Gdy Tomasz Adamek ogłosił, że przenosi się do wagi ciężkiej, wielu pukało się w czoło. Miał to przypłacić utratą szybkości i zwinności. Miał nie wytrzymywać walk kondycyjnie. Miał wychodzić do ringu na miękkich nogach. Zepchnięty do obrony, miał przestać w ringu myśleć. Prowokowany do bijatyki, miał, na własną zgubę wyłączyć instynkt samozachowawczy.
Wygrana z Chrisem Arreolą pokazała, że nic takiego się nie stało. Adamek ma wielkie umiejętności i wielkie serce do walki, ale jeszcze bardziej trzeba w nim podziwiać bokserską mądrość. Ma plan. Słucha trenerów, jest konsekwentny i rozważny - również wtedy, gdy walka nie układa się po jego myśli. Ktoś powie, że za dużo w jego dzisiejszym boksie wyrachowania, a za mało ryzykownych szarż. Inni będą wybrzydzać, że kiedyś, w niższych kategoriach wagowych, potrafił posłać rywala na deski, a teraz mniej dba o wrażenie jednorazowe, a bardziej o ogólne.
Ale po pierwsze przewrócić faceta, który waży 115 kilogramów, to nie to samo, co przewrócić faceta o 20 kilogramów lżejszego. Po drugie - w wadze ciężkiej bardziej od zadania nokautującego ciosu liczy się to, aby samemu go nie zainkasować. Arreola jest pięściarzem dość topornym, ale przyłożyć potrafi (25 z 28 walk wygrał przed czasem). Adamka na deski nie rzucił, bo Polak był dla niego niemal nieuchwytny. Mimo że jeden z sędziów wskazał remis (dwaj pozostali zwycięstwo Adamka na punkty), sam przegrany nie miał wątpliwości, kto tego wieczoru był lepszy. „Zbił mnie” – powiedział Arreola tuż po walce, a jego opuchnięta twarz mówiła jeszcze więcej.
W prestiżowym rankingu strony internetowej boxrec.com Adamek jest pięściarzem numer 4 w wadze ciężkiej. Przed nim są posiadacze mistrzowskich pasów najważniejszych organizacji – David Haye oraz bracia Władimir i Witalij Kliczko. Pokusa walki o mistrzostwo świata jest silna, ale lepiej, by Adamek spieszył się powoli. Pasy nie uciekną, a przygotowania do walk z innymi pretendentami do tytułów, to szansa by jeszcze popracować nad obroną i wzmocnić siłę ciosu. Zwłaszcza bracia Kliczko póki co wydają się być poza zasięgiem Polaka.
W każdym razie zwycięstwo nad Arreolą otwiera przed Adamkiem, zwanym w branży „Góralem”, kolejne drzwi. Również dlatego, że teraz powinien być poważnie traktowany przez ludzi z telewizji HBO, która specjalizuje się w transmisjach gal bokserskich i będzie miała ostatnie słowo, wybierając dla Polaka następnego rywala. To przede wszystkim od ich kalkulacji zależy, kiedy Adamka czeka walka o pas mistrza świata wagi ciężkiej.