Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Ostatni prezydent II RP

Ryszard Kaczorowski, ostatni prezydent II RP (1919-2010)

Ryszard Kaczorowski - ostatni prezydent II RP Ryszard Kaczorowski - ostatni prezydent II RP Łukasz Ostalski / Reporter
Większość życia spędził w Londynie, ale nigdy nie przyjął brytyjskiego obywatelstwa. W życiu wielokrotnie otarł się o śmierć. Dopadła go pod Smoleńskiem.
Spotkanie w Pałacu Prezydenckim w 2008 r. z harcerzami. Ryszard Kaczorowski pierwszy po prawej.Wojciech Olkuśnik/Agencja Gazeta Spotkanie w Pałacu Prezydenckim w 2008 r. z harcerzami. Ryszard Kaczorowski pierwszy po prawej.

Biografia Ryszarda Kaczorowskiego to materiał dla scenarzystów filmów z dreszczykiem. We wczesnej młodości działał w białostockim oddziale Szarych Szeregów. Po raz pierwszy śmierć zajrzała mu w oczy, gdy w lipcu 1940 r. jako 21-letni młodzieniec został aresztowany przez NKWD za udział w konspiracji. Wówczas białoruski sąd skazał go na karę śmierci. Wtrącono go do celi śmierci, w której spędził 100 dni. W 1941 r. wyrok zamieniono mu na 10 lat łagrów. Trafił na Kołymę do kopalni złota Duskanja.

Wówczas o tym miejscu mówiło się Dolina Śmierci. Przetrwał najcięższe więzienne warunki, pracę od świtu do nocy. I dzienne normy, które nakazywały każdemu osadzonemu wykopanie 4 m sześciennych ziemi, co było trudne ze względu na lód, którym skuta była na głębokości poniżej 30 cm. Tak było przez kilka miesięcy. Z Kołymy udało mu się wydostać na mocy amnestii dla polskich więźniów jeszcze w 1941 r. W 1942 r. dostał się do Armii Polskiej, która formowała się w ZSRR. Jako żołnierz 2. Korpusu przeszedł szlak bojowy (przez ówczesną Persję, do Włoch – walczył m. in. pod Monte Casino – tam otarł się o śmierć po raz kolejny).

II RP na emigracji

Po wojnie był już w Wielkiej Brytanii i postanowił tam się osiedlić. Miał wówczas 26 lat. Wybrał studia ekonomiczne w Szkole Handlu Zagranicznego w Londynie. Po ich ukończeniu przez prawie 40 lat – do 1989 r. utrzymywał się z pracy księgowego w przemyśle brytyjskim (jego żona pracowała jako nauczycielka). Od początku pobytu w Londynie był związany z wieloma organizacjami polonijnymi m. in. Stowarzyszeniem Polskich Kombatantów, Radą Instytutu Akcji Katolickiej, Polskiej Macierzy Szkolnej, Polonia Aid Foundation Trust w Londynie, Rady Koordynacyjnej Polonii Wolnego Świata. W domu rozmawiano tylko po polsku, język znają jego obie córki i wnuki.

W 1986 r. powołano go do rządu RP na uchodźstwie. Został wówczas ministrem ds. krajowych. Znaczenie i rola tego rządu była symboliczna i nieformalna. Jego członkowie uważali, że są ostoją ciągłości władzy niepodległej Polski. W 1993 r. Ryszard Kaczorowski opowiadał w wywiadzie dla „Prawa i Życia”: „Mogliśmy oddziaływać tylko przez nasze osobiste znajomości z parlamentarzystami i wyższymi urzędnikami państwowymi”. Wspominał także wizytę Lecha Wałęsy w siedzibie brytyjskiego rządu przy Downing Street, przy której był także obecny: „Powiedziałem kim jestem, to premier John Major uśmiechnął się: pan się nie musi przedstawiać, my pana doskonale znamy”.

Kaczorowski pełnił funkcję prezydenta na uchodźstwie nieco ponad rok. Pod koniec 1990 r., na Zamku Królewskim w Warszawie, przekazał insygnia i urząd prezydentowi Lechowi Wałęsie – to był jego pierwszy pobyt w Polsce po ponad 50 latach. Zakończył misję „ostatniej warty”, nie zniknął jednak z polskiej polityki. Podobnie jak inni byli prezydenci, otrzymywał pensję, środki na prowadzenie biura (co w warunkach brytyjskich było niewielką sumę). Miał nawet ochronę BOR - jednak ta towarzyszyła mu zwykle w Polsce, w Wielkiej Brytanii poruszał się bez „obstawy”.

III RP: gorzka pigułka

Na początku lat 90. od czasu do czasu wspominał w mediach, że władze III RP nie wyciągnęły ręki do polityków II RP: „Nie oczekiwaliśmy stanowisk ministerialnych, ale można było wykorzystać chociaż trochę nasze doświadczenia, naszą znajomość świata zachodniego. Zignorowano nas, a był to skarb dla Państwa Polskiego. Kierowano się zasadą – my wiemy lepiej” – mówił w wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność” w 1993 r.

W listopadzie 1994 r. polskie media zelektryzowała wiadomość, że ówczesny premier Waldemar Pawlak zaproponował prezydentowi Wałęsie kandydaturę Kaczorowskiego na ministra obrony narodowej (obowiązywała wtedy tzw. mała konstytucja, w której MON był tzw. resortem prezydenckim). Przez media przetoczyła się wówczas lawina kpin i złośliwych komentarzy. Szydzono przede wszystkim z podeszłego wieku kandydata (miał wtedy 75 lat). Pojawiły się głosy, że to „powoływanie panteonu narodowego, a nie ministra”, politycy zaczęli przerzucać się innymi równie nieprawdo podymnymi kandydaturami (Wojciecha Jaruzelskiego, Stanisława Maczka, ks. Józefa Poniatowskiego).

Sam Kaczorowski, dla którego ton musiał być wielkim policzkiem, zachował się z wielką klasą: wydał oświadczenie, w którym napisał, że „nie przyjął tej propozycji ze względu na wiek”.

Nie zniknął jednak zupełnie z życia publicznego w Polsce. Często pojawiał się przy okazji różnych oficjalnych uroczystości, odsłonięciach ważnych pomników, zjazdach kombatantów światowych. W 2008 r. był m.in. obecny podczas podpisania aktu powołania Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Kilkakrotnie odbierał doktoraty honoris causa polskich uczelni, honorowe obywatelstwa miast. W zeszłym roku z jego inicjatywy powstał w Warszawie think-tank Instytut Strategii Polskiej.

Przed kilkoma laty jeden z polskich dziennikarzy odwiedził londyńską siedzibę prezydenta Kaczorowskiego. W jego gabinecie, oprócz m. in. podobizn gen. Stanisława Maczka i Józefa Piłsudskiego na biurku stała niewielka urna z ziemią katyńską. Dzisiaj trudno o bardziej wymowny symbol.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną