jednak zmienił strategię, zganiony nie tylko przez polityków PiS, ale także SLD oraz przez Komorowskiego. Więc choć nie zaprzestał atakowania Lecha Kaczyńskiego, bardziej postawił na konfrontację z Bronisławem Komorowskim. Mimo że władze PO zabroniły obu kandydatom i ich stronnikom atakowania konkurenta.

Podczas debaty z Komorowskim w historycznej sali obrad Sejmu Śląskiego w Katowicach niedwuznacznie przypominał, że jego konkurent nie zna języków obcych i jest mniej dynamiczny oraz że ma podobną biografię do Lecha Kaczyńskiego. – Pokoleniu stanu wojennego, do którego należy Jerzy Buzek, Bronisław Komorowski, Lech Wałęsa, ale i Lech Kaczyński, dużo zawdzięczamy. Ale w Europie same zasługi nie wystarczają. Potrzebne jest doświadczenie i wiedza, a nie przynależność do danego środowiska – przekonywał szef MSZ.

Komorowski rzeczywiście nie jest poliglotą, po angielsku umie się tylko dogadać, ale potrafi z tego uczynić swój atut. I tak odpowiadał na pytanie młodego działacza w Poznaniu: – Ważniejsze jest nie to, czy umie się mówić, ale czy ma się coś do powiedzenia, co można przetłumaczyć. I dodał: – To jest różnica między mną a Radkiem Sikorskim, że gdy on przez 15 lat był poza Polską i miał szanse nauczyć się języków, ja nie mogłem za moją działalność opozycyjną dostać paszportu. To jest różnica w życiorysach.

Pomijając falstart na starcie wyścigu, Sikorski prowadzi konsekwentną i spójną kampanię. Adresuje ją do jedynej grupy w PO, na której głosy może realnie liczyć, czyli do działaczy młodych wiekiem i partyjnym stażem. Na każdym spotkaniu podkreśla te atuty, które im imponują, a zarazem odróżniają od kontrkandydata. – Moja droga życiowa jest bardziej zbieżna z tą, którą pokonuje młode pokolenie – powtarza.

Szef MSZ akcentuje, że ma dopiero 47 lat (Komorowski 58), mówi, że podobnie jak Donald Tusk – na którego zresztą często się powołuje – „wychował się na podwórku”, a nie na salonach (jak pochodzący z hrabiowskiej rodziny marszałek Sejmu) czy na warszawskim Żoliborzu (jak prezydent Kaczyński). Przypomina, że wyemigrował do Wielkiej Brytanii po maturze, a zanim zdał na Oxford, pracował w pubie i w hotelu jako nocny recepcjonista. – Tam przygotowywałem się do egzaminów na Uniwersytet Oxfordzki – wspominał.

Jego taktykę potwierdzają wypowiedzi. Widać, że młodym członkom PO Sikorski imponuje. – Wyjechał do Anglii, skończył studia, a mimo to wrócił do Polski, choć mógł przecież zostać na Wyspach i tam robić karierę – komentował 22-letni Marek Skiba.

Wizje prezydentury

Często wprost, czasami między słowami kontrkandydaci mówią o dwóch różnych wizjach prezydentury. Te różnice są pochodną nie tyle zasadniczo innych światopoglądów, co odmiennych charakterów i pozycji politycznych. Sikorski podkreśla międzynarodowy wymiar prezydentury. Chętnie przypomina na przykład pochodzenie swej żony. W Rzeszowie przewidywał, jak zareagowałaby zagranica, gdyby został prezydentem. – O, prezydent Polski z żoną Amerykanką. Tego się nie spodziewaliśmy. To oznacza, że Polska jest trochę innym krajem, niż sądziliśmy – mówił w niemal pełnej auli szkoły językowej, którą wypełnili głównie dwudziesto- i trzydziestolatkowie.

Komorowski natomiast widzi swoją rolę raczej na krajowym podwórku. Chce – tu zresztą zgadza się z Sikorskim – pełnić rolę wspierającą premiera Tuska i zachęcać do podejmowania trudnych decyzji, których nie będzie wetował.

Od polityki zagranicznej nie będzie stronił, ale rolę kreacyjną w tym zakresie, jak nakazuje konstytucja, pozostawi rządowi. – Najlepiej jak MSZ jeszcze długo kierowałby Radek Sikorski. Ja napisałem program polityki zagranicznej dla PO i mój kontrkandydat całkiem nieźle go realizuje – mówił marszałek do Wielkopolan związanych z PO. Takich aksamitnych uszczypliwości w uwagach kandydatów jest bez liku.

Mimo przemyślanej strategii, Sikorski wizerunkowo nieoczekiwanie prezentuje się jakby gorzej od konkurenta. Na zjeździe Młodych Demokratów w Katowicach Sikorski źle czuł się w bezpośrednim starciu z przeciwnikiem. – Jest spięty. Taka formuła mu nie odpowiada – komentował jeden z działaczy Młodych Demokratów. Marszałek Sejmu dowcipkował, mówił wierszem (przedstawił się jako „demokrata ciągle młody, choć, niestety, tylko duchem”), snuł gawędziarsko opowieści z przeszłości, a na koniec swego przemówienia wręczył przedstawicielom młodzieżówki PO pamiątkowe zdjęcie z czasów młodości. Zebrał burzę oklasków, która trwała dużo dłużej niż po trochę sztywnym wystąpieniu Radosława Sikorskiego, którego zresztą Komorowski celnie zripostował. Gdy Sikorski zarzucił mu trzymanie ustaw w zamrażarce, stwierdził, że aby takie sądy wydawać, „trzeba wiedzieć, jak działa zamrażarka”.

Szef MSZ nie jest typem trybuna, który porywa tłumy. Widać to na wszystkich spotkaniach. W Rzeszowie znany z dobrych manier szef MSZ popełnił zresztą lekkie faux pas. Już na początku ogłosił, że spotkanie potrwa zaledwie godzinę, bo spieszy się na samolot.

Obaj dystansują się od bizantyjskiego stylu poprzednich prezydentów. Sikorski zapowiada zredukowanie zatrudnienia w Kancelarii Prezydenta, zaś Komorowski – rezygnację z wypoczynku w zamkniętych rezydencjach głowy państwa. – Marzy mi się prezydent, który chodzi normalnie do sklepu czy jeździ pociągiem, a wakacje chętnie spędziłbym u siebie na Mazurach, a nie w ukochanej przez Lecha Kaczyńskiego rezydencji na Helu – mówił marszałek.

Siła liderów

W PO pojawiają się głosy, że Donald Tusk, rekomendując taki sposób wyłonienia kandydata, odsuwa ryzyko podziału partii, a przy okazji zrzuca z siebie odpowiedzialność za jego ewentualną porażkę. Ale zasadniczym profitem z prawyborów jest jednak wzmocnienie współodpowiedzialności za podejmowane decyzje.

Obserwując kilka prawyborczych spotkań można nabrać pewności, że o wyniku rozstrzygnie to, za którym z kandydatów stoi więcej ważnych partyjnych figur i parlamentarzystów. To oni rozdają karty w swoich regionach i to na nich oglądają się szeregowi działacze.

Wiadomo, że z czternastoosobowego zarządu partii, nie licząc Sikorskiego i Komorowskiego, tylko Jarosław Gowin i Sławomir Nitras otwarcie popierają szefa MSZ. Zresztą w Platformie słychać, że Gowin – konserwatysta z Krakowa – tylko dlatego kibicuje Sikorskiemu, bo ma na pieńku z marszałkiem za to, że w sejmowej zamrażarce przetrzymuje jego projekt o in vitro. Szef MSZ może się pochwalić jeszcze tylko poparciem świeżego w Platformie ministra finansów Jacka Rostowskiego. Stronnicy Sikorskiego po cichu dają do zrozumienia, że to za mało.

Większość ważnych person w PO stoi za Komorowskim. Niedawno 35 posłanek PO zawitało do marszałkowskiego gabinetu z listem poparcia, to samo zrobiły europarlamentarzystki, a wśród nich szefowa struktur na Podkarpaciu Elżbieta Łukacijewska, która prowadziła w Rzeszowie prawyborcze spotkanie z szefem naszej dyplomacji. Do opowiedzenia się za Komorowskim szykują się też senatorki PO. Na poznańskim spotkaniu z marszałkiem ci, którzy zadawali pytania, zaczynali od deklaracji: „oddam na pana głos”. W prywatnych rozmowach też przyznawali, że w roli prezydenta bardziej widzą Komorowskiego niż Sikorskiego. – Jest wyważony, w polityce nie ma miejsca na gwałtowność, jaką wykazuje się Radek Sikorski – mówi działacz z Wielkopolski, od siedmiu lat w Platformie. Po spotkaniu nikt nie powiedział otwarcie, że zagłosuje inaczej, niż rekomenduje szef regionu.

Sikorski jest za młody w PO i ma jeszcze czas, aby się wykazać – ocenia radny Hubert Świątkowski, wiceszef poznańskiej rady miasta.

W prawyborach wezmą udział wyłącznie członkowie Platformy zarejestrowani w centralnym rejestrze członków PO. Jest ich około 46 tys. Każdy z elektorów otrzymał pocztą najnowszy numer partyjnego pisma „POgłos”, w którym znajdzie zestaw niezbędny do oddania głosu – kartę wyborczą, szczegółową instrukcję oraz hasło niezbędne w głosowaniu internetowym. Listowne potrwa do 18 marca. Dzień później rozpocznie się internetowe, które zakończy się 25 marca. Nazwisko kandydata Platforma ogłosi podczas obrad Rady Krajowej 27 marca w Warszawie. PO jest pewna wysokiej frekwencji. – Zainteresowanie jest ogromne – twierdzi posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska, która bierze udział w przygotowywaniu prawyborów.

Spadające od kilkunastu dni notowania Platformy pokazują jednak, że świeżość pomysłu o prawyborach wyczerpuje się, a starcie kandydatów coraz częściej kojarzy się z konfliktem i kłótnią, z którymi Platforma się dotąd nie kojarzyła i co polskim wyborcom nigdy się nie podobało.

Polityka 12.2010 (2748) z dnia 20.03.2010; Kraj; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Aksamitna kampania"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną