Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wyzerowani

Pies czyli kot

Niektórzy pisowscy politycy ogłosili ostatnio, że nasza pamięć po tragedii smoleńskiej została wyzerowana.

Czy to znaczy, że mamy zapomnieć to wszystko, co jeszcze niedawno do nas mówili? Przecież jedyną rzeczą, którą możemy pamiętać, jest przeszłość. Przyszłość tylko antycypujemy. Jeśli się nie pamięta przeszłości, to znaczy nic się nie pamięta. Delikatnie mówiąc, namawianie nas do niepamiętania nie jest poważną propozycją. Można zapomnieć urazy, ale nie można zapomnieć faktów. I tu jest pies pogrzebany.

Profesor Bartoszewski wyzerować się nie dał i publicznie przypomniał niedawne słowa pewnego biskupa. Biskup ten zapytał Pana Boga: skoro już musiałeś strącić samolot, to czemu nie strąciłeś tego, co leciał trzy dni wcześniej? Zaskoczony mądrością tego pytania Pan Bóg do dziś nie wie, co odpowiedzieć. Uczciwie napiszę, że po raz pierwszy w życiu poczułem się jak Pan Bóg.

Wyzerował się natomiast Jarosław Kaczyński, a przynajmniej tak daje do zrozumienia on i jego otoczenie. Piszę „daje do zrozumienia”, bo prezes pokazuje się rzadko, dosłownie na momencik i głównie na szklanym ekranie. Wnioskować z tego, co myśli i jakie ma zamiary, potrafi na razie tylko Elżbieta Jakubiak. Wyjaśniła nam np., że pianino za plecami prezesa to symbol szacunku dla kultury i sztuki. W tym momencie przypomniał mi się Władysław Sikora, wspaniały twórca kabaretowy z Zielonej Góry, który często powtarza: „Prawdziwa sztuka obroni się sama. Ale nie przede mną”.

Po wygłoszonym dwa lata temu zdaniu prezesa PiS, zakończonym słowami „oni stoją tam, gdzie stało ZOMO”, został dziś jedynie komentarz: „Pojednanie nastąpiło po tragedii, teraz jest kwestia tego, jak je wykorzystamy. A co do moich słów… ta sprawa jest dla mnie zamknięta. Teraz naszym wspólnym celem staną się sprawy związane z budową nowoczesnego państwa”. Ja do tego zdania trzy razy nic nie mam: nie mam pretensji, nie dziwię się i nie dowierzam. Bo przecież jeszcze nie tak dawno nowoczesność prezes określał jako potrzebę zbudowania w Polsce takiego systemu społecznego, w którym „ludziom dobrym będzie dobrze, a złym źle”.

Nie chodzi tu jednak o przypominanie przykrych cytatów. Prezes PiS zdecydował się na trudny krok: praktycznie głosi poglądy Platformy Obywatelskiej. Są jednak jeszcze zwarte partyjne szeregi działaczy. Niektórzy z nich z otwartą przyłbicą wyrażają wątpliwości, czy na przykład list Rodzin Katyńskich nie jest przypadkiem polityczną prowokacją. Pojawiają się też partyzanckie anonimowe głosy. We Wrocławiu, skąd wysyłam ten felieton, krążą ulotki, na których są zdjęcia z akcji SS we wrześniu 1939 r. w Polsce. W samochodzie wojskowym czterech esesmanów, a jeden z nich, kierowca, to wypisz wymaluj nasz premier. „Czy kierowca to Donald Tusk, ojciec premiera?” – pytają autorzy ulotek.

Wprawdzie wiadomo, że ojciec premiera urodził się w 1929 r., więc to nie może być on, trzeba jednak pamiętać, że ta ulotka nie jest dla tych, którzy myślą. Na drugiej stronie ulotka donosi, że Bronisław Komorowski wiadomość o katastrofie samolotu pod Smoleńskiem zamieścił na stronie internetowej TVPInfo 10 kwietnia o godzinie 5.57, czyli ponad godzinę przed wylotem prezydenta z Warszawy.

Ciężko będzie miał prezes PiS, by ze swoimi nowymi poglądami przebić się przez szpalty sztandarowych propisowskich gazet, programu TVP1, anonimowych ulotek oraz licznych wypowiedzi księży i biskupów.

Chyba nie da rady, skoro popierająca go gazeta pisze między innymi: „Uporczywa gra ze strony Kancelarii Premiera o obniżenie rangi wizyty Kaczyńskiego (Lecha – przyp. Tym) i obrona jego kancelarii (…) polegająca na zgromadzeniu jak najwyższych rangą gości w połączeniu z socjalistycznym bardakiem po obu stronach granicy doprowadziła do tragedii”. Mógłbym tak cytować godzinami, ale już to wystarczy, byśmy zrozumieli, na czym polega wyzerowanie: dziadek Tuska był w Wehrmachcie, ojciec Tuska był w SS Einsatzgruppen, a Tusk z Komorowskim już na dwie godziny przed odlotem prezydenta Kaczyńskiego do Smoleńska wiedzieli, co się stanie.

Polityka 21.2010 (2757) z dnia 22.05.2010; s. 99
Oryginalny tytuł tekstu: "Wyzerowani"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną