Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Marszałek na wojnie

Bronisław Komorowski da podwyżki armii

Rosomak - pojazd opancerzony naszej armii w Afganistanie Rosomak - pojazd opancerzony naszej armii w Afganistanie Kuba Dąbrowski / Polityka.pl
Bronisław Komorowski poleciał do Afganistanu. Żołnierzom przywiózł coś więcej niż słowa otuchy. Dostać mają również podwyżki. Żołnierze są zadowoleni, ale nie uszło ich uwagi, że ktoś częstuje ich kiełbasą wyborczą.

Informacja o wizycie marszałka Komorowskiego w Afganistanie była dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Ze względów bezpieczeństwa nie informowano o niej nawet wtedy, kiedy marszałek już był na miejscu. Takie podejście nie ma nic wspólnego z przesadą. Sytuacja w prowincji Ghazni, którą nadzorują Polacy, jest coraz gorsza. 12 i 15 czerwca zginęło kolejnych dwóch polskich żołnierzy. W tym jeden w bazie, w wyniku ostrzału rakietowego. Informacja o odwiedzinach baz przez kogoś ważnego z pewnością byłaby pretekstem do kolejnych ostrzałów, które są prawdziwą zmorą żołnierzy. Dotychczas najbardziej zagrożeni byli w czasie patroli. Teraz bezpiecznie nie mogą czuć się nawet idąc pod prysznic, albo na stołówkę. Ostrzeliwana jest nawet nasza główna baza w Ghazni, która jeszcze kilka miesięcy temu uchodziła za stosunkowo bezpieczną, a jej ostrzały zdarzały się sporadycznie.

Jednak dla żołnierzy jeszcze większym zaskoczeniem niż wizyta marszałka Komorowskiego była obietnica, którą im przywiózł. Choć MON nie chce tego potwierdzić, to z naszych informacji wynika, że wszyscy żołnierze polskiej armii dostaną podwyżki. Na dniach mają być przygotowane odpowiednie dokumenty tak, żeby Bronisław Komorowski, jako pełniący obowiązki głowy państwa i zwierzchnika sił zbrojnych, mógł szybko podpisać decyzję o podwyższeniu uposażeń żołnierzy. Żołnierze są tą informacją tak samo ucieszeni, jak i zdziwieni.

Ich zaskoczenie bierze się stąd, że jeszcze kilka miesięcy temu mówiono im, że o podwyżkach mogą zapomnieć. 15 stycznia Biuro Bezpieczeństwa Narodowego poinformowało, że minister Obrony Narodowej sprzeciwia się podwyższenia pensji wojskowych w 2010 roku. Z komunikatu BBN wynikało, że decyzja podyktowana była serią kilku wcześniejszych podwyżek. Od stycznia 2008 pensje żołnierzy wzrosły z poziomu: 2,26 razy pensja bazowa, do 2,60.

Nadal były jednak jednymi z niższych, wśród innych pensji w mundurówce. Gorzej zarabiała tylko Państwowa Straż Pożarna. Podwyżka do poziomu 2,67 pensji bazowej powoduje, że wojskowi będą wynagradzani na tym samym poziomie, co Straż Graniczna. Dla przeciętnego żołnierza oznacza to 50-100 zł netto miesięcznie więcej (w zależności od stopnia). Jednak w sumie żołnierze dostaną więcej, bo podwyżka wejdzie w życie nie jak dotychczas miało to miejsce, czyli z dniem 1 stycznia następnego roku, ale już za kilka dni. A konkretnie 1 lipca. – To wyraźne zagranie pod wybory. Ale specjalnie mnie to nie dziwi, bo wojsko to duży i zdyscyplinowany elektorat, któremu dotychczas bliżej było do PiS-u – mówi proszący o anonimowość pułkownik.

Jest, o co walczyć, bo polska armia liczy 100 tys. żołnierzy. Biorąc pod uwagę rodziny, mamy do czynienia z nawet pół milionowym elektoratem.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną