Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Procedury

Pies czyli kot

Siedmioletnia dziewczynka mieszkała z ojcem w bloku na osiedlu. Matka dawno się wyniosła, zostawiając dziecko z diabłem, który bije, gwałci i zamyka na kłódkę.

Kilka dni temu, korzystając z nieobecności ojca, dziewczynka skoczyła z okna. Na szczęście przeżyła. Teraz ujawniają się różne osoby, władze, czynniki, instytucje oraz dziennikarze, by zadawać pytania, jak mogło do tego dojść, czy nikt nie zauważył i dlaczego przez kilka lat... Powoli odsłania się otchłań piekielna. Otchłań procedur w różnych społecznych instytucjach opiekuńczych i sprawujących nadzór. W domu dziewczynki bywał przynajmniej raz w miesiącu kurator i opieka społeczna, czy jak ona tam się zwie. Wszyscy mieli świadczyć pomoc. Dziewczynka chodziła do przedszkola, potem do szkoły. Nauczyciele nie zauważali, że była bita, zamknięta w sobie, bez uśmiechu. Inni rodzice też nie, choć pewnie koleżanki i koledzy musieli o tym szeptać w domach. Sąsiedzi z bloku również nie mieli nic do powiedzenia. Teraz dziennikarze powtarzają pytania: kto winien, czy tak musiało być itp., itd. Na szczęście nikt nie zawinił, wszystkie służby i instytucje wzorowo wykonywały swoje obowiązki. Była pomoc, nadzór, opieka, kontrola, pedagogiczny monitoring i wszystko, co tylko wymyślono, by uciszyć niepokój serca, jeśli jeszcze gdzieś u kogoś się pojawi. Zamiast spostrzegać, myśleć i kojarzyć, można nie spostrzegać, nie myśleć i nie kojarzyć, tylko przyjąć wdzięcznie do wiadomości, że w tej sprawie procedury były przestrzegane.

Syn przywiózł ojca z silnymi bólami zamostkowymi do szpitala w mieście A. W szpitalu kazano synowi zadzwonić po karetkę, która zawiozłaby ojca do szpitala w B. Dyspozytorka w pogotowiu nawet się nie zdziwiła. – Co? Pokłócił się pan? – spytała. Karetka przyjechała, ojca wniesiono do niej na noszach, a on nieoczekiwanie poczuł się lepiej. Nie odwieziono więc go do B, tylko przekazano lekarzom w A, którzy zrobili EKG i nie stwierdzili zawału. Karetka odjechała i wtedy pan Mieczysław zawału jednak doznał. Wezwano więc karetkę z miasta C, która zawiozła go do szpitala w B.

Czy wszystko odbyło się zgodnie z procedurami? Tego nie wiem. Nie chcę krakać, ale jeśli tak dalej pójdzie, chory z podejrzeniem zawału leżący przed szpitalem i czekający na karetkę stanie się u nas w końcu procedurą.

Katastrofa samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem długo jeszcze będzie politycznym i medialnym paliwem. Co dzień przybywa oburzonych „cyniczną postawą rządu i premiera, który nic nie robi”, bo „oddał całą sprawę Rosjanom”, a sam ma „krew na rękach”. TVP mówi o „usłużnych wobec PO mediach, opłacanych przez wrogów Polski, które wyszydzały prezydenta Kaczyńskiego”, i o tym, że rząd odpowiada za katastrofę, bo rząd podstawił samolot.

Witold Waszczykowski z Biura Bezpieczeństwa Narodowego przestrzega, że za chwilę usłyszymy śpiewkę „nic się nie stało, Polacy nic się nie stało”, intonowaną zwykle na stadionach, gdy nasza drużyna kompromituje się w kolejnym meczu. Waszczykowski upomniał w tej sprawie Marka Siwca, który bardzo przytomnie zauważył, że to Kancelaria Prezydenta zaprosiła osobistości na pokład samolotu. Być może prezydent, otoczony liczną generalicją i purpuratami, chciał powiedzieć w Katyniu, że tu jest cała Polska. Były szef UOP gen. Gromosław Czempiński też pytał, dlaczego w Kancelarii Prezydenta, zwierzchnika sił zbrojnych, nikt się nie zastanawiał, że tylu dowódców leci razem. A tu – powiedział – niepotrzebne były żadne procedury, wystarczyłoby logiczne myślenie.

I jeszcze słówko o procedurach. Słyszę właśnie, że „dzięki wielkiej odwadze pewnej siostry zakonnej kawałek samolotu będzie wkomponowany w obraz jasnogórski jako rodzaj relikwii”. No tak, Wawel też już mamy, a wolontariusze rozdają fotografie zmarłej pary osobom podpisującym się na listach poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego. Wszyscy się zastanawiają, czy kampania prezesa PiS będzie się toczyła w cieniu tragedii. Ja widzę, że już się toczy. I nawet nie w cieniu, ale w pełnym świetle.

Polityka 19.2010 (2755) z dnia 08.05.2010; s. 91
Oryginalny tytuł tekstu: "Procedury"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną