Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Dowód postępu

Po co nam nowe dowody osobiste

Obecne dowody osobiste mają być wydawane tylko do końca tego roku Obecne dowody osobiste mają być wydawane tylko do końca tego roku Radosław Jóźwiak / Agencja Gazeta
Nowe elektroniczne dowody osobiste ułatwią kontakt z urzędnikami, upowszechnią podpis cyfrowy i zastąpią inne dokumenty – obiecuje rząd. Ale najpierw trzeba przekonać Polaków, że technologiczna rewolucja nie naruszy ich prywatności.

Bezstykowy, z wbudowanym mikroprocesorem – brzmi to jak opis nowoczesnej karty płatniczej, ale takie właśnie cechy ma mieć nowy dowód osobisty wydawany od stycznia przyszłego roku. Dokładnie 10 lat po rozpoczęciu rewolucji, jaką było wycofywanie starych dowodów książeczkowych, nasz dokument tożsamości czeka kolejny technologiczny przełom. Według Unii Europejskiej tak ważny, że zdecydowała się ona pokryć aż 85 proc. kosztów szacowanego na 370 mln zł projektu pl.ID.

Pod tym lapidarnym hasłem kryje się wyposażenie znanej wszystkim plastikowej karty z naszym zdjęciem w mikroprocesor, który ma nie tylko ułatwiać życie właścicielowi w kontaktach z administracją, ale też pomóc budować cyfrową Polskę.

Na pierwszy rzut oka nowy dowód niewiele będzie się różnił od dotychczasowego. Pozostanie ten sam format i kolorystyka, być może nieco zwiększy się czcionka, którą zapisywane są numery PESEL i dowodu, bo dziś osobom starszym lub niedowidzącym trudno je odczytać. Najważniejszą nowością będzie wyeliminowanie z dokumentu cech dotyczących rysopisu, adresu zameldowania oraz graficznego podpisu. To zresztą, zdaniem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, które przygotowuje dowody osobiste i przekazuje je do lokalnych urzędów gmin, ma zwiększyć nasze bezpieczeństwo. Złodziejowi trudniej będzie się bowiem posłużyć takim dokumentem, by wyłudzić kredyt albo w inny sposób nam zaszkodzić.

Dowód od wszystkiego

W środku nowego dowodu zatopiony zostanie mikroprocesor, jak w obecnie wydawanych kartach płatniczych. I to właśnie on sprawi, że dokument tożsamości będzie znacznie bardziej funkcjonalny niż do tej pory. Jednak rząd obiecuje, że w naszym chipie zostanie zapisanych jak najmniej informacji – w zasadzie tylko te, które i tak widnieją na dowodzie.

Zatem w przypadku kradzieży nikt nie będzie mógł z samego dowodu dowiedzieć się o nas zbyt wiele. Cała zaleta mikroprocesora będzie polegać na funkcji specyficznego klucza, który ma otwierać dostęp do baz danych w różnych urzędach. W przyszłości dowód będzie wprowadzany do czytnika przykładowo w urzędzie skarbowym czy w gminie. Wówczas nastąpi połączenie z jedną z centralnych ewidencji (dotyczących podatników, przedsiębiorców czy kierowców), co pozwoli odczytać zgromadzone o nas dane.

MSWiA obiecuje, że każdy urzędnik otrzyma dostęp tylko do tych informacji na nasz temat, które dotyczą zakresu jego pracy. Nie będzie żadnego centralnego superrejestru ze wszystkimi danymi o każdym Polaku. Chodzi o to, żeby na przykład osoba wydająca dowód rejestracyjny szybko mogła zorientować się w naszej historii jako kierowcy, ale nie wiedziała równocześnie nic o wysokości naszych dochodów czy stanie zdrowia.

Traktowanie nowego dowodu także jako elektronicznej karty ubezpieczenia zdrowotnego budzi największe kontrowersje. Przez ostatnie lata Narodowy Fundusz Zdrowia pracował nad wprowadzeniem własnego dokumentu, którym posługiwalibyśmy się w kontaktach ze służbą zdrowia. Pilotażowo takie karty były wydawane w województwie śląskim.

Teraz jednak NFZ podporządkował się decyzji rządu i nowy dowód będzie równocześnie dokumentem medycznym. Z jednej strony to lepiej, bo oszczędzimy pieniądze na wydawanie dwóch kart. Ale równocześnie oznacza to, że nowoczesny dokument, ułatwiający kontakty ze służbą zdrowia, Polacy zaczną posiadać znacznie później. Wymiana dowodów osobistych na nowe z mikroprocesorem ma się bowiem odbywać sukcesywnie, w miarę wygasania ważności dotychczas używanych kart. A to potrwa dość długo, bo ostatnich dowodów w obecnej technologii, wydanych pod koniec tego roku, będzie można używać aż do początku 2021 r.

Połączenie dowodu z kartą ubezpieczenia zdrowotnego spowoduje na pewno wiele wątpliwości co do bezpieczeństwa danych o naszym stanie zdrowia. Czeka nas debata, które informacje, potencjalnie ratujące życie (jak grupa krwi czy numer kontaktowy ICE do bliskiej osoby), warto będzie mimo wszystko zapisać w nowym dowodzie, a które muszą pozostać tylko w bazie NFZ, bo moglibyśmy wiele stracić, gdyby dowiedziały się o nich osoby niepowołane.

Nowy dowód ma zastąpić nie tylko odrębną kartę ubezpieczenia zdrowotnego. W przyszłości będzie można go używać także jako legitymacji studenckiej, a być może nawet kodować na nim bilety komunikacji miejskiej. Pojemność mikroprocesora będzie na tyle duża, że bez problemu pozwoli na takie zastosowania.

Rząd ma zatem nadzieję, że większość Polaków nie będzie czekać z wymianą dowodu na ustawowy termin, ale wcześniej zgłosi się po nową kartę. Już od początku tego roku wydanie dowodu osobistego jest bezpłatne. Nie zmieni się to również po wyposażeniu go w mikroprocesor. Co więcej – o dowód można również występować dla swojego dziecka i w ten sposób łatwo podróżować całą rodziną po Unii Europejskiej bez konieczności wyrabiania paszportu.

Na równi z podpisem

MSWiA nie ma odwagi, by ogłosić przyspieszoną, obowiązkową wymianę dowodów. Urzędnicy wciąż mają w pamięci, w jakich bólach pozbywaliśmy się dowodów książeczkowych, termin ich ważności był kilkakrotnie przesuwany. Teraz chcą oszczędzić stresu i sobie, i nam.

Nowe dowody mają być bezstykowe. Co to oznacza, wiedzą posiadacze zbliżeniowych kart płatniczych. Nie trzeba ich wkładać do terminala, wystarczy przyłożyć w określonym miejscu, aby zapłacić za małe zakupy. W przypadku dowodu wybór takiej technologii ma go ochronić przed nadmiernym zużywaniem się. Musi on przecież służyć nam przez 10 lat, a nie tylko przez dwa–trzy, jak większość kart kredytowych czy debetowych. Przykładanie dowodu, zamiast jego ciągłe wkładanie do czytników, na pewno zmniejszy ryzyko uszkodzenia, a co za tym idzie jeszcze większych kosztów wydawania nowych dowodów.

Jednak największą rewolucją będzie zapisanie na mikroprocesorze naszego podpisu w wersji cyfrowej. O posługiwaniu się takim właśnie elektronicznym podpisem słyszymy już od dawna. Na razie jednak wciąż się w Polsce nie upowszechnił. Posługują się nim głównie firmy, a komputery w większości są wciąż sprzedawane bez akcesoriów umożliwiających łatwe używanie podpisu cyfrowego. Nowy dowód ma być dla niego wielką szansą, dzięki której stanie się używany na równi ze zwykłym podpisem graficznym. Wiele spraw w urzędach będzie można załatwiać wygodnie przez Internet, bo naszą identyfikację potwierdzi właśnie podpis cyfrowy na nowym dowodzie, włożonym bądź przybliżonym do specjalnego czytnika. Każdy dowód będzie mieć osobisty numer PIN, co jeszcze bardziej upodobni go do karty płatniczej, w ten sam sposób chronionej przed nadużyciami.

Nie tylko zresztą podpis elektroniczny może okazać się elementem, który zwiększy użyteczność dowodu osobistego w codziennym życiu. Istnieje techniczna możliwość zapisywania na mikroprocesorze także danych biometrycznych. – Przykładowo układ naczyń krwionośnych palca czy dłoni to nowoczesna metoda identyfikacji, używana w niektórych firmach. Gdyby takie dane znalazły się na dowodzie, mógłby służyć pracownikom, umożliwiając dostęp do odpowiednich pomieszczeń czy budynków – mówi Remigiusz Kaszubski ze Związku Banków Polskich, mającego ogromne doświadczenie z kartami płatniczymi.

Rząd zdąży, urzędy nie

Zapisywanie zbyt wielu danych biometrycznych w nowym dowodzie wzbudziłoby protesty. Rząd zdecydował zatem, że na razie nowe dokumenty tożsamości w mikroprocesorze będą miały zakodowane jedynie zdjęcie twarzy w wersji cyfrowej – to samo, które widnieje na dowodzie. Ani odciski palców, ani obraz naszej tęczówki, czyli znacznie bardziej dokładne cechy biometryczne, nie znajdą się w pamięci dokumentu tożsamości. W przyszłości być może sami będziemy mogli zdecydować, czy chcemy do własnego dowodu dodać informacje biometryczne. Mogą one być przydatne na przykład dla osób często podróżujących samolotem, by usprawnić procedury kontrolne. Jednak prawdopodobnie dla większości Polaków nowy dowód i tak będzie się wydawał na tyle niebezpieczny, że dobrowolnie nie zechcą dopisać do niego więcej, niż to ustawowo konieczne.

Wszystko wskazuje na to, że projekt przygotowywany przez MSWiA będzie gotowy na początku przyszłego roku. Producentem kart do nowych dowodów pozostanie Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych, z którą rząd ma wieloletnią umowę.

Część państw Unii Europejskiej podobne dokumenty już wprowadziła. Nowymi dowodami posługują się m.in. Estończycy, Belgowie czy Hiszpanie. My jesteśmy w środku stawki, równolegle z nami prace prowadzą Niemcy. Niektóre kraje wciąż jeszcze nie ogłosiły daty wprowadzenia nowych dokumentów tożsamości. W Wielkiej Brytanii cały czas trwa debata na temat samego wprowadzenia obowiązkowych dowodów osobistych, których dotąd na Wyspach nie było.

O ile rząd raczej zdąży z technologicznym przełomem na 1 stycznia 2011 r., o tyle urzędy pewnie nie. W wielu od lat trwają prace nad tworzeniem centralnych rejestrów. W planach jest na przykład budowa ogólnopolskiej bazy danych z urzędów stanu cywilnego, aby wreszcie można było łatwo uzyskać odpisy dokumentów w dowolnym miejscu Polski. Rząd uważa, że dodatkowe koszty umożliwiające administracji wykorzystanie nowego dowodu nie będą duże. Uaktualnienie niektórych aplikacji może odbyć się w ramach obowiązujących umów serwisowych. MSWiA prowadzi w tej chwili ankietę w jednostkach samorządu terytorialnego, która ma określić, czy będą one potrzebować nowego sprzętu. Jeśli tak, dostaną na niego pieniądze w ramach projektu pl.ID.

Największe ryzyko leży zresztą chyba gdzie indziej. Patrząc na stosy papierów, których wypełnienia wymaga dziś administracja od obywateli, można mieć wątpliwości, czy dowód osobisty z cyfrowym podpisem całą tę papierkologię naprawdę zmniejszy. Wydaje się, że na większe korzyści można liczyć poza urzędami, szczególnie przy zawieraniu umów z firmami czy przy dokonywaniu transakcji finansowych.

Pozytywne przykłady są już w innych państwach. Jak choćby w Belgii, gdzie elektroniczny dowód ułatwia życie podróżującym bardzo popularną w tym kraju koleją. Kupując bilet w Internecie, zamiast go drukować, można wpisać w odpowiednim formularzu odpowiednik naszego numeru PESEL. Wówczas w pociągu do kontroli wystarczy okazać konduktorowi dokument tożsamości z mikroprocesorem. Bo nowy dowód jest tak naprawdę pewnym narzędziem – poręcznym, ale do użycia wymagającym dodatkowego sprzętu.

Polityka 17.2010 (2753) z dnia 24.04.2010; Kraj; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Dowód postępu"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną