Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Kto wygrał wybory dla marszałka?

Wszyscy ludzie Komorowskiego

Pałac Prezydencki Pałac Prezydencki Łukasz Zandecki / BEW
Za sukcesem Bronisława Komorowskiego stoją zaufani działacze PO. Niektórzy z nich mogą niebawem zająć najważniejsze stanowiska w Kancelarii Prezydenta. Kim są ludzie przyszłego prezydenta?

Kampanijne losy Bronisława Komorowskiego, zwycięzcy pierwszej tury wyborów prezydenckich, ważyły się tuż obok Sejmu. W eleganckiej przedwojennej kamienicy przy ul. Wiejskiej, w stumetrowym mieszkaniu na drugim piętrze, pracował sztab kandydata PO. Choć tworzyło go kilkanaście osób, trudno wśród nich znaleźć ludzi blisko związanych z marszałkiem. Skład sztabu odwzorowywał bowiem strefy wpływów w Platformie, a te w przypadku Komorowskiego są raczej niewielkie. – Były w nim dwa ośrodki: jeden kojarzony z premierem Donaldem Tuskiem, drugi z szefem klubu parlamentarnego Platformy Grzegorzem Schetyną – mówi osoba związana z Komorowskim. Politycy PO mówią o nich potocznie tuskowcy i schetynowcy

Młodzi i twarzowi

Do tuskowców zalicza się przede wszystkim szef sztabu Sławomir Nowak, poseł z Gdańska, do niedawna szef gabinetu premiera i jego przyboczny. Nowak skupił wokół siebie grupę młodych posłów PO, niegdyś działaczy kierowanej przez niego młodzieżówki PO, czyli stowarzyszenia Młodzi Demokraci. To przede wszystkim odpowiedzialna za kampanię w Internecie Agnieszka Pomaska, która podobnie jak Nowak pochodzi z Trójmiasta. Do tego kręgu należą również Paweł Olszewski i Jakub Rutnicki, którzy przygotowywali spotkania z wyborcami. Sprawami międzynarodowymi zajmował się inny były działacz Młodych Demokratów Krzysztof Lisek. Grupa tuskowców została wzmocniona osobą Igora Ostachowicza, jednego z najbliższych współpracowników premiera i jego głównego piarowca. Ostachowicz, który szybko wywalczył sobie w sztabie mocną pozycję, głównie kosztem Nowaka, dołączył na osobistą prośbę Tuska. Zajmował się budowaniem wizerunku marszałka przed drugą turą.

Z grupą schetynowców kojarzeni są: rzeczniczka sztabu Małgorzata Kidawa-Błońska, poseł Rafał Grupiński (zajmuje się strategią) oraz Andrzej Halicki, którego związki ze sztabem są jednak luźniejsze. Podobnie jak w przypadku „neutralnej” posłanki Joanny Muchy i „antyschetynowego” europosła Sławomira Nitrasa. Oboje dopiero od początku czerwca dość aktywnie wspierali kampanię Komorowskiego, co było efektem zamówionych przez sztab badań socjologicznych. – Wyszło z nich, że Aśka i Sławek są dobrze odbierani przez elektorat – mówi jeden z członków sztabu. Oboje mieli być twarzami Komorowskiego, występowali w mediach oraz podczas konferencji prasowych i briefingów.

Podział na schetynowców i tuskowców w sztabie kandydata Platformy to w dużej części efekt tego, że Komorowski nigdy nie zbudował w PO własnego politycznego zaplecza. Tuż po zakończeniu partyjnych prawyborów, bez słowa sprzeciwu, zgodził się na odsunięcie swoich ludzi od prowadzenia kampanii. W rezultacie rola jego dotychczas najbliższych współpracowników, czyli szefa gabinetu marszałka Jaromira Sokołowskiego i rzecznika Krzysztofa Lufta, ogranicza się właściwie jedynie do towarzyszenia mu w wyjazdach i prowadzenia kalendarza. Z jego otoczenia zniknęli też ludzie, którzy od lat współpracowali z nim przy kolejnych kampaniach, tacy jak były rzecznik rządu Jerzego Buzka Tomasz Tywonek, były szef TVP Jan Dworak czy wreszcie Jerzy Smoliński, do niedawna jego medialny doradca. Deficyt ludzi, którzy dobrze znają Komorowskiego, nieoczekiwanie stał się problemem na początku kampanii. – Brakło pełnego zrozumienia na linii sztab–marszałek. Sztabowcy nie czuli charakteru Komorowskiego i chcieli zrobić z niego na siłę drugiego Tuska. Komorowski nie do końca ufał ich pomysłom – mówi bliska mu osoba.

W kolejce do Pałacu

Sztab Komorowskiego zakończył pracę w niedzielny wieczór wyborczy. Choć w tym samym składzie prawdopodobnie nigdy już się nie spotka, to niektóre z tworzących go osób mogą przejść do Pałacu przy Krakowskim Przedmieściu. Na politycznej giełdzie rozpoczęły już się spekulacje na temat meblowania Kancelarii.

Bronisław Komorowski z pewnością zdecyduje się teraz na krok, z jakim do tej pory się wstrzymywał, czyli zdymisjonuje wszystkich ministrów w Kancelarii Prezydenta i Biurze Bezpieczeństwa Narodowego powołanych jeszcze przez Lecha Kaczyńskiego.

Z obecnego składu wysokich urzędników Kancelarii i BBN raczej zostaną szefowie obu instytucji, czyli Jacek Michałowski i Stanisław Koziej, których Komorowski powołał po katastrofie smoleńskiej. Pod większym znakiem zapytania stoi przyszłość Kozieja, który osłabił ostatnio swoją pozycję nierozważną krytyką strategii NATO w Afganistanie. Co z innymi kandydatami? W tym przypadku typowanie przypomina ruletkę. Wśród spekulacji wymieniane jest nazwisko Sławomira Nowaka, który jednak nie pała nadmierną ochotą, by przeprowadzić się do Pałacu. Nie wiadomo też, jakie stanowisko Nowak mógłby ewentualnie objąć, bo marszałek jest bardzo zadowolony z pracy Michałowskiego i chciałby go zatrzymać na stanowisku szefa Kancelarii. Komorowski z niechęcią myśli też o zatrudnieniu w niej polityków mówi znany poseł PO i jako kandydata do ważnych stanowisk wymienia nazwisko Jerzego Koźmińskiego, byłego ambasadora RP w Waszyngtonie, obecnie szefa Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, w której do niedawna pracował Jacek Michałowski.

Do Kancelarii przeprowadzi się prawdopodobnie Jaromir Sokołowski, który mógłby objąć stanowisko szefa gabinetu, choć nie jest wykluczone, że szybko wyjedzie na placówkę dyplomatyczną, co ponoć jest jego wielkim marzeniem. Przy marszałku zostanie Krzysztof Luft, najpewniej jako odpowiadający za kontakty z mediami. Osoby dobrze znające Komorowskiego nie wykluczają również powrotu w roli doradcy Jerzego Smolińskiego.

Decyzje o obsadzie stanowisk w Kancelarii zapadną jednak dopiero jakiś czas po wyborach, poprzedzone skrupulatnymi analizami, bo w wielu przypadkach przesunięcia na linii Sejm–Pałac będą oznaczać osłabienie Platformy. A na to władze PO w obliczu kolejnych wyborów nie mogą sobie pozwolić.

Polityka 27.2010 (2763) z dnia 03.07.2010; s. 22
Oryginalny tytuł tekstu: "Kto wygrał wybory dla marszałka?"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną