Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Krzyż Pański

Jarosław Kaczyński atakuje

Jarosław Kaczyński jak już wrócił do siebie po kampanii wyborczej, wrócił do swojej prawdziwości, to doświadczony osobistą tragedią i polityczną przegraną docisnął – jak to się mówi – do dechy.

Po kilku ostatnich, a dla opinii publicznej wręcz wstrząsowych wypowiedziach, odbył właśnie konferencję prasową i ustawił kilka priorytetów politycznych dla swojego obozu oraz jasno i wyraziście zarysował kontury propagandy.

Oczywiście, wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej pozostało w punkcie centralnym, przy czym tak naprawdę chodzi o wymierzenie „moralnej i politycznej odpowiedzialności”, nie żadnej innej. A ta jak wiadomo z innych wypowiedzi prezesa PiS jest po prawdzie oczywista i dobrze rozpoznana. I oczywiście przypisana do Donalda Tuska, Bronisława Komorowskiego i do PO. Ona się nie zmieni, gdyż jej naturą jest daleko sięgająca subiektywność i umowność stawianych ocen i wniosków, a co za tym idzie - wysoka użyteczność właśnie polityczna. To pozwala Jarosławowi Kaczyńskiemu na tej konferencji powiedzieć: „W każdym kraju nawet minimalnie odpowiedzialni za coś takiego jak Smoleńsk powinni od razu zejść ze sceny politycznej”. I za chwilę jeszcze mocniej: „Dziś właściwie nie ma kontroli nad władzą i tylko przy takim braku kontroli mogą się dziać te wszystkie rzeczy”.

Do tych rzeczy zaliczona została także sprawa krzyża spod Pałacu Prezydenckiego i jego przeniesienia w inne miejsce. Prezes PiS ustawił reguły: krzyż ma stać gdzie stoi, dopóki nie pojawi się tam pomnik. I od razu te reguły dociążył moralnie: „Jeśli ktoś ma inne zdanie, to jest to ciężkie moralne nadużycie”. I pogroził Bronisławowi Komorowskiemu, że jeśli nie zachowa się w zgodzie z tym nakazem to znaczy, że stanie po stronie Zapatero i Napieralskiego.

Linia jest więc wyrazista i rysuje kilka założeń na zbliżającą się kampanię wyborczą. Idea Czwartej RP zostaje zasłonięta (lecz nie wyparta!) mitem męczeńskim i bohaterskim tragedii smoleńskiej, wielkiego dzieła i dziedzictwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a negatywne fantomy typu układy i korupcja zostają zastąpione teraz nowymi: zbrodniczym nie kupowaniem samolotów, ruską trumną, pocałunkami breżniewowskimi, niszczeniem krzyża. I tu nic nie podlega jakiejkolwiek racjonalizacji i dyskusji, znowu – w starym stylu Jarosława Kaczyńskiego – jest oświadczane, wygłaszane, obciążone ciężkimi słowami i epitetami. Ten styl kończy też czas elegancji i wstrzemięźliwości, wręcz flirtów politycznych czasów kampanii wyborczej, co widowiskowo widać po wskazaniu Napieralskiego jako tego, kto popełnia „ciężkie moralne nadużycie”.

Znowu to Kaczyński narzuca swój język i swoją wersję wydarzeń, swoją symbolikę, a wszyscy inni albo muszą się tłumaczyć albo jakoś zmieścić w narzuconej regule, choćby Kościół, który miał szansę sprawę krzyża załatwić szybko i godnie, tylko że trochę nie zdążył, a trochę nie chciał.

Interesujące, że ostatni komunikat Kurii w Warszawie był taki, że to harcerze powinni zadecydować co robić z krzyżem, który postawili przez Pałacem Prezydenckim. Na konferencji prasowej Jarosław Kaczyński był jakoś tu spokojny, może dlatego że intuicja – czy coś? – mu podpowiedziała jaka będzie opinia harcerzy. Otóż taka, że krzyż powinien stać tam gdzie jest dopóki nie pojawi się pomnik. Jasne, że harcerze jednocześnie zwrócili się z apelem o niewłączanie krzyża w spory polityczne. Tylko nie wiadomo już, z jakiej sprawności w tym momencie zdali egzamin.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną