- Jarosław Kaczyński udał się do Szczecina, gdzie oznajmił, że skończył się w Polsce postkomunizm i teraz jest już tylko lewica, która oczywiście jest bardzo potrzebna. Ta wypowiedź nie miała wprawdzie aż takiej siły rażenia, jak niegdyś słowa Joanny Szczepkowskiej, która w telewizji ogłosiła, że 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm, ale jednak oznaczała początek jakiegoś nowego rozdziału, skoro wśród kamieni węgielnych PiS właśnie postkomunizm zajmował poczesne miejsce – pisze Janina Paradowska na blogu.
Zdaniem publicystki tygodnika „Polityka” nie jest niczym anormalnym deklaracja prezesa PiS, nawet o tym, że jego partia może być lewicą. Nie należy się też dziwić zabiegom Kaczyńskiego o elektorat Grzegorza Napieralskiego. – To normalne, że o głosy się zabiega, chociaż nie wszystkie metody muszą być skuteczne, a niektóre bywają śmieszne – zauważa Paradowska.
Według publicystki jedną z konsekwencji nieoczekiwanej deklaracji kandydata PiS w Szczecinie może być i to, że pojęcia "postkomunizm" i "komuch" zostaną jako określenia zrehabilitowane i PiS znów stanie się wiarygodne. Tylko na jak długo?
Publicystka "Polityki" bierze również pod lupę TVP, która po pierwszej turze wyborów zamówiła płatne ogłoszenia, w których chwaliła się, że najlepiej przewidziała jej wyniki. - Rozwinęła wielką kampanię (za nasze abonamentowe pieniądze zresztą), że jako jedyna podała sondażowe wyniki wyborów najbardziej zbliżone do wersji ostatecznej, co czyni ją medium najbardziej wiarygodnym. Sondaż przeprowadził OBOP, o czym jakoś w tych ogłoszeniach nie wspomniano – pisze autorka „Skrótu myślowego”.
I dodaje: - Niech ktoś teraz powie, że TVP jest jak ze stanu wojennego. Jest z zupełnie innego stanu wojennego, takiego, który właśnie jej przemianę w sztab wyborczy jednego kandydata czyni absolutnie wiarygodną (dla zwolenników PiS oczywiście, choć w porywach zwłaszcza przed pierwszą turą, także dla SLD i Napieralskiego). Wystarczy obejrzeć TVP, aby zobaczyć, że naprzeciwko słusznego kandydata staje jakiś zupełnie niepoważny człowieczek.
WIĘCEJ na blogu Janiny Paradowskiej